Czerwony kap-TUREK, czyli tureckie żarty Halila Elciego

Czerwony kap-TUREK, czyli tureckie żarty Halila Elciego

W ofercie biur turystycznych poczesne miejsce zajmuje dziś Turcja. Dobre hotele, ciepłe morze, atrakcje górskie, wspaniałe zabytki, mili ludzie i do tego tanio. Z roku na rok taniej, bo inflacja w tym kraju, przekraczająca wciąż 50%, sprawia, że polski złoty, który jest narażony „tylko” na 12-procentową inflację, wciąż się umacnia w stosunku do tureckiej liry. Nasi turyści na miejscu otoczeni są opieką przewodników dobrze władających językiem polskim, co bardzo ułatwia kontakty. Polacy, którzy trafili na grupy oprowadzane przez Halila Elciego, reprezentującego biuro Traveyo Turizm, współpracujące z naszymi touroperatorami, mają do czynienia z fenomenem, jakich mało w świecie. Wycieczki objazdowe pod jego egidą są precyzyjnie zorganizowane, odbywają się w znakomitej atmosferze i świat wydaje się nie tylko piękny, ale i radosny. Z dowcipów, żartów i innych opowieści Halila można by ułożyć przewodnik na wesoło. On sam jest świetnym promotorem Turcji jako kraju przyjaznego ludziom i już na wstępie informuje, że jego ziomkowie mają wpisaną w swoje DNA chęć pomocy obcokrajowcom w każdej sytuacji. Nawet jeśli nie mogą się dogadać z przybyszem, nie rozumieją, o co prosi, to wszelkimi sposobami próbują udzielić mu jakiejś rady, wskazać drogę czy w inny sposób ułatwić życie. Aby być wiarygodnym, Halil każdemu wręcza swój prywatny numer telefonu i zapewnia, że nie pozostanie obojętny na sprawy, z którymi ktoś się do niego zwróci nawet za kilka miesięcy, za rok, za dwa. I chyba to akurat nie był żart, tylko poważna deklaracja.
Wśród żartów Halila najprostsze są zagadki.
Jaka jest najstarsza turecka bajka dla dzieci? – Czerwony kap-TUREK.
A jak mówimy o małej tureckiej dziewczynce? – Minia-TURKA.

Małysz w Turcji

Były też zagadki bardziej realistyczne.
Gdzie można zjeść najlepszy kebab? – Nie w Turcji, tylko w Polsce.
I tu Halil wyjaśnia: kebaby w Turcji przyrządza się z baraniny, nie używa się mięsa wieprzowego. Dodaje się przyprawy, ale nie sosy. Kebab turecki jest więc suchy. W Polsce natomiast kebaby robi się z różnych mięs, a ich smak urozmaica liczna gama sosów. Trudno się nawet zorientować, z czego jest sam kebab.
Do żartów Halil wykorzystał też nazwisko naszego Adama Małysza, który ponoć także wypoczywał w Turcji. Jest tutaj bowiem wiele terenów wysokogórskich i oprócz zażywania odpoczynku na plaży przez większość roku można również uprawiać sporty zimowe. Mówiąc o tym, Halil uprzedził swoją grupę, że w przydrożnych stacjach benzynowych czy barach, przy których zatrzymują się autokary, toalety zwykle są typu azjatyckiego (bo większa część państwa znajduje się w Azji), czyli bez muszli klozetowej. Załatwianie potrzeb odbywa się zatem w pozycji „na Małysza”.

Wielbłądy w akcji

Inna kategoria żartów porównuje cechy Polaków i Turków.
Polski turysta postanowił zwiedzić Turcję na grzbiecie wielbłąda. Proponowano mu wielbłąda z miejscowym przewodnikiem, ale Polak uparł się, że będzie jechał sam. Kupił dorodnego wierzchowca i siadł na przygotowanym siodle, ale żadne pohukiwania ani ściskanie kolanami nie uruchomiło zwierzęcia. Sprzedawca wyjaśnił, że aby wielbłąd ruszył, trzeba podać komendę: Uff. Jeśli wielbłąd będzie szedł zbyt wolno, można przyśpieszyć, wypowiadając: Uff, uff. Aby natomiast wielbłąda zatrzymać, trzeba podać komendę: Amen.
Podróż dookoła Turcji rozpoczęła się po pierwszym Uff, po jakimś czasie turysta postanowił przyśpieszyć i podał komendę: Uff, uff. Wielbłąd posłusznie zaczął biec, ale turysta zauważył, że zbliżają się do urwiska. Z przerażenia zapomniał komendy na zatrzymanie. Mając już śmierć przed oczyma, zaczął odmawiać „Zdrowaś Mario…”. Gdy wypowiedział Amen, wielbłąd stanął tuż nad przepaścią. Turysta otarł pot z czoła i powiedział: Uff.

Nie ma tabu

Okazją do tworzenia dowcipów jest też tradycja związana z życiem rodzinnym i zwyczajami religijnymi. Halil nie widzi większych sprzeczności między islamem a chrześcijaństwem, przynajmniej jeśli chodzi o reguły życiowe, zasady postępowania i prawdy wiary. Jego zdaniem jedyna poważna różnica wynika z tego, że muzułmanie uważają, iż Chrystus był jednym z proroków religijnych, a nie bogiem. Reszta daje się jakoś pogodzić. Muzułmanie tureccy pragną choć raz w życiu odbyć pielgrzymkę do Mekki, polscy katolicy pielgrzymują do wielu miejsc na świecie, w tym do Ziemi Świętej.
Starsza kobieta, matka kilku córek i teściowa, podczas takiej pielgrzymki zmarła. Zięciowie, którzy partycypowali finansowo w tym wyjeździe, zastanawiają się teraz, gdzie powinna być pochowana. – Trzeba będzie sprowadzić ją do kraju – mówi jeden. – Taniej będzie pochować ją w Ziemi Świętej – mówi drugi. – Słuchaj – odzywa się pierwszy – ale tam jeden już zmartwychwstał.
Halil nie wypiera się przywiązania do rodzimej tradycji życia religijnego, ale też potrafi z niej żartować. Opowiada historię o młodej kobiecie, znajomej Turczynce, która zakochała się w szwedzkim turyście i została jego narzeczoną. Wybranek nie mógł jednak zrozumieć, dlaczego nie może dojść do zbliżenia z ukochaną dziewczyną, a narzeczona wciąż podkreśla surowe reguły, w których została wychowana. Halil postanowił pomóc zakochanym i od swojego brata – imama – otrzymał zestaw odpowiednich wersetów, które są wypowiadane podczas muzułmańskiego ślubu. Uroczystość została odpowiednio przygotowana, Halil wystąpił w nowej roli i tradycji stało się zadość, a młoda para była w pełni usatysfakcjonowana.

Śmieszne słowa

Język turecki, choć jego reguły gramatyczne są bardziej logiczne i mają mniej wyjątków niż język polski, nie przypomina żadnego języka europejskiego. Dzięki twórcy nowożytnego państwa tureckiego Mustafie Kemalowi Atatürkowi, pierwszemu prezydentowi Republiki Turcji, wprowadzono w kraju alfabet łaciński. Możemy więc łatwo porównywać słowa tureckie i polskie, co prowadzi do licznych zaskoczeń, bo np. baba to ojciec, kupa to kubek, araba to samochód, usta to mistrz albo szef, nisan to kwiecień, adam to człowiek, mężczyzna, kara oznacza kolor czarny, para – pieniądze, a sen to zaimek ty, zaś on oznacza dziesięć. I jeszcze huy to po polsku charakter. W Turcji dosyć często pojawiają się imiona Burak i Baran. U nas raczej nikt nie chciałby się tak nazywać.
Halil doskonale zna historię swojego kraju, ale jest też przygotowany na podkreślanie związków z historią Polski. Nie powtarza popularnego powiedzenia o królu Sobieskim: „Bardzo kochał Marysieńkę, ale ciągnęło go do Turków”. Za to nawiązuje do znanej historii z czasów zaborów, gdy na dworze sułtana zawsze zapowiadano przybycie posła z Lechistanu, choć on się nie pojawiał. Mniej znanym faktem jest to, że w czasie II wojny światowej gmach ambasady w Stambule był jedynym w Europie budynkiem, na którego szczycie powiewała polska flaga. Na przykładzie Turcji widać wyraźnie, że ten odległy geograficznie i kulturowo kraj może być dla nas korzystnym partnerem, nie tylko w dziedzinie turystyki.

Fot. Bronisław Tumiłowicz

Wydanie: 2023, 27/2023

Kategorie: Obserwacje

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy