Uczniowie go nie chcą

Uczniowie go nie chcą

Na Romana Giertycha głosowało w wyborach 35 tys. osób. Pod protestem o odwołanie go z Ministerstwa Edukacji podpisało się aż 140 tys.! Anna Dzierzgowska i Sebastian Matuszewski (adiunkt na Wydziale Filozofii UW) są nauczycielami w Społecznym LO przy ul. Bednarskiej w Warszawie. Wraz z uczniami zorganizowali internetową akcję zbierania podpisów pod apelem o odwołanie Romana Giertycha z funkcji ministra edukacji. – Zebraliście niemal 140 tys. podpisów pod apelem o odwołanie Romana Giertycha z funkcji ministra edukacji. Spodziewaliście się tak dużego poparcia? Anna Dzierzgowska: – Początkowo sądziliśmy, że sukcesem będzie zebranie 2-3 tys. głosów. Tymczasem odzew był ogromny – w ciągu pierwszych 40 godzin pod listem podpisało się aż 60 tys. osób. Dostawaliśmy też e-maile od ludzi, którzy pisali, że dzięki naszej inicjatywie poczuli, że nie są osamotnieni w swym proteście przeciw temu, co się dzieje. Sebastian Matuszewski: – Poparło nas mnóstwo osób, dla których pojęcie społeczeństwa obywatelskiego nie jest pustym hasłem. Oczywiście na liście jest bardzo dużo uczniów, studentów, nauczycieli, profesorów, ale także osoby ze środowisk niezwiązanych bezpośrednio ze szkołą – pielęgniarki, gospodynie domowe, żołnierze, lekarze itp. Cieszą nas podpisy tych, których Jarosław Kaczyński nazwał łże-elitami, ale także – a może przede wszystkim – osób mieszkających w małych miasteczkach, które nie bały się nas wesprzeć. – Złożyliście podpisy w Kancelarii Premiera i co dalej? Pozwolicie o sprawie zapomnieć? SM: – O tym nie da się zapomnieć. To jest największy list otwarty w historii Polski. Świadczy o tym, że ludziom nie jest obojętne to, co się dzieje, że nie zgadzają się, by szefem resortu edukacji został nacjonalista. To przerażające, że człowiek, który reaktywował Młodzież Wszechpolską, przedwojenną, skrajnie antysemicką organizację, jest teraz odpowiedzialny za wychowanie młodego pokolenia. Przecież z tej organizacji wywodzili się ludzie, którzy bili profesorów i mordowali studentów żydowskich. AD: – I oni mają teraz likwidować przemoc w szkole! To jakiś absurd. – Minister Giertych się broni: dajcie mi 100 dni, zobaczycie, co zrobię. AD: – W przypadku osoby o innym życiorysie politycznym być może warto by poczekać, ale Roman Giertych reprezentuje orientację, która nawiązuje do najgorszych wątków polskiej historii. Jeśli ktoś świadomie podpisuje się pod taką ideologią, nie czeka się 100 dni. Protestuje się od razu. SM: – Młodzież trzeba uczyć pokojowego, racjonalnego rozwiązywania konfliktów. Kamień nie może być argumentem w sporze, a do czegoś takiego odwołuje się MW. Im po prostu potrzebny jest jakiś wróg – przed wojną był to Żyd, dziś homoseksualista. To ten sam niebezpieczny schemat ideologiczny. AD: – Języka nienawiści, pogardy i nagonki rodem z lat 60. używa też Jarosław Kaczyński. Dla mnie niesłychanie groźne jest tropienie przez niego osób publicznych mających przodków w KPP. Gdy słucham wystąpień lidera PiS, to jakbym się cofnęła do 1968 r. Tyle że w miejsce syjonistów pojawiają się działacze KPP. Kiedy wicepremier Giertych zaczął podejmować decyzje, okazało się, że kompletnie nie zna się na edukacji. Nie potrafi wskazać rzeczywistych problemów szkoły i sposobów ich rozwiązywania. Podejmuje za to szereg działań propagandowych. Zresztą trudno jest komentować jego działania, bo poza konferencjami prasowymi, na których przedstawia ogólniki, nie ma śladu konkretnych projektów rozporządzeń. Wiemy, że chce wprowadzić maturę z religii, ale od kiedy, na jakich zasadach? O tym już nie informuje. SM: – To świadczy o braku kultury politycznej i szacunku do innych. W społeczeństwie obywatelskim rząd ma robić wszystko, aby było jasne, czym się zajmuje. Musi być transparentny. Postępowanie ministra Giertycha jest tego zaprzeczeniem. – Wiele osób liczy, że wasz protest nie będzie tylko jednorazową akcją, że przerodzi się w coś więcej, w ruch antyrządowy. AD: – Na razie powstała strona internetowa (www.edukacjarp4.pl), na której publikujemy komentarze dotyczące pracy ministerstwa. Mamy nadzieję, że ci, którzy deklarowali chęć włączenia się w szerszą działalność, będą przysyłać informacje na temat sytuacji w szkole, reakcji nauczycieli i uczniów. SM: – Chcemy, aby ta strona stała się agorą dla wszystkich, którzy mają pomysły i chcą działać wspólnie. Chodzi też o to, by osoby, które nie ulegną naciskom nowej władzy, wiedziały, że mają

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2006, 24/2006

Kategorie: Kraj