…a państwo nie zarabia na hazardzie W maju br. Centrum Badania Opinii Społecznej opublikowało komunikat z badań pt. „Polak w szponach hazardu”. Można było się dowiedzieć z niego, że w ciągu ostatnich 12 miesięcy co drugi dorosły Polak deklarował uczestnictwo w grach hazardowych. Przy czym największą popularnością cieszyły się gry liczbowe oferowane przez Totalizator Sportowy. Aż dwie piąte badanych deklarowało udział w tej formie rozrywki. Jednak badacze z CBOS podkreślili, że w porównaniu z listopadem 2009 r. był to spadek o 13 punktów procentowych. Uznali, że mniejsze zainteresowanie ofertą Totalizatora mogło mieć związek z wprowadzoną w tamtym czasie znaczną podwyżką cen zakładów. W ubiegłym roku wielokrotnie pisaliśmy na łamach „Przeglądu”, jak fatalna była to decyzja dla budżetu państwa, a zwłaszcza dla polskiego sportu – w znacznym stopniu finansowanego z dopłat do gier liczbowych. Równie surowo, i to niejeden raz, oceniali ją posłowie sejmowej Komisji Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki. Wiedział o tym zarząd Totalizatora Sportowego, z prezesem Sławomirem Dudzińskim na czele. Wiedzieli ministrowie finansów i skarbu państwa. Najwyraźniej w ich ocenie nie był to problem. Co innego myślą działacze związków sportowych, które od ubiegłego roku mają coraz mniej środków w kieszeni. Choćby Waldemar Heflich, dziennikarz, komentator i producent telewizyjny związany ze sportem żeglarskim. Ostatnio pisał on na łamach portalu Żagle.com.pl: „Znamy już budżet polskiego sportu na 2011 rok. Ma liczyć nieco ponad miliard złotych, ale aż 495,7 mln złotych zostanie przeznaczonych na przygotowania do piłkarskich Mistrzostw Europy – Euro 2012, a na budowę orlików, czyli inwestycje w przyszłość polskiej piłki nożnej, wyasygnowano kolejne 250 mln złotych. Resztę, czyli 264,5 mln złotych, pochłoną stypendia, renty olimpijskie, przygotowania do igrzysk olimpijskich, Klub Polska Londyn 2012 i Soczi 2014 oraz kwoty przeznaczone dla związków sportowych. Na wydatki bieżące będzie mniej pieniędzy w stosunku do roku 2010”. I dalej: „Związki sportowe przeżywać będą bardzo trudne chwile, ponieważ z powodu kłopotów Totalizatora Sportowego otrzymują mniej pieniędzy na szkolenie młodzieży”. Dla porównania w latach 2004-2008 z tytułu dopłat do gier liczbowych Totalizator przekazał ponad 3,25 mld zł, co stanowiło ok. 46% dokonanych przez niego łącznych wpłat do budżetu. Ponad 2,6 mld zł trafiło na rachunek Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej, ponad 650 mln na Fundusz Promocji Kultury. W styczniu 2010 r. Fundusz Rozwoju Kultury Fizycznej otrzymał 34 mln 501 tys. 594 zł. Rok wcześniej była to kwota ponad 56 mln. Polityków ostrzegano o konsekwencjach podniesienia o 50% stawek w grach liczbowych. Wystarczy zerknąć do stenogramów sejmowej Komisji Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki, ubiegłorocznych numerów „Pulsu Biznesu”, „Przeglądu” i prasy branżowej. Lecz zarząd Totalizatora Sportowego, rada nadzorcza spółki oraz minister skarbu państwa byli głusi. Zachowywali się tak jak prezesi spółek odpowiedzialnych za budowę stadionów na Euro 2012 czy szefowie Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Gdy wyszło na jaw, że wykonawca nie jest w stanie wybudować bezpiecznych schodów na Stadionie Narodowym w Warszawie, a Chińczycy dwóch odcinków autostrady A2 między Strykowem a Konotopą, jedni i drudzy bąknęli coś o „przejściowych trudnościach” i dodali, że „na Euro zdążymy”. Podobno nawet dostali premie! Za wyniki. Coraz więcej osób stwierdza, że to, co się dzieje w Totalizatorze, to ordynarna hucpa. Wielu graczy straciło zaufanie do firmy i nie widzi sensu gry. Zwłaszcza że o wygraną jest trudniej niż w przeszłości. Na początku zeszłego roku, gdy załamanie sprzedaży stało się aż nazbyt widoczne, władze spółki powołały wewnętrzny zespół do oceny przyczyny katastrofy. Jego wnioski pokrywały się z wynikami badań CBOS i z tym, o czym wcześniej mówili ludzie znający się na rynku hazardu. Lecz ileż można mówić? Jak często należy pisać, że na skutek błędnych decyzji władz Totalizatora traci polski sport? Zwłaszcza gdy nic nie wiadomo o reakcjach ministrów Adama Giersza i Jacka Rostowskiego. Przeciwnie! Wiosną tego roku rada nadzorcza zorganizowała konkurs na członków zarządu Totalizatora Sportowego. Jego wynik był zgodny z oczekiwaniami – wygrali ci, którzy już w nim byli. Za novum należy uznać, że niektórzy
Tagi:
Marek Czarkowski









