Tag "Waldemar Pawlak"
Stronnictwo długiego trwania
PSL to jedyna partia, która pod tą samą nazwą działa od początku III RP i zasiada w każdym Sejmie demokratycznej Polski
Odbywającemu się 15 listopada XIV Kongresowi Polskiego Stronnictwa Ludowego nie towarzyszyły wielkie emocje: lider pozostał ten sam, przesłanie partii też nie jest zbyt ekscytujące jak na nasze czasy, bo nieustannie sprowadza się do umiaru, kompromisu i współpracy dla dobra państwa. Żadnych awantur, żadnego oskarżania przeciwników politycznych o zdradę narodu itd.
Nic dziwnego, że PSL nie należy do głównych aktorów spektaklu medialnego, który od dawna dominuje w polskiej polityce.
W sytuacji, gdy Władysław Kosiniak-Kamysz był jedynym kandydatem na prezesa, otrzymując niemal stuprocentowe poparcie delegatów, wewnątrzpartyjną rywalizację pobudziły wyłącznie wybory na przewodniczącego Rady Naczelnej PSL.
Wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski zdecydowanie pokonał pełniącego tę funkcję od czterech lat Waldemara Pawlaka, co wyraźnie świadczy o zmierzchu wpływów byłego premiera, obecnie senatora z okręgu płockiego (z tego samego okręgu pochodzi zresztą Zgorzelski).
Polityczny życiorys Pawlaka jest dobrą ilustracją faktu, że PSL zawsze stanowiło najbardziej demokratyczną partię na polskiej scenie. Pawlak dwukrotnie był wybierany na prezesa Stronnictwa (w 1991 i 2005 r.), dwukrotnie tę funkcję tracił (w 1997 i 2012 r.), a mimo to nigdy nie wypadł z PSL-owskiej elity, zdobywając wyjątkowe jak na niestabilną polską politykę doświadczenie parlamentarne (poseł w latach 1989-2015) i rządowe (premier w latach 1992 i 1993-1995, wicepremier i minister gospodarki w latach 2007-2012).
„Długie trwanie”, termin wprowadzony do światowej nauki przez wybitnego francuskiego historyka Fernanda Braudela, świetnie pasuje do PSL. Jest to bowiem jedyna partia, która pod tą samą nazwą działa od początku III RP i zasiada w każdym Sejmie demokratycznej Polski. Ale to także najstarsze ugrupowanie w naszym kraju, jego organizacyjna ciągłość liczy 130 lat – od momentu, gdy w 1895 r. w austriackiej Galicji powstało Stronnictwo Ludowe jako reprezentacja polityczna polskich chłopów, wymyślona jednak przez postępowych inteligentów, którym z całą pewnością bliżej było do ówczesnej lewicy niż do prawicy.
Od tego czasu ruch ludowy przeżywał rozłamy i zjednoczenia, wielokrotnie zmieniał nazwy i programy, ale ciągłość jego istnienia stanowi niewątpliwy fenomen w najnowszej historii Polski. Ani lewica, ani tym bardziej prawica nie może się pochwalić tak długą i nieprzerwaną tradycją. Nic zatem dziwnego, że ludowcy tę swoją tradycję pielęgnują jak żadne inne środowisko polityczne, co idzie w parze z naturalną, ewolucyjną rotacją kolejnych pokoleń działaczy – w przeciwieństwie do innych partii, rozrywanych konfliktami na linii starzy-młodzi.
Syn i bratanek
Dobrą tego ilustracją jest sam Kosiniak-Kamysz, syn i bratanek PSL-owskich ministrów z początków III RP, który w wieku 30 lat po raz pierwszy wszedł do rządu (jako minister pracy i polityki społecznej w 2011 r.), cztery lata później został prezesem Stronnictwa i dopiero po dwóch kadencjach w opozycji powrócił do ław rządowych, tym razem już w charakterze wicepremiera i ministra obrony. Ludowcy potrafią więc czekać, wychowując nowe kadry na kolejne lata i dziesięciolecia, ale też okazując – również wyjątkowy jak na polskie standardy – szacunek dla swoich nestorów, o czym świadczy niezwykła atencja okazywana byłemu marszałkowi Sejmu Józefowi Zychowi (rocznik 1938). Swoją drogą, przez długie lata podobnym szacunkiem wśród ludowców cieszył się ostatni marszałek PRL-owskiego Sejmu Roman Malinowski, zmarły w 2021 r.
W PSL-owskiej „polityce historycznej” szczególnie mocno podkreśla się dwa nazwiska z dalszej przeszłości: Wincentego Witosa i Stanisława Mikołajczyka. Obaj byli chłopskimi premierami, co było rzeczą niezwykłą w naszym kraju – rolniczym, wiejskim, ale do 1945 r. zdominowanym przez elity pochodzenia szlacheckiego. W dodatku obaj stawali na czele rządów w krytycznych momentach XX-wiecznej historii: Witos latem 1920 r., gdy Armia Czerwona szła na Warszawę i Polsce groził los sowieckiej republiki, Mikołajczyk zaś latem 1943 r., gdy ta sama Armia Czerwona zbliżała się do ziem polskich i nikt nie wiedział, jak będzie wyglądał nasz kraj po wojnie.
Obaj należą dziś do panteonu polskiego patriotyzmu, nawet tego oficjalnego, lansowanego przez IPN, mimo że ich biografie były bardziej skomplikowane. Witos był przecież tym premierem, którego rząd został obalony przez zamach majowy w 1926 r., co postawiło go w szeregu liderów antysanacyjnej opozycji
Platformę Obywatelską uważam za partię centrolewicy
Fragmenty obszernego i bardzo interesującego wywiadu, który w całości można przeczytać w numerze 1/2023 „Zdania”, w wersji papierowej do nabycia w EMPIKACH, w wersji elektronicznej dostępnym na sklep.tygodnikprzeglad.pl. (…) DOMINIKA RAFALSKA: Po wyrzuceniu z PZPR i ukończeniu studiów pracował pan w Domach Towarowych „Centrum”. (…) MAREK BOROWSKI: – (…) Koleżanka mamy znała Albina Kostrzewskiego, który był dyrektorem Centralnego Domu Towarowego, i powiedziała mu, że jest taki koleżanki syn, który ma problem, bo go wyrzucili z partii. Kostrzewski na to mówi: „To ja go mogę przyjąć,
Rytuał i kłótnia w rodzinie. Spór o transformację
Ojcowie i dzieci reform rynkowych, dwa pokolenia Polaków, nigdy nie znajdą wspólnej wersji historii W Polsce dyskusja o transformacji gospodarczej lat 90. przypomina trochę zjawisko meteorologiczne – letnią burzę albo zimę, która zawsze zaskakuje drogowców. Niby wszyscy wiedzą, że będzie wracać – a co roku musi uderzyć przynajmniej raz – ale nikt do końca nie przewidzi, kiedy uderzy i jak będzie gwałtowna. Wystarczy jeden tweet, artykuł lub wpis w mediach społecznościowych – i proszę, mamy
25 lat samotności
Po powodzi i wyborach do Sejmu w 1997 r. skończył się rzeczywisty wpływ lewicy na życie publiczne Ćwierć wieku temu zachodnią Polskę zalała powódź, która była największą tego rodzaju katastrofą w niedługich jeszcze wtedy dziejach III RP. Trudno precyzyjnie wymierzyć, jaki wpływ miała na wybory parlamentarne, które odbyły się tuż po niej, 21 września 1997 r. Z jednej strony, ucierpiały wtedy tereny, na których politycznie dominował Sojusz Lewicy Demokratycznej, co musiało wpłynąć nie tylko na wynik tej partii, ale też
Od Kieresa do Nawrockiego
W ciągu 22 lat państwo wydało na Instytut Pamięci Narodowej kilka miliardów złotych. Za obecnych rządów już 2,5 mld zł W grudniu 2010 r. odbyła się w Łodzi konferencja „Bez taryfy ulgowej. Dorobek naukowy i edukacyjny Instytutu Pamięci Narodowej 2000-2010”. To trzydniowe spotkanie, zorganizowane przez historyków z Uniwersytetu Łódzkiego i tamtejszy oddział IPN, było pierwszą próbą podsumowania działalności instytutu przez środowisko historyków. Pierwszą – ale też niestety ostatnią, bo trudno dziś sobie wyobrazić rzetelną,
Do polityki idą coraz gorsi
Zamiast ekspertów na salony wkroczyli specjaliści od wszystkiego, złotouści demagodzy robiący show Do polityki idą coraz gorsi. Coraz słabiej wykształceni i na dodatek coraz mniej rozumiejący, czym jest służba publiczna. Trudno tę tezę podważyć – z wyborów na wybory mamy polityków coraz gorszych, coraz mniejszego formatu. A ponieważ zależy od nich tak wiele, to i Polska jako kraj popada w coraz większe turbulencje. Rzecz jest prosta – słabi menedżerowie nie osiągną dobrych efektów. Dlaczego tak się
Gazowe fobie i przesądy PiS-u
Rząd uwierzył, że uda mu się tanio kupić gaz na giełdzie i że będzie tam zawsze kupował tanio Waldemar Pawlak – przewodniczący Rady Naczelnej PSL. Wcześniej dwukrotnie premier (1992 i 1993-1995) oraz wicepremier i minister gospodarki (2007-2012). Kto nam funduje tak drogi gaz? Putin? Ameryka? Spekulanci? A może my sami? – Dwa główne czynniki na to się składają. Pierwszy to sytuacja na giełdzie europejskiej, gdzie w transakcjach spot, tych natychmiastowych, cena gazu poszybowała bardzo wysoko. A drugi
Polityczne wzloty, upadki, nadzieje i rozczarowania roku 2021
2021 był złym rokiem dla Polski. Rokiem, w którym władza pokazała swoje paskudniejsze oblicze. Również rokiem, w którym władza godziła się na śmierć. Polska jest światowym liderem, jeśli chodzi o liczbę umierających na COVID-19 na milion mieszkańców. Ale władza uznała, że nic w tej sprawie nie może zrobić, i umyła ręce. Osobliwe to pojmowanie rządzenia. Całymi miesiącami musieliśmy patrzeć na kompromitujące Polskę sceny na granicy z Białorusią. Straż Graniczna wypychała zziębniętych ludzi do lasu i na bagna. Kobiety, nastolatki, dzieci… Niech umierają.
Wicepremierzy o gospodarce
Zachęcam do obejrzenia relacji z wyjątkowej – i udanej, jak podkreślają uczestnicy – konferencji pt. „Jaka przyszłość dla polskiej gospodarki?”. To debata dziewięciu wicepremierów ds. gospodarczych z udziałem Pana Mateusza Morawieckiego, Wicepremiera oraz Ministra Gospodarki i Finansów, a także wszystkich









