Tag "USA"

Powrót na stronę główną
Świat

Kandydatka zza baru

Alexandria Ocasio-Cortez może skierować amerykańską Partię Demokratyczną na bardziej postępową drogę Ani jej biografia, ani sposób ubierania się, ani kontakty z wyborcami nie wskazują, by była zawodowym politykiem. Zwłaszcza na tle nowojorskiej Partii Demokratycznej, tradycyjnie zdominowanej przez białych mężczyzn po pięćdziesiątce, z wykształceniem z Ligi Bluszczowej i miejscem w Kongresie jako naturalnym zwieńczeniem kariery. Ona, niespełna 29-letnia córka imigrantów z Puerto Rico, wychowana na robotniczych osiedlach południowego Bronksu, nie ma z tymi panami nic wspólnego. Szeroki uśmiech, spontaniczne uściski dłoni na ulicy, praca dyplomowa poświęcona roli kobiet w społeczeństwach krajów Afryki Zachodniej. I przede wszystkim brak jakiegokolwiek poparcia korporacyjnego, skromne fundusze na kampanię, rzadka obecność w mediach, nawet najbardziej przychylnych demokratom. Te różnice skazywały Alexandrię Ocasio-Cortez na porażkę w prawyborach Partii Demokratycznej, które wyłaniały kandydata do listopadowych wyborów do Kongresu. Jej rywalem był bowiem Joseph Crowley, polityk jak najbardziej stereotypowy w szeregach demokratów: dyplom z nauk politycznych, prywatna edukacja w katolickich szkołach i dekady spędzone na różnych szczeblach administracji, od władz stanowych aż po kilka kadencji w Izbie Reprezentantów. Crowley jest kongresowym weteranem, w Izbie zasiada nieprzerwanie od 1999 r. i przymierzał się do kolejnej kadencji. Wiadomo już, że nic z tego.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

Czy chiński juan zastąpi dolara

USA próbują ograniczyć ekspansję chińskiej waluty w gospodarce światowej Chiny od ponad ćwierć wieku przeżywają okres prosperity. PKB przez prawie 20 lat zwiększał się w tempie ok. 10% rocznie, a niekiedy jeszcze szybciej. W ostatnich latach tempo to jest nadal wysokie, dla Europejczyków wręcz astronomiczne, choć 6-7% rocznie nie satysfakcjonuje Chińczyków. Jest to bowiem naród z wielkimi ambicjami, ale bywały lata, że ambicje te musiały być przyhamowywane. Na szczęście – mówią Chińczycy – dotyczyło to odległej przeszłości. Tematem dnia w Chinach jest pytanie, kiedy ich waluta narodowa, juan, stanie się walutą światową. Powiedzmy najpierw, co oznaczałoby to dla gospodarki chińskiej. Z pewnością byłby to dla niej olbrzymi awans, ale jednocześnie wielkie kłopoty i astronomiczna odpowiedzialność za losy świata. Juan musiałby pełnić bez ograniczeń w skali globalnej cztery funkcje: być powszechnym miernikiem wartości, środkiem płatniczym, środkiem gromadzenia rezerw, no i oczywiście środkiem cyrkulacji. Jako miernik wartości służyłby do ustalania cen światowych, co oznaczałoby, że towary o zbliżonej jakości i nowoczesności miałyby podobne ceny; wyrażone w walutach narodowych ceny te różniłyby się wyłącznie wielkością kursu walutowego. Pełniąc funkcję środka płatniczego, juan byłby używany do rozliczeń między podmiotami

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Granica piekła

Oddzielanie dzieci od rodziców na granicy Meksyku i USA spełnia warunki zbrodni przeciwko ludzkości Kiedy Dayana Paula była dzieckiem, wraz z matką nielegalnie przedostała się do USA z Republiki Dominikańskiej. Po zatrzymaniu rozdzielono je na długie lata. „Rozłączenie z matką było dla mnie olbrzymią traumą”, mówiła 34-letnia obecnie kobieta dziennikarzom „New Herald”. Teraz podobny los może dotknąć dzieci odebrane rodzicom przy przekraczaniu granicy między Meksykiem i USA. Co najmniej 10 niemowląt w takiej sytuacji znajduje się w dwóch schroniskach w hrabstwie Miami-Dade na Florydzie: zarządzanym przez Caritas Bryan Walsh Children’s Village, w którym przebywa 81 dzieci, od niemowląt po 17-latki, oraz His House Children’s Home. W sumie problem dotyczy ponad 2,5 tys. dzieci nielegalnych imigrantów z Salwadoru, Hondurasu i Gwatemali. Niektóre są tak małe, że nie wiedzą, jak się nazywają. Zostały wysłane do schronisk w ponad dziesięciu stanach. Na Florydzie prawie 300 dzieci przebywa również w schronisku w Homestead, a nielegalnych imigrantów lokuje się nawet w byłych magazynach sieci Walmart. Przeciwko oddzielaniu dzieci od rodziców 22 czerwca w Miami demonstrowały setki mieszkańców stolicy stanu, który – przypomnijmy – w 2016 r. głosował na republikanów. Protesty odbyły się też w innych miastach. Niektórzy uważają,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Roman Kurkiewicz

Samozaoranie jako pomysł polityczny

Kiedyś będziemy się dziwić, że żyliśmy w czasach, kiedy wicepremier polskiego rządu słyszał krzyki zamrożonych zarodków, a nie słyszał prawdziwego wołania dzieci osadzonych w klatkach, oderwanych od rodziców tylko dlatego, że ci nielegalnie przekroczyli granicę USA – żeby lepiej żyć, ciężko pracując. Kiedyś będziemy się dziwić, że ten sam człowiek z tytułem doktorskim mógł być ministrem w rządzie, który przeznacza o wiele większe sumy na IPN, instytucję formalizującą kłamstwa historyczne, niż na Polską Akademię Nauk. I jeszcze dorzuca lekką ręką a to 100 mln księdzu hochsztaplerowi, a to 500 mln „księciu” oszustowi. Kiedyś będziemy się dziwić, że zadeklarowanymi przyjaciółmi polskiej polityki stały się takie indywidua jak Trump i Orbán czy pomysły polityczne w rodzaju brexitu, faszystowskich ustaw na Węgrzech i rasistowskich regulacji w USA. Ale czy musimy czekać na to „kiedyś”? Kiedyś stawialiśmy pytania o rodzący się w latach 20. i 30. europejski faszyzm. Mając przed oczyma zmiany prawa i konstytucji na Węgrzech, dostaliśmy wehikuł czasu – właśnie tak to wygląda. Demokratycznie, słusznie, reprezentatywnie, w sposób zalegitymizowany. Kara więzienia za pomoc komuś, kto jest uchodźcą, uchodźczynią. Za wydrukowanie ulotki, za nakarmienie, za nocleg. Nie chcemy się mieszać, chcemy pozostać sobą – mówi Viktor Orbán w imieniu całych „chrześcijańskich”

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Od czytelników

Makkartyzm po polsku

Setki tysięcy komunistów nie są innym gatunkiem ludzi niż my. Václav Havel Zawłaszczanie polskiej przestrzeni publicznej przez swoistą, nadwiślańską i postsolidarnościową wersję makkartyzmu jest efektem braku demitologizacji polskiego imaginarium. I to jest jednoznaczna porażka i kompromitacja

Świat

Ukraina na bezdrożu

Młodzi uciekają, starsi szybko umierają. Po Majdanie wzbogacił się tylko Petro Poroszenko Ukraina zawsze wiedziała o sobie, że leży na skraju. Europy albo Azji. Niepodległość witało 52 mln mieszkańców. Dziś niewiele bogatsza niż getto Autonomii Palestyńskiej wyludnia się i starzeje. Pogarda władzy dla obywateli, nacjonalizm pompowany za 5 mld dol. przez Waszyngton wyprowadziły kraj na bezdroże. Wykruszył się potencjał wzrostu. Ukraina ma teraz 35,7 mln mieszkańców. Bilans 25 lat niepodległości to ubytek 16,5 mln obywateli, z tego 10 tys. ofiar wojny domowej. Według danych Eurostatu 3 mln Ukraińców wyjechało do UE, najwięcej do Polski (1,5 mln), Czech, Włoch i Niemiec. Paweł Anatoliewicz Klimkin, minister spraw zagranicznych, ogłosił niedawno, że kolejne 3 mln pracuje w Rosji. 80-87% zapytanych przez Kijowski Międzynarodowy Instytut Socjologii nie widzi w tym nic złego. I to niezależnie od regionu – akceptują to nawet ci, którzy mieszkają po sąsiedzku z Krymem czy Ługańską lub Doniecką Republiką Ludową. Jedynie na zachodniej Ukrainie potępiających jest 35%. Sami wyjeżdżają w przeciwnym kierunku. Szaleństwo Majdanu Kiedy w 1991 r. w bezprecedensowo pokojowy sposób rozwiązał się Związek Radziecki, Moskwa postawiła dwa warunki: Ukraina zapewni jej panowanie

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

Annus mirabilis (rok cudów) 1968

To był żywiołowy protest młodego pokolenia przeciw dominującej formie kapitalizmu i wojnie w Indochinach Annus mirabilis – łacińskie określenie odnoszące się do roku, w którym nastąpiło wiele ważnych, a nawet wyjątkowych – godnych szczególnego upamiętnienia – wydarzeń zyskało na popularności dopiero w XVII stuleciu. Upowszechnili je angielski dramaturg Thomas Dekker i nadworny poeta dynastii Stuartów John Dryden. Ten ostatni podawał jako przykład rok 1666, gdy doszło do wielkiego pożaru Londynu, który miała zażegnać cudowna boska interwencja. Wtedy też flota angielska w dniu św. Jakuba rozbiła flotę holenderską, Izaak Newton zaś dokonał swoich wielkich odkryć, m.in. prawa grawitacji. Wreszcie zapis roku 1666 zawiera wszystkie liczby rzymskie w malejącym porządku: MDCLXVI. Z czasem pojęcie to ulegało stopniowej dewaluacji. Coraz częściej zdarzało się coś nadzwyczajnego w różnych częściach kuli ziemskiej. Ale po II wojnie światowej nie było aż tak wielu lat obfitujących w wydarzenia lub procesy o wielkiej wadze dla dziesiątek, a nawet setek milionów ludzi. Takim był np. rok 1989, gdy rozpoczęły się transformacje ustrojowe w Europie Środkowo-Wschodniej, które zaowocowały również zjednoczeniem Niemiec i końcem „zimnej wojny”, a przyczyniły się także do późniejszego rozpadu ZSRR. Ponadto miały miejsce

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Ameryka na lekach

Amerykanie żyją coraz krócej głównie z powodu nadużywania silnych środków przeciwbólowych Większość systemowych wad i niedociągnięć Stanów Zjednoczonych mocno kwestionujących ich status jako państwa rozwiniętego jest powszechnie znana. Ogromne nierówności ekonomiczne, drugi najwyższy na świecie (zaraz po niespecjalnie gęsto zaludnionym archipelagu Seszeli) wskaźnik więźniów na 10 tys. mieszkańców, setki śmiertelnych wypadków z udziałem broni palnej czy też wykluczenie dużej części populacji z procedury wyborczej z powodu niejednolitych przepisów dotyczących dowodów tożsamości – tymi tematami media na całym świecie zajmują się regularnie. Pod względem średniej długości życia Amerykanie też nigdy nie byli czempionami. W rankingach wypadali dobrze, ale nie rewelacyjnie. Ich wynik oscylował przez ostatnią dekadę w okolicach 76-78 lat, co plasowało USA w tyle za innymi krajami rozwiniętymi i było rezultatem o ponad dwa lata niższym od średniej OECD. Przyczyn szybszej umieralności jest oczywiście wiele, od zgodnego ze stereotypem fatalnego sposobu odżywiania się, siedzącego trybu życia, do wciąż słabego w porównaniu z innymi krajami rozwiniętymi dostępu do opieki zdrowotnej czy wreszcie wspomnianej wysokiej liczby ofiar strzelanin. Mimo to trend był optymistyczny. Amerykanie żyli krócej niż np. Singapurczycy czy ich sąsiedzi z Kanady, ale żyli coraz

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Historia

Fałszywa gra Reagana

Afera Iran-contras pokazała, jak Ameryka destabilizowała legalnie wybrane rządy i sprzedawała broń swoim wrogom Panie Waite, mam nadzieję, że szczegóły tej sprawy nigdy nie ujrzą światła dziennego – tymi słowami Oliver North, podpułkownik Korpusu Piechoty Morskiej armii Stanów Zjednoczonych, zakończył jedną z kilku rozmów, jakie w połowie lat 80. XX w. przeprowadził z Brytyjczykiem Terrym Waite’em, będącym oficjalnym przedstawicielem biskupa Canterbury. – Proszę być spokojnym, nasza umowa na pewno nie zakończy się drugim Watergate – Waite uśmiechnął się i wyciągnął rękę na pożegnanie. Żaden z mężczyzn nie spodziewał się, że największa afera czasów prezydentury Ronalda Reagana spowoduje małe trzęsienie ziemi w Waszyngtonie. Afera Iran-contras nie doprowadziła do upadku 40. prezydenta Stanów Zjednoczonych, ale pokazała fałszywe oblicze najwyższych władz państwowych, które dla łatwego i pewnego zarobku nie cofną się przed niczym. Nawet przed wsparciem wroga. W 1984 r. w Teheranie proirańscy szyici porwali obywatela Stanów Zjednoczonych Davida Jacobsena. Był on więziony aż półtora roku. Został zwolniony 2 listopada 1986 r. dzięki interwencji Brytyjczyka Terry’ego Waite’a. Tyle szczęścia co Jacobsen nie miał William Buckley, szef bejruckiej placówki CIA. Porwany, a następnie przetrzymywany ponad

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Przebłyski

Amerykanie jak u siebie

Jeśli nie wiecie, co to są „interesy specjalne”, porozmawiajcie z ludźmi władzy. Oczywiście z byłymi. Bo aktualnie rządzący zaniemówią. Przecież nikt sprawny na umyśle nie przyzna się do takich oto rozmów z Amerykanami: to będzie nasze i to też, a to chcemy kupić. Ekipę PiS to wkurza, ale wiedzą, że ich protesty są daremne. Widzą przecież, jak najwyżsi rangą politycy strzelają obcasami przed jankesami. I jeśli jeszcze coś pisowców wkurza, to amerykański parasol nad TVN. I bezczelność żądań jego amerykańskich właścicieli. A czego się spodziewali po sponsorach Trumpa?

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.