Tykająca bomba na kolei

Tykająca bomba na kolei

Leszek Mietek fot. Glos Maszynisty

Bankowców, którzy pojawili się w 2012 r. na kolei, cechował kompleks władzy absolutnej Leszek Miętek – przewodniczący Branży Transport OPZZ, przewodniczący Konfederacji Kolejowych Związków Zawodowych W listopadowym raporcie Najwyższa Izba Kontroli nie zostawiła suchej nitki na organizacji i funkcjonowaniu Grupy PKP. Wytyka zarządzającym koleją m.in. słabe zabezpieczenie interesów skarbu państwa w sprywatyzowanych firmach (m.in. PKP Energetyce i TK Telekom), zawiadujących infrastrukturą niezbędną do utrzymania bezpieczeństwa ruchu kolejowego i prowadzenia pociągów. Czy istnieje realne zagrożenie, że pociągi przestaną jeździć? – Spodziewam się licznych problemów, choć może nie tak wielkich. Mam nadzieję, że pociągi nie zostaną zatrzymane, ale przyszłość ruchu kolejowego jest niepewna. Ogromnym błędem była prywatyzacja spółki PKP Energetyka, oprotestowana przez kolejowe związki zawodowe, w tym związek maszynistów. W naszym przekonaniu ta prywatyzacja stanowi naruszenie ustawy o PKP, gdyż wiąże się z utratą kontroli nad ważnymi elementami infrastruktury kolejowej. Występowaliśmy do wszystkich czynników decyzyjnych, by zapobiec tej prywatyzacji – do UOKiK, ministrów, marszałków Sejmu i Senatu, prezes Rady Ministrów i komisarz ds. transportu Unii Europejskiej. Z jakim oddźwiękiem spotkały się te interwencje? – Dostaliśmy wiele odpowiedzi, ale zazwyczaj umywających ręce i zrzucających odpowiedzialność na poszczególne resorty. Jedynie minister obrony narodowej uznał prywatyzację PKP Energetyki za działanie szkodliwe. Zarządzanie totalne Teraz rację przyznała wam NIK. – To prawda, ale pociecha mała, bo nie zapobiegło to prywatyzacji firmy. Decyzja zapadła mimo naszych sprzeciwów. Jednocześnie prywatyzacji poddano spółkę TK Telekom, natomiast PKP Informatykę doprowadzono do rozkładu wyprowadzeniem najcenniejszych aktywów na zewnątrz. Takie działania są wielkim niebezpieczeństwem dla sprawnego funkcjonowania infrastruktury kolejowej. Szczególnie prywatyzacja PKP Energetyki może mieć poważne, negatywne konsekwencje w niedalekiej przyszłości. Skąd te obawy? – PKP Energetyka była naturalnym monopolistą dostarczającym kolei niezbędną energię elektryczną, posiadającym m.in. specjalistyczne podstacje. A teraz firmą zarządza enigmatyczny fundusz private equity z Luksemburga. Obym był fałszywym prorokiem, ale nie przekonują mnie zapewnienia zarządu PKP SA, że prawnie udało się zabezpieczyć interesy kolei. W przypadku PKP Cargo też mydlono wszystkim oczy, że sprywatyzuje się 50% udziałów firmy, a w rękach skarbu państwa pozostanie pakiet kontrolny. Tymczasem szybko i po cichu sprzedano kolejne udziały. Inna prywatyzacja, Przedsiębiorstwa Napraw Infrastruktury, zakończyła się upadłością tej firmy kilka miesięcy później. NIK zarzuca brak nadzoru spółki matki PKP SA nad firmami wchodzącymi w skład Grupy PKP. Co pan na to? – Raport NIK w dużej mierze obnażył większość patologii w obrębie Grupy PKP, ale z zarzutem braku nadzoru spółki matki nad działaniami spółek Grupy PKP akurat nie mogę się zgodzić. Mieliśmy do czynienia z zarządzaniem totalnym spółkami Grupy przez prezesa PKP SA Jakuba Karnowskiego. W radzie nadzorczej PKP Cargo zasiadał np. w komplecie zarząd PKP SA. Czy tak wygląda normalny nadzór właścicielski? Czym naraziły się kolejowe związki zawodowe, że została rozpętana antyzwiązkowa histeria? Usuwają was z rad nadzorczych spółek, w części mediów trwa nagonka na kolejarskich liderów. – Grupę bankowców, którzy pojawili się w 2012 r. na kolei, cechował generalnie kompleks władzy absolutnej. Uważali się za światowej klasy menedżerów, właściwie nieomylnych. Nie znosili jakiegokolwiek sprzeciwu. Związki zawodowe podpadły im od razu, bo skrytykowaliśmy przerost administracji w centrali PKP i stworzenie 21 departamentów z wysoko płatnymi posadami, zlecanie zadań na zewnątrz, wynajmowanie firm doradczych itp., a zarazem daliśmy skuteczny odpór zamachowi na kolejarskie uprawnienia pracownicze. Punkt zwrotny nastąpił w trakcie sporu zbiorowego na tle płacowym w PKP Cargo. Było nim ujawnienie decyzji rady nadzorczej spółki, przyznającej zarządowi przewoźnika podwyżkę w wysokości 10 tys. zł, podczas gdy zarząd proponował wówczas pracownikom kwotę 45 zł. Sprawa błyskawicznie nabrała rozgłosu i rada kierowana przez Jakuba Karnowskiego musiała chyłkiem z tych podwyżek się wycofać. Wytknęliśmy im działania wyłącznie w swoim własnym interesie, a oni wytoczyli armaty i wypowiedzieli wojnę związkom zawodowym. Wojnę nierówną, bo zarządy spółek skarbu państwa stać na renomowane kancelarie prawne, agencje public relations, reklamy i artykuły sponsorowane w mediach itp. A zmieniając statut spółki,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2015, 50/2015

Kategorie: Kraj