Potentaci naftowi ustawiają się w kolejce, by inwestować w Kazachstanie W starym gabinecie prezydenta Kazachstanu, Nursułtana Nazarbajewa, w jego dawnej rezydencji zamienionej na muzeum jedną ze ścian zajmuje wielka mapa z 21 kolorowymi przyciskami. Naciskasz zielony i na mapie zapalają się światełka pokazujące pola ropy naftowej, czerwony – i lampki pokazują, gdzie jest gaz ziemny, czarny – węgiel. Kawał tablicy Mendelejewa. Zasoby złóż ropy Kaszagan na północy Morza Kaspijskiego wynoszą, według dotychczasowych badań, 7 mld ton, tj. 50 mld baryłek. Stawia to Kazachstan na piątym lub szóstym miejscu wśród światowych potentatów, na równi z Wenezuelą. Zachód nie naciska w sprawie demokracji w Kazachstanie, której formalne wymogi są z grubsza zachowane: istnieje wybieralny Mażylis – izba niższa parlamentu, senat i partie opozycyjne. A to, że mają niewiele do powiedzenia, ich działacze zaś przed ostatnimi grudniowymi wyborami prezydenckimi, które Nazarbajew wygrał 90% głosów, byli niepokojeni przez policję? Być może nieco przesadzono przy liczeniu głosów. Ale przecież sondaże przedwyborcze zapowiadały jego wysokie zwycięstwo nad głównym rywalem. Zresztą w porównaniu z prezydentami innych byłych środkowoazjatyckich republik ZSRR Nazarbajew jest niemal demokratą. 65-letni prezydent zapowiada ostatnio reformy i liberalizację życia politycznego, chociaż mają one nastąpić – jak zastrzega – nieprędko. Maszkiewicz jest zadowolony W 70% najaktywniejszymi działaczami opozycji są byli członkowie aparatu władzy. Ku ogólnemu zdziwieniu do opozycji przyłączył się były prokurator wojskowy, przewodniczący Mażylisu, Dżarmachan Tujakbaj. 58-letni Tujakbaj stał się kandydatem głównego bloku opozycyjnego – Za Sprawiedliwy Kazachstan – i uzyskał ok. 7% głosów. W kampanii piętnował autorytaryzm władzy i wszechobecną korupcję. Pochodzący z Wilna Aleksander Maszkiewicz, najbogatszy właściciel pól naftowych w Kazachstanie i przewodniczący gminy żydowskiej, nie zajmuje się polityką i dobrze mówi o prezydencie: potrafi utrzymać świetną współpracę zarówno z Putinem, jak i Bushem, a Kazachstan jako jedyny w regionie jest spokojnym krajem przyciągającym inwestorów. Shell, ExxonMobil, Łukoil i inni potentaci naftowi ustawiają się w kolejce, by móc inwestować w kazachskie złoża ropy. Na otwartej w tych dniach dorocznej wystawie maszyn i sprzętu dla przemysłu wiertniczego i wydobywczego KIOGE w Ałma Acie najnowsze cuda techniki wiertniczej i wydobywczej wystawiły wszystkie liczące się firmy światowe od USA po Chiny. Obecne tam było również krakowskie przedsiębiorstwo Poszukiwanie Nafty i Gazu oraz PGNiG. Mankamentem polskich firm, które szukają głównie zleceń na wykonawstwo, jest to, że nie idą za nimi wielkie pieniądze. Kazach na Sorbonie Zbudowany przez tureckiego inwestora superluksusowy wieżowiec hotelu Intercontinental w nowej stolicy Kazachstanu Astanie, gdzie pokoje są dwa razy droższe niż w słynnym z luksusu madryckim Ritzu, prawie zawsze ma komplet. Tutaj we wrześniu 2001 r. odbywała się konferencja prasowa prezydenta Nursułtana Nazarbajewa, który z okazji wizyty Jana Pawła II miał niezwykłą okazję wystąpić przed ponad 300 dziennikarzami z całego świata, towarzyszącymi papieżowi podczas jego pobytu w Kazachstanie. Byłem tam wtedy pierwszy raz. Już po konferencji zapytałem prezydenta Nazarbajewa o to, skąd weźmie fachowców do realizacji niezwykle ambitnych planów przekształcenia Kazachstanu w nowego azjatyckiego tygrysa. Przecież Rosjan, którzy tyle czasu zajmowali tu kluczowe stanowiska, nie wystarczy. – Po raz pierwszy w historii naszego kraju to my, Kazachowie, staliśmy się panami naszych niezmierzonych bogactw naturalnych – odpowiedział z lekkim uśmiechem człowiek, który jako jedyny w dawnych republikach ZSRR rządzi nieprzerwanie od rozpadu Związku Radzieckiego. – Teraz – mówił – wszystko zależy od ludzi i od inwestorów, których zdołamy przyciągnąć. Za czasów radzieckich nie inwestowano tu raczej w uniwersytety. Wie pan, że ponad 800 młodych Kazachów studiuje w tej chwili na najlepszych uczelniach USA, w Oksfordzie, na Sorbonie i na innych znanych uniwersytetach? Cztery lata później ta liczba jest co najmniej pięciokrotnie wyższa. Stypendia zagraniczne fundują rząd i międzynarodowe towarzystwa naftowe. Wielu Kazachów, którzy pracują na średnich i wyższych szczeblach administracji Nazarbajewa lub w spółkach związanych z eksploatacją nafty i gazu, stać już na wysyłanie dzieci na studia do Tokio, Londynu czy Bostonu za własne pieniądze. Kazachski jest językiem urzędowym, rosyjski „internetowym”, w biznesie
Tagi:
Mirosław Ikonowicz









