Tag "SDP"
W SDP trudno nie kłamać
Kilkaset tysięcy złotych wydała Fundacja Solidarności Dziennikarskiej na konferencję, w której wzięli udział czołowi zwolennicy PiS. Każdy działacz SDP na występie sporo zarobił. Czego się dowiedzieliśmy? Że w zawodzie dziennikarza najważniejsze jest „nie kłamać”. W tym gronie nic zabawniejszego nie mogło się zdarzyć. Jolanta Hajdasz, prezes SDP, pochwaliła się na łamach „Naszego Dziennika”, że zarząd główny jednogłośnie przyznał Hienę Roku. Trudno się dziwić tej zgodności. Bo skoro za działalność społeczną bierze się kasę, dyscyplina musi być. W ostatnich latach SDP i fundacja dostały od dojnej zmiany 3,970 mln zł. Co z tym zrobili, wiedzą tylko oni. Członkowie SDP do tak błahych informacji jak los paru milionów nie są dopuszczani. Dajemy więc pani Hajdasz i jej ekipie HIENĘ ZBIOROWĄ.
List i awantura
Im bardziej PiS płaszczy się przed Ameryką, tym bardziej jest lekceważone i poniżane Uderz w stół, a nożyce się odezwą. Awantura, którą wywołał list Georgette Mosbacher do premiera Morawieckiego, jak na dłoni pokazała, z jednej strony, politykę USA, z drugiej – PiS i jego postrzeganie świata. I tu dopiero wieje grozą. List był obroną dziennikarzy TVN, którzy nagrali polskich neofaszystów świętujących urodziny Hitlera. Gdy stacja TVN w styczniu 2018 r. wyemitowała program, prokuratura po oporach rozpoczęła śledztwo.
Gorliwi, bardzo gorliwi i Centrum
Pośpiech jest wskazany tylko przy łapaniu pcheł, zwykło się mawiać w czasach sanacyjnej Polski. Tak gloryfikowanej przez prawicę. I choć poziom higieny za czasów władzy ludowej mocno się poprawił, ta przestroga jest ciągle aktualna. Coś o tym powinna wiedzieć Jolanta Hajdasz, dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP, która w lutym gorliwie poparła nowelizację ustawy o IPN. Że niby ustawa nie ingeruje. Że nie cenzuruje. Ciąg dalszy znamy. Rząd popierany przez dr Hajdasz i Centrum zjadł własny
Jednak się pali
Rośnie ranga zawodu dziennikarskiego i podnosi się prestiż stowarzyszeń dziennikarskich w naszym kraju. Trzy dni po nadzwyczajnym zjeździe SDP – przyznać trzeba, że w ładnych okolicznościach przyrody, bo w Kazimierzu Dolnym – w Warszawie zebrał się Sejm, też na nadzwyczajnym posiedzeniu. Dziennikarze mieli uchwalić zmiany statutowe, posłowie natomiast zostali pilnie wezwani do pożaru na wysypiskach śmieci. W obu przypadkach okazało się, że co prawda gdzie indziej, ale się pali. Biało-czerwona drużyna PiS w 120 minut wymontowała w Sejmie









