Tyrania większości

Tyrania większości

Znam i cenię Marcina Króla, chociaż nie zawsze z nim się zgadzam. Ile to już lat minęło, odkąd robiliśmy razem miesięcznik „Res Publica”, kierował tym pismem. Było niezwykłe nie tylko przez swój walor intelektualny, ale i dlatego, że to pierwsze w PRL pismo niezależne, a jednak nie podziemne. Powstało w roku 1988, czyli blisko przełomu, było znakiem, że coś się kończy, a coś zaczyna. Przez pierwszy rok miesięcznik ukazywał się, co było niezwykłe, z zaznaczonymi interwencjami cenzury, jak to bywało przed wojną. Powietrze pachniało już wielką zmianą. (Ale ile było wątpliwości, pretensji i kłótni, czy takie pismo wypada robić, kiedy są jeszcze więźniowie polityczni!). Król lansuje tezę, że mamy obecnie w Polsce tyranię większości. Ten termin stworzył genialny Alexis de Tocqueville – francuski polityk i filozof, autor dzieła „O demokracji w Ameryce” (wiek XIX). Tyrania większości jest wtedy, gdy większość nie liczy się ze zdaniem mniejszości, co stanowi podstawę do łamania jej praw. Demokracja staje się wtedy tylko atrapą. Stąd Trybunał Konstytucyjny, wolne wybory – to wszystko ma być zaporą przed tyranią większości i to właśnie jest nam teraz zabierane. Król uważa, że za naszą tyranią większości nie stoi żaden fundament ideowy czy ideologiczny. Komunizm i socjalizm

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 03/2018, 2018

Kategorie: Felietony, Tomasz Jastrun