Ucieczka z Trypolisu

Ucieczka z Trypolisu

Każdy, kto się sprzeciwia islamistom, może stracić dom, a nawet życie „Trypolis jest bezpieczny tylko dla Braci Muzułmanów i osób pochodzących z Misraty. Każdego, kto się sprzeciwia, czeka los Kaddafiego. Może stracić dom, a nawet życie” – to wypowiedź jednego z mieszkańców libijskiej stolicy zacytowana przez „The Guardian”. W zdobytym mieście islamiści niszczą domy osób powiązanych i sympatyzujących z rządem. Parlament przeniósł się do Tobruku. Kolejne państwa – w tym Polska – ewakuują swoje placówki dyplomatyczne. Mohammed Abdel Aziz – były już minister spraw zagranicznych w świeckim rządzie – prosi o pomoc ONZ. Trzy lata po obaleniu Muammara Kaddafiego Libia stanęła na skraju wojny domowej. W starciach, do których dochodzi głównie w Trypolisie i Bengazi, zginęło już ponad tysiąc osób. Najdramatyczniejsze były walki o stołeczne lotnisko międzynarodowe. Brały w nich udział siły zbrojne oraz libijskie milicje (zbuntowane i propaństwowe) – te, które w 2011 r. obaliły ekscentrycznego i brutalnego dyktatora. Kraj rozdzierają waśnie, których wspólnym mianownikiem są słabość i rozpad centralnych instytucji państwowych. Jeden z tych konfliktów toczy się między Trypolitanią a Cyrenajką – regionem opanowanym przez ugrupowania separatystyczne, których głównym postulatem jest daleko idąca autonomia wschodniej prowincji bogatej w złoża ropy naftowej. Drugi to starcie na linii islamiści-sekularyści (w tym armia). Uczestniczą w nim ugrupowania świeckie i fundamentaliści, umiarkowani w rodzaju Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (libijscy Bracia Muzułmanie) oraz radykalni (salafici, dżihadyści). Nie bez znaczenia jest również rywalizacja pomiędzy ugrupowaniami z Misraty i Zintanu, przy czym o ile te pierwsze stoją ramię w ramię z islamistami, o tyle drugie popierają siły świeckie i walczą po stronie wątłego libijskiego wojska. Stawką są zatem jedność oraz charakter państwa, dręczonego brutalnymi walkami o władzę i zasoby. Sytuacja skomplikowała się jeszcze bardziej, gdy 25 sierpnia br. libijscy islamiści powołali do życia równoległy parlament, a w zasadzie reanimowali stary, aby w końcu utworzyć swój rząd. Od tej pory Libia ma dwa parlamenty i dwa gabinety, przy czym w stolicy nie ma już miejsca dla zwolenników świeckiego państwa. Miarka się przebrała Początki obecnej odsłony konfliktu wewnętrznego w Libii sięgają połowy maja br., kiedy wojska podległe gen. Chalifie Haftarowi rozpoczęły zakrojoną na szeroką skalę operację „Godność”. Początkowo celem ofensywy były bojówki z Bengazi, cieszące się poparciem islamistów zasiadających w Powszechnym Kongresie Narodowym – pierwszym porewolucyjnym parlamencie, który oficjalnie funkcjonował do 4 sierpnia br. Ostatnim przewodniczącym Powszechnego Kongresu Narodowego był Nuri Abu Sahmajn, odpowiedzialny za tworzenie islamistycznych jednostek paramilitarnych. Jego głównym przeciwnikiem jest Haftar, któremu zarzuca się dwie próby zamachu stanu – z lutego i z maja br., w przededniu czerwcowych wyborów parlamentarnych. Większość miejsc w nowym parlamencie (przemianowanym na Izbę Reprezentantów) zajęły siły świeckie, a sam parlament musiał przenieść siedzibę do Tobruku. Trypolis bowiem padł łupem islamistów. O ile ci oskarżają Haftara o autorytarne zapędy, o tyle jego zwolennicy – zasiadający w ławach Izby Reprezentantów – uważają islamistów za terrorystów. Na czele świeckiego rządu stanął więc były minister obrony narodowej, Abdullah al-Thani, natomiast szefem islamistycznego gabinetu został Omar al-Hasi, który nie uznaje legalności Izby Reprezentantów. Z CIA do Trypolisu „Haftar jest postrzegany zarówno jako bohater uwalniający kraj od plagi przemocy i ustawiający go z powrotem na ścieżce ku demokracji (jeśli wierzyć jego obietnicom), jak i polityczny strongman, płynący ku władzy na populistycznej fali – wzorem innych przywódców świata arabskiego”, twierdzi Frederic Wehrey z Carnegie Endowment for International Peace, porównując go do obecnego egipskiego prezydenta. Będąc młodym oficerem, Haftar towarzyszył Kaddafiemu w zdobywaniu władzy. Następnie piął się po szczeblach kariery wojskowej, aby z biegiem czasu stracić zaufanie dyktatora. Na początku lat 90. – wraz z innymi towarzyszami broni, którzy również popadli w niełaskę – wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie znalazł się pod „opieką” CIA. Do Libii wrócił w 2011 r., aby stanąć na czele sił opozycyjnych. Zdobywszy poparcie w szeregach libijskiej armii i ciesząc się sympatią Amerykanów, Haftar przystąpił do antyislamistycznej ofensywy. Kampania rozpoczęła się 16

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2014, 38/2014

Kategorie: Świat
Tagi: Michał Lipa