W 5. numerze „Przeglądu” polecamy

W 5. numerze „Przeglądu” polecamy

W najnowszym numerze „Przeglądu” polecamy: TEMAT TYGODNIA Nadchodzi czas próby W sejmowej debacie nad ustawą o prokuraturze brakowało mi bardzo wielu informacji, które wyjaśniłyby nasuwające się wątpliwości. Na przykład dlaczego prokurator, w myśl proponowanych zapisów, ma nie ponosić odpowiedzialności dyscyplinarnej, jeżeli zostanie uznane, że działał w interesie społecznym? – mówi sędzia Barbara Piwnik. – I czemu ma służyć powołanie doradcy społecznego prokuratora generalnego. Ja, gdy byłam ministrem sprawiedliwości-prokuratorem generalnym, nie zauważyłam, by potrzebny mi był doradca społeczny. Chciałabym też, żeby publicznie wytłumaczono, dlaczego na szczeblu Prokuratury Krajowej jest potrzebny wydział spraw wewnętrznych „właściwy w sytuacjach postępowań przygotowawczych w sprawach najpoważniejszych czynów przestępnych popełnionych przez sędziów, asesorów sądowych, prokuratorów i asesorów prokuratury”. Czyżby sędziowie i prokuratorzy byli grupą zawodową, która najbardziej zagraża społeczeństwu? WYWIAD Świat urządzony według potrzeb korporacji – 90% dochodów ludzi biznesu pochodzi z innych źródeł niż przedsiębiorczość indywidualna. Jedynie pozostałe 10% można uznać za ich zasługę. A zatem 90% zysków powinno wrócić do społeczeństwa. Tyle wynosił po wojnie podatek od największych fortun w USA, zresztą w Szwecji wynosi on obecnie ok. 70%. – wskazuje prof. Tadeusz Klementewicz. – Nic się nie zmieniło: wielki kapitał finansowy rządzi światem – ucina jednak. – Do powstania majątków miliarderów w ogromnym stopniu przyczyniła się „niewidzialna” ręka państwa, jego polityka rozwojowa. Nie byłoby Facebooka bez sieci internetowej, a ona narodziła się w wyniku prac Pentagonu prowadzonych od końca lat 60. Korporacje jak sępy czyhają na skomercjalizowanie innowacji, finansowanych ze środków publicznych. W krainie dorsza i wiecznych wiatrów – Szokiem było pierwsze wejście do sklepu i zmierzenie się z cenami. Człowiek najchętniej niczego by nie jadł, bo okazywało się, że np. bochenek chleba kosztował 3 dol. Nie można mówić, że cokolwiek w Islandii jest tanie. Z prostego powodu – to wyspa i prawie wszystko trzeba sprowadzać – opowiada Dariusz Bochra, który wyjechał z Kazimierza i od 18 lat pracuje w Islandii. – Jednak z szoku cenowego wyszedłem szybko, bo tam jeżeli człowiek ma jakąkolwiek pracę, to świetnie sobie radzi. Islandczycy nie tęsknią za Unią Europejską, bo zdają sobie sprawę, że to zniszczyłoby ich rybołówstwo – dodaje. KRAJ Kosztowna chwila euforii Miał ponad 100 sklepów, własnych i franczyzowych, tworzących sieć Smart Szop. W każdym ściany były pomalowane czarną farbą, a gości witała maskotka – szop z wytrzeszczonymi oczami. Te oczy były delikatną sugestią, że produkt kolekcjonerski nabyty w sklepie gwarantuje odlot. Jesienią 2010 r. dopalaczem Tajfun kupionym w Smart Szopie zatruło się dwóch nastolatków w Bydgoszczy. Sanepid zakazał sprzedaży tego i podobnych specyfików Co druga osoba, która zażyła dopalacz, nie miała pojęcia, jaką substancję bierze. Kamil po dopalaczu Mitseez miał przyspieszony oddech, krzyczał, dostał drgawek. Bartosz po Koko nie spał i nie jadł przez kilka dni. Kiedy zrobił się agresywny, zabrało go pogotowie. Paweł, który dopalacz doprawił wódką, wpadł w szał i zniszczył swój samochód, waląc rękoma w karoserię i szyby. Kot to nie Kasztanka Wychodzą na ulice, bo nie zgadzają się na to, aby traktowano ich jak ciemny lud. – Co mnie skłoniło do działania w KOD? Podobnie jak większość ludzi – strach, obawa przed tym, że Polska została wprowadzona na ścieżkę, z której trudno będzie zawrócić. Porównam to do udziału w biesiadzie – zostaliśmy zaproszeni na przyjęcie do Europy, usiedliśmy przy stole, zjedliśmy i wypiliśmy, co tylko się dało, a teraz wstajemy, kopiemy w stół i obrażamy gospodarzy – tłumaczy rzecznik KOD-owców z Bielska-Białej Patryk Hola. Nowe życie z przeszkodami Poznali się i pokochali 42 lata temu. Anatol – syn Polaków zesłanych do Kazachstanu, Raisa – Rosjanka. On chciał wrócić do kraju ojców. Ona nie wyobrażała sobie życia bez niego. Pawłowscy po spotkaniu z konsulem czekali na zaproszenie do Polski osiem lat. Mieli szczęście, inne rodziny czekały znacznie dłużej. Spieniężyli, co się dało. Działkę, mieszkanie, rzeczy i meble. Do Polski jechali z niewielkim bagażem. Warszawski urząd miasta, który ich zaprosił, zaoferował im mieszkanie, ale musieli je wyremontować. Na miejscu dowiedzieli się też, że 30-letni staż pracy Raisy w Kazachstanie się

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 05/2016, 2016

Kategorie: Kraj