Trzeci grzech

Trzeci grzech

Ocalony język Polesia Jak namówić na rozmowę Fiodora Daniłowicza Klimczuka? Niechętny albo nieśmiały. Jest profesorem od mowy, lecz nie chce mówić. Powinniśmy rozmawiać w Symonowiczach, ale już dawno je opuścił. (…) Sioło profesora leży na Polesiu Zachodnim, w połowie drogi z Brześcia do Pińska, kilka kilometrów na północ od wygodnej szosy M10, w krainie geograficznej Zahorodzie. (…) Profesor urodził się w Symonowiczach przed II wojną, czyli „za Polski”, kiedy hymnem tej ziemi był „Mazurek Dąbrowskiego”, a flaga była biało-czerwona. Jego matka Anastazja i ojciec Danił przyszli na świat przed I wojną, kiedy w wiejskiej szkółce proszono Boga, by zachował cara, a flaga była biało-granatowo-czerwona. Wszyscy starsi z jego rodziny, których pamiętał i kochał, urodzili się w Symonowiczach i tam pomarli. (…) Fiodor Daniłowicz skończył małą szkółkę w Symonowiczach, potem większą szkółkę w sąsiedniej Wólce, potem dziesięciolatkę w Drohiczynie, wreszcie Instytut Pedagogiczny w Pińsku i w 1955 r. został nauczycielem historii we wsiach powiatu drohiczyńskiego. Miał 20 lat. W tym właśnie roku zatwierdzono hymn Republiki. Przedtem śpiewano na uroczystościach „Międzynarodówkę” albo hymn Związku Radzieckiego („Niezłomny jest związek republik swobodnych…”). Nowa pieśń „My, biełarusy” Michaiła Klimkowicza z muzyką Nieściera Sakałoŭskiego opiewała braterstwo Białorusinów i Rosjan, zjednoczonych imieniem Lenina. Sławiła partię, która ich wiedzie do szczęścia. Obiecywała ludowi pracującemu słoneczną drogę (…), wcześniej też zapowiadała słoneczny dzień. (…) PROFESOR UCZYŁ DZIECI, spisywał pieśni matki i różne słowa. Zamiłowanie do słów zwróciło na niego uwagę etnolingwistów, Swietłany Tołstojowej i jej męża Nikity, noszącego jeszcze większą brodę niż jego pradziad, autor „Wojny i pokoju”. Nikita Iljicz Tołstoj już w 1962 r. zorganizował pierwszą ekspedycję naukową poświęconą dialektom Polesia, wzięli w niej udział uczeni rosyjscy, białoruscy i ukraińscy (…). Wydali dwa tomy poświęcone leksyce, archeologii i toponimii Polesia. Tołstojowie zachęcili Fiodora Klimczuka do współpracy w badaniach terenowych, a potem do studiów. W ekspedycjach Tołstoja brał udział Wiaczesław Werenicz. Starszy o 11 lat od Fiodora Daniłowicza, zaprzysięgłego kawalera, ojciec rodziny, zawsze jednak był gotów ruszyć się z miejsca w grubych butach, z plecakiem, nocować gdzie popadło, słuchać, pytać i gadać. (…) Obaj związali się z mińskim Instytutem Językoznawstwa im. Jakuba Kołasa Białoruskiej Akademii Nauk, gdzie obronili prace doktorskie. Obaj wyprowadzili się z wiejskiego Polesia w 33. roku życia, ale nigdy go nie porzucili. Werenicz zawsze mówił: „Jestem Poleszukiem” (…). Klimczuk i Werenicz często śpiewali, zdarzało się to w przerwach konferencji naukowych – w Polsce, dokąd byli zapraszani po pierestrojce, albo na Białorusi, gdzieś w korytarzu albo w ogrodzie; można się było przyłączyć. Odwiedzali się także w swoich domach rodzinnych, w Ruchczy i w Symonowiczach, Werenicz lubił śpiewać z Anastazją i prosił przyjaciela, by zebrał dla niego polskie pieśni i piosenki, które znała na pamięć. (…) I on, i Klimczuk rozmawiali ze sobą howorką swoich wiosek. Po latach Werenicz wyznał w wywiadzie, że kiedy pojechał pierwszy raz do Białegostoku i usłyszał, jak polscy Białorusini mówią po białorusku, zawstydził się, bo sam mówił gorzej: „u nas nie mówi się na Polesiu po białorusku – właściwie jest to język obcy (…), właściwie mój system językowy był zachwiany, bo takim naprawdę ojczystym był ten poleski dialekt mój – to był ten pierwszy i podstawowy język”. Od razu postarał się o podręczniki i na następnym posiedzeniu w Białymstoku rozmawiał już dość swobodnie po białorusku. (…) Należał do tych intelektualistów białoruskich, którzy odważyli się w 1986 r. podpisać „List 28” do I sekretarza Komitetu Centralnego KPZR Michaiła Gorbaczowa. Domagali się m.in. nadania językowi białoruskiemu rangi państwowej. Odpowiedź wyglądała na pozytywną – KC KPZR wysłał do Mińska komisję do zbadania sprawy. Komisja wróciła jednak z przekonaniem, że język i kultura białoruska cieszą się w Republice całkowitą swobodą, skoro np. wydano po białorusku 35-tomową encyklopedię twórczości ludowej i 10 tomów Lenina. Ruchliwy i pogodny Werenicz wydawał się młodszy od przyjaciela. Nikt nie mógł przewidzieć, że Klimczuk będzie kończył dzieło jego życia, „Poleskie archiwum”. Z czasem Fiodor Daniłowicz przeniósł się do Mińska. Obronił doktorat

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 13/2015, 2015

Kategorie: Reportaż