Tag "Sosnowiec"
Miasto z potencjałem
W Sosnowcu jest wszystko, czego trzeba. Nie ma co narzekać. Trzeba zacząć od siebie, wyjść z domu i działać
– Proszę obejrzeć – Małgorzata Malinowska-Klimek podaje mi katalog „30 lat Galerii Extravagance 1922-2022”. Przewracam strony. Grafiki, obrazy, fotografie, w tym ta: parasolka w niebieskim kółku, wiosenna zieleń, budynek z napisem „Mięso & Wędliny”, pomarańczowe postacie, szyld „Stadion Zima”, kolorowe budynki, postać w różowych konturach, samochody i neon z napisem „Zagłębie Sosnow…”. Przed obrazem stoi mężczyzna, a tytuł fotografii brzmi: „Michał Minor, artysta przy pracy nad obrazem »Coś dla duszy i ciała« realizowanym w czasie trwania ekspozycji w Galerii Extravagance”. Obraz jak to miasto, jak Sosnowiec.
Turbokapitalizm i postnowoczesność
Leży w centrum Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego, w Zagłębiu Dąbrowskim, historycznie, w większości, w Małopolsce. Wjeżdżając od strony Dąbrowy Górniczej, widzi się Zagłębiowski Park Sportowy, stadion, Stok Narciarski Środula. Przez środek dwupasmówki ciągną się tory tramwajowe, nad nią wisi kanciasta kładka dla pieszych z graffiti „Zagłębie Sosnowiec”. Po lewej stoi blok pokryty sidingiem, po prawej pałac Oskara Schöna, po lewej socjalistyczne wyobrażenie Le Corbusiera, po prawej nowy apartamentowiec, a na horyzoncie klasyk regionu – osiedle z wielkiej płyty.
– Nie wszystkie miasta są tak ładne, bo jednorodne stylistycznie, jak starówka Krakowa czy Gdańska – mówi Małgorzata. – Większość jest podobna do Sosnowca, bo tu socjalistyczny dom handlowy, tam secesyjna kamienica, a dalej jeszcze postmodernizm. Przez te nieskoordynowane zabudowania brakuje jednorodności.
Socmodernistyczne budynki z odłażącym tynkiem stoją obok odrestaurowanych XIX-wiecznych kamienic, a między nimi wepchnięte są plomby. Szyldy dzielą się na turbokapitalizm spod znaku lombard, xero, GSM i na postnowoczesność: handmade, concept, rzemieślnicza. Jak Piekarnia Rzemieślnicza 24 h przy „Patelni”, czyli placu Stulecia, na którym teraz starszy mężczyzna gra na saksofonie Franka Sinatrę. Ludzie chodzą, siedzą na ławkach, rozmawiają, a na rytm miasta łypie z pomnika Jan Kiepura. Łypie na miszmasz, w którym jest jakaś metoda, „coś dla duszy i ciała”. Bo może nie jest pięknie, ale pomysłowo, nawet jeśli są to pomysły przywiezione z Warszawy, Krakowa, Berlina czy Chicago.
– Chcieliśmy stworzyć miejsce, w którym goście mogą się przenieść do Ameryki lat 60., zostawiając problemy za drzwiami – tłumaczy Jacek Gajek, współwłaściciel restauracji Chicago. Siedzimy na czerwonej kanapie przy stoliku nakrytym obrusem w biało-czerwoną kratkę. Podłoga w szachownicę przypomina tę z barów przy Route 66. W kuchni smażą się amerykańskie steki i burgery, z nalewaków płynie irlandzki stout. Jest whiskey i specjalnie wyprodukowane przez zawierciański browar piwo Chicago. Bo Jacek jest z Zawiercia, gdzie otworzyli pierwsze Chicago. Tu jest drugie. – Sosnowiec się rozwija, remontuje. Małachowskiego wygląda teraz super!
O wyremontowanym odcinku ulicy Stanisława Małachowskiego mówią w całym mieście. Deptak oddzielają szlabany, a przejeżdżający środkiem tramwaj obserwują goście knajpianych ogródków w boksach postawionych przez miasto po obu stronach toru. Jest klub, pub, szisza, tapasy, kawiarnie, modny bar Księgarnia i Chicago.
– Pamiętam, gdy Katowice były brzydkie, szare i smutne, a teraz są nie do poznania – cieszy się Jacek. – Podobnie dzieje się z Sosnowcem. Miasto z potencjałem. Dziś ludzie z Zawiercia jeżdżą nie do Katowic, tylko tutaj.
Tu dzieje się magia
Niektórzy narzekają na swoje miasto, że jest szare, zaniedbane i, jak ktoś podsumował, „k… smutne”. Ludzie mówią, że mało jest tu młodych. Według danych GUS z 30 czerwca 2024 r. w Sosnowcu mieszka ok. 186 tys. osób. Najmniej od lat. W roku 1977 liczba mieszkańców przekroczyła 200 tys., w latach 80. i w pierwszej połowie 90. osiągała 250 tys., ale potem spadła, by w 2019 r. wrócić do poziomu poniżej 200 tys. Odtąd spada regularnie. Na mieście słyszę jednak nie tylko o tych, którzy z Sosnowca wyjechali, ale i o tych, którzy przeprowadzają się tu z innych miast albo wracają. Bo widzą zmiany.
Wiele tutejszych podwórek to ekspresjonizm pierwszej klasy. Stare szyldy, nowe graffiti, gruchoty na francuskich i niemieckich blachach pod tablicami „Mechanik” albo dzikie parkingi z kałużami w dziurach. Na jednym z nich dwóch mężczyzn próbuje wypchnąć samochód spomiędzy
Na czym polegał fenomen epoki Gierka?
Edward Gierek uruchomił gigantyczne pokłady ambicji i energii Polaków, powiedział głośno to, o czym po cichu myślały miliony Minęło ponad 40 lat od jego odejścia z funkcji, a pamięć dekady lat 70. wciąż jest żywa. Mimo że większość Polaków już tych czasów nie pamięta… Legenda jednak żyje. W roku 2004 „Gazeta Wyborcza” razem z Radiem Zet i TVN przeprowadziła sondaż, w którym pytano Polaków, kto był najlepszym przywódcą w historii Polski. Zwyciężył, i to zdecydowanie, Edward
Dekada Gierka
Skojarzenia: mieszkanie, pierwszy samochód, kolorowy telewizor, pierwsza pralka automatyczna silnie wpływają na ocenę lat 70. Prof. dr hab. Piotr Tadeusz Kwiatkowski – socjolog, badacz pamięci zbiorowej, wykładowca Uniwersytetu SWPS Panie profesorze, co pana studenci wiedzą o Edwardzie Gierku i jego dekadzie? – Nie prowadziłem wśród nich badań na temat przeszłości, ale myślę, że dla większości dzisiejszych studentów okres PRL to dość dawna epoka i bardzo mało uwagi poświęcają problematyce tamtej dekady. A jeśli już
Kobiety walczą o pamięć
Sosnowiec, Wrocław, Kraków, Warszawa – w polskich miastach rondom i skwerom nadawana jest nazwa „Praw Kobiet”. Wszystko dzięki inicjatywom mieszkańców. W grudniu zeszłego roku „Dziewuchy z Sosnowca” złożyły do Urzędu Miasta petycję o nazwanie ronda przy
Francuzi pamiętają o Gierku
Burmistrz francuskiego miasta i gminy Grenay (Pas-de-Calais) upomina się o rehabilitację pamięci Edwarda Gierka. W liście do polskiego ambasadora we Francji Christian Champire przypomina, że minęło sto lat od podpisania we wrześniu 1919 r. konwencji francusko-polskiej o emigracji i imigracji. Miasto Grenay bardzo dba o upamiętnianie tych więzi. Jest nawet ulica, która to podkreśla. W przeciwieństwie do Sosnowca, który usunął tablicę z ronda Edwarda Gierka. Francuzi pytają, dlaczego. Bo dojący Polskę politycy mogą to robić. Bo na zmianę rządzą paranoicy z PiS i PO.
Gierek w Auby
Kiedy w Polsce prawicowi barbarzyńcy niszczą ślady przeszłości, francuskie miasto Auby honoruje Edwarda Gierka. Jego imieniem nazwano ulicę na ładnym osiedlu mieszkaniowym. Mistrzem ceremonii był mer Auby, Freddy Kaczmarek, a gościem honorowym eurodeputowany Unii Pracy, prof. Adam Gierek. Przypomniano pracę Edwarda Gierka w kopalni w Leforest i strajki górnicze z 1934 r., które zakończyły się jego deportacją, oraz wizytę na zaproszenie Giscarda d‘Estaing już jako głowy państwa. Niestety, mieszkańcy Sosnowca, którzy też









