Większość ludzi jest zdolna posunąć się do czynów, o które nigdy by się nie posądzali Prof. Philip Zimbardo, były prezes Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego. Wykładowca, badacz, autor wielu książek i podręczników. Dzięki programowi telewizyjnemu Discovering Psychology nazywany jest głosem i twarzą współczesnej psychologii. Jego eksperyment więzienny przeprowadzony w piwnicach Uniwersytetu Stanford przeszedł do historii psychologii i udowodnił, że zwyczajnych ludzi można przemienić w oprawców lub ofiary. Michael Moore, autor głośnego filmu Zabawy z bronią, uważa, że to media, strasząc nas, budują cywilizację strachu. A może media tylko odzwierciedlają rzeczywistość? Moore to także przedstawiciel mediów, choć je tak ostro krytykuje. Zgadzam się z nim po części również uważam, że Amerykanie to społeczeństwo pogrążone w strachu. Media przesadzają z informacjami o przestępstwach, mordach, gwałtach. Im straszniejszy news, tym chętniej się go powtarza, a to stwarza wrażenie, że żyjemy w coraz brutalniejszym świecie. Statystyki mówią, że w USA od dekady spada liczba przestępstw. Mimo to co roku ląduje w więzieniach więcej osób, a wyroki są coraz surowsze. Wyroki sądowe odzwierciedlają nastroje społeczne. Administracja Busha celowo, moim zdaniem, nakręca tę spiralę strachu. W Ameryce nie będzie już żadnych ataków terrorystycznych. Celem terrorystów jest zastraszenie społeczeństwa. Nie trzeba wysyłać do Stanów nawet jednego zamachowca, bo my sami fantastycznie się zastraszamy. Po co trzymać ludzi w ciągłym lęku? Wysoki poziom obaw społecznych jest niezbędny, by prowadzić wojnę przeciwko terroryzmowi. Wystraszone społeczeństwo potrzebuje silnego przywódcy, tak samo jak wystraszone dziecko szuka oparcia u silnego rodzica. Media bardzo szybko przekształciły niemądrego prezydenta Busha w Busha charyzmatycznego przywódcę, który nie zmienia zdania ani nie popełnia błędów. Kiedy społeczeństwo się boi, potrzebuje jednoznacznych odpowiedzi w stylu: nieważne, że Husajn nie miał nic wspólnego z zamachem z 11 września, bo ta wojna i tak jest słuszna. Ludzie karmieni strachem chętnie akceptują proste odpowiedzi, a także kłamstwa. Dlatego uważam, że Bushowska administracja wzmaga strach przed terroryzmem. 11 września był wielką katastrofą i straszliwą tragedią. Jednak okazało się, że można było jej zapobiec i że to prawdopodobnie się już nie powtórzy. Tymczasem w ciągu ostatnich trzech lat już 11 razy ogłaszano alarm z powodu ataków terrorystycznych. Krzyczą o tym gazety, na lotniskach do absurdu zwiększa się środki ostrożności itd. Od trzech lat nie doszło w Ameryce do ataku terrorystycznego. Każdy taki powszechny alarm jest nie tylko niezmiernie kosztowny, ale też zastrasza ludzi. Media kwitują: uff, tym razem się udało, ale następnym… A rząd mówi: terroryści działają długofalowo. Nawet jeśli teraz nie zaatakowali, to przecież w końcu zaatakują. Ten rodzaj powszechnej mobilizacji widać w coraz większej liczbie krajów. Z jednej strony, mnożą się doniesienia o coraz bardziej bestialskich atakach, z drugiej, wciąż zwiększa się środki ostrożności. Czy istnieje granica ludzkiego strachu i ludzkiej brutalności? Obserwujemy pewną walkę wolności i poczucia bezpieczeństwa. Erich Fromm w Ucieczce od wolności zastanawiał się, czemu Niemcy tak szybko poparli Hitlera. Ludzie pragną w życiu zarówno bezpieczeństwa, jak i poczucia, że są wolni. Przynajmniej w kulturze zachodniej wolność jest bardzo istotna. Cóż zatem robi dyktator? Uprawia rodzaj handlu ze społeczeństwem. Oznajmia, że zagrożone jest bezpieczeństwo społeczeństwa i że on jest w stanie zapewnić ochronę za cenę częściowej utraty wolności członków społeczeństwa. Otrzymawszy władzę od ludzi, może wprowadzić nowe, własne zasady i prawa gwarantujące bezpieczeństwo. Ta transakcja działa tylko w jedną stronę. Raz oddawszy wolność, bardzo trudno ją odzyskać, a w zamian wcale nie dostaje się poczucia bezpieczeństwa. Czy ludzie, którzy muszą sobie prześwietlać nawet podeszwy butów na lotniskach i dają się rewidować przed wejściem do samolotu, czują się w nim bezpieczniej? Wątpię. Ja nie stawiałbym pytania o granicę takiego postępowania, lecz zakwestionowałbym w ogóle jego sens. Amerykanie wcale nie czują się bezpieczniej, odkąd rozpoczęto wojnę w Iraku. Czy strach jest najlepszym argumentem? Argumenty bazujące na lękach i obawach przyciągają skutecznie uwagę. Mózg szybciej przyswaja negatywne informacje. Także w mediach newsy na temat morderstwa oglądane są chętniej niż newsy o czyichś dobrych uczynkach. Sprawy









