Unia Europejska wbrew Stanom Zjednoczonym zniosła sankcje wobec Kuby Każda rozmowa na temat Kuby, pozostającej od 45 lat pod rządami Fidela Castro, jednego z najinteligentniejszych polityków zachodniej półkuli, wywołuje gwałtowne emocje. Tym razem gorące kontrowersje wzbudziła decyzja władz Unii Europejskiej o zaprzestaniu dalszej izolacji politycznej rządu kubańskiego. Jej przeciwnicy mówią: nie ma co rozmawiać z Castro, to nic nie da, ponieważ dyktator poczuje się zwycięzcą i tym bardziej nie zwolni więźniów politycznych. Zwolennicy otwarcia odpowiadają: amerykańska blokada Kuby, która trwa już 43 lata, nie przybliża demokracji. To blokada popchnęła wyspę w objęcia ZSRR. Stałe zagrożenie ze strony USA, które już trzy lata po rewolucji wsparły podjętą z ich terytorium słynną inwazję przeciwników Castro w Zatoce Świń, jedynie pomogło mu się okopać u władzy. Europejscy stratedzy nowego otwarcia wobec Kuby Fidela Castro, a są to głównie rząd hiszpańskich socjalistów i dyplomacja watykańska, mają oczywiście na względzie nie przyszłość 78-letniego prezydenta, lecz los 11 mln Kubańczyków. Jakkolwiek by to brzmiało, są one ze sobą ściśle związane. Zamrożenie Hiszpański premier, Jose Maria Aznar, zmieniając tradycyjnie ciepłe jeszcze od czasów gen. Franco nastawienie Madrytu do byłej kolonii, już kilka dni po objęciu władzy w 1996 r. ogłosił „koniec współpracy z Hawaną”. W 2003 r. z inicjatywy Aznara pozostałe kraje UE przyłączyły się do amerykańskiej polityki sankcji wobec Kuby. Nastąpiło to po skazaniu na kary długoletniego więzienia 75 kubańskich dysydentów. Castro uznał ich w większości za agentów Waszyngtonu. Powód czy też pretekst? Chodziło głównie o to, że kontaktowali się z Przedstawicielstwem Interesów USA w Hawanie i otrzymywali stamtąd pieniądze. Sądy kubańskie uznały to za zdradę. Europejskie sankcje – w odróżnieniu od amerykańskich – nie miały charakteru gospodarczego. Hiszpania nadal pozostała inwestorem numer jeden na wyspie. Polegały na zamrożeniu kontaktów dyplomatycznych, zredukowaniu wymiany kulturalnej i wprowadzeniu przez unijne Ministerstwa Spraw Zagranicznych stałej praktyki zapraszania na oficjalne przyjęcia w ambasadach działaczy nielegalnej opozycji kubańskiej oraz opozycyjnych intelektualistów. Retorsja ze strony władz kubańskich była natychmiastowa: zamrożenie kontaktów z ambasadami państw UE w Hawanie. Ambasadorów przestano zapraszać na uroczystości, MSZ i inne instytucje kubańskie przestały odpowiadać na telefony dyplomatów, którzy pozostali bez oficjalnych rozmówców. „Izolowani jak mrożone filety marki Findus”, żartowała jedna z hiszpańskich gazet. Unijni dyplomaci akredytowani na Kubie skarżyli się centralom: to absurd, tak się nie da pracować. Wiadomości od Castro Naciskali również inwestorzy z państw unijnych. Nic bezpośrednio nie stracili, ale skarżyli się na zmianę atmosfery. Większość z nich odczuła, że sprawy nie posuwają się na przód tak jak dawniej, mimo iż od października 2003 r. do października 2004 r. nastąpił niebywały skok kubańskiego eksportu: wzrósł o 37%, głównie dzięki niklowi. Kuba zajmuje pod względem jego zasobów trzecie miejsce na świecie. Głównymi partnerami handlowymi wyspy są Holandia, dokąd trafia 28% całego eksportu z wyspy, Kanada, Wenezuela, Rosja, Hiszpania i Chiny. Tymczasem pojawił się na Kubie nowy wielki konkurent w interesach: Chiny. Chiński koncern Minimetal podpisał w grudniu kontrakt, na podstawie którego zainwestuje w eksploatację kubańskiego niklu pół miliarda dolarów. Fidel Castro, jeszcze na fotelu na kółkach po złamaniu nogi w kolanie, podczas spotkania ze swymi współpracownikami w święta Bożego Narodzenia powiedział, że ma im do zakomunikowania „dwie dobre wiadomości gospodarcze”. Mówił, oczywiście, o chińskich inwestycjach, ale przede wszystkim o tym, że Kuba jest bliska spełnienia swego wielkiego marzenia o niezależności i bezpieczeństwie energetycznym. Wiercenia przeprowadzone przez kanadyjskie przedsiębiorstwo naftowe Sherritt-Peberco w rejonie Santa Cruz del Norte, niedaleko Hawany, doprowadziły do odkrycia złóż ropy naftowej wysokiej jakości, ocenianych na 100 mln baryłek (14 mln ton). Kuba zużywa dziennie 150 tys. baryłek, z których połowa pochodzi z własnych zasobów, a 53 tys. baryłek Kuba kupuje po cenach preferencyjnych od Wenezueli. Amerykańska blokada Kuby zaczęła się w 1962 r. właśnie od odmowy dostarczania ropy naftowej na wyspę. Moskwa niejednokrotnie szantażowała Castro groźbą zakręcenia kurka z ropą. W świetle tych faktów znaczenie odkrycia wielkiej ropy na Kubie nie wymaga komentarza. Blokada mydlana Jesienią 2004 r. rząd hiszpańskich socjalistów, którzy zwyciężyli w wyborach z marca ubiegłego
Tagi:
Mirosław Ikonowicz









