Tureckie (h)otelowe gadanie

Tureckie (h)otelowe gadanie

W województwie śląskim zniknęło prawie 300 hoteli. Ale tylko z nazwy. Ich właściciele wystąpili do Urzędu Wojewódzkiego o zmianę tzw. kategoryzacji. Po co tyle zamieszania z szyldami? Wszystkiemu winna nowelizacja ustawy o usługach turystycznych. Określa ona, jakie obiekty mogą nosić nazwę tzw. zakładu hotelowego. Określenia: motel, hotel, pensjonat, kemping są objęte ochroną prawną, ich stosowanie bez zezwolenia jest przestępstwem i podlega karze grzywny do 5 tys. zł lub trzech miesięcy aresztu. Można też świadczyć usługi hotelarskie bez kategoryzacji, ale wtedy należy stosować inne nazwy. Rygory są na poziomie europejskim: np. prowadzenie hotelu wymaga spełnienia 62 warunków, m.in. obiekt musi dysponować co najmniej dziesięcioma pokojami, łóżka nie mogą mieć mniej niż dwa metry, niezbędny jest podjazd dla niepełnosprawnych i specjalnie wyposażone dla nich pomieszczenia. Klient może płacić kartą. Państwowa Inspekcja Handlowa w Katowicach skontrolowała w województwie 30 obiektów hotelowych. Tylko cztery uratowały gwiazdki. W 26 przypadkach właściciele zostali ukarani za bezzasadne używanie nazw: hotel, motel i pensjonat. Czy oznacza to, że zwiną interes? Skądże! Wystarczy, że na szyldzie wymaże się jedną bądź kilka literek i zamiast hotelu jest nowa, wolna od ustawowych rygorów jednostka: otel, (to z tureckiego), wotel, notel albo coś koło tego. Turyście to specjalnie nie przeszkadza, a właściciel uniknie płacenia wyższych podatków. Polak potrafi, zwłaszcza na Śląsku. HK Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2001, 35/2001

Kategorie: Kraj