Waszyngton bliżej Varadero

Waszyngton bliżej Varadero

Największym problemem procesu normalizacji stosunków między USA a Kubą będą odszkodowania za znacjonalizowane mienie amerykańskie Na Facebooku, Twitterze i w poczcie elektronicznej Kubańczyków żyjących na wyspie i poza nią po rozmowie telefonicznej Baracka Obamy z Raulem Castro 17 grudnia pojawiło się wiele dowcipów i komentarzy. Większość dotyczy samej rozmowy. Na przykład na początku Obama przeprasza Castro za 15-minutowe oczekiwanie. Castro odpowiada: „Jesteś młodym człowiekiem i masz jeszcze szansę pobić rekord Fidela, który mówił bez przerwy przez siedem godzin”. Następnie sam mówi bez przerwy przez 30 minut. Obama: „Myślę, że długie gadanie jest zwyczajem rodziny Castro”. W innym Barack Obama może już zaprosić żonę Michelle na dancing w Varadero. Do tańca przygrywać będzie popularna na Kubie orkiestra Los Van Van. Wyjaśnienie: Michelle od dawna tłumaczyła Barackowi: „Nic mnie nie obchodzą twoje problemy z Kubańczykami. Musisz je rozwiązać”. Poza tym o Amerykanach z Północy nie mówi się już „jankescy imperialiści”, ale „towarzysze z Północy”. Mapy Kuby i Florydy wypełniane są reklamami: Kuba – reklamami McDonald’s, Apple’a, supermarketów Walmart, Floryda – komitetów obrony rewolucji. W dowcipach nie pomija się też Wenezueli. Obama pyta Castro: „Co ty teraz powiesz Nicolásowi Maduro?”. Castro: „A kim jest Nicolás Maduro?”. Izolacja nie przyniosła rezultatów Zapowiedź normalizacji stosunków kubańsko-amerykańskich zostanie zapewne uznana za wydarzenie polityczne roku 2014. Nasuwa się pytanie, dlaczego doszło do tego teraz? Czy wydarzyło się coś szczególnego, co uzasadniałoby taki krok? Czy – jak uważają niektórzy – na przyśpieszenie decyzji mógł wpłynąć zły stan zdrowia Alana Grossa*? Prezydent Obama doszedł do wniosku, że dotychczasowa polityka izolacji politycznej, gospodarczej i handlowej Kuby nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Ale przecież wiedział już o tym wcześniej. Czy zależało mu na wyprzedzeniu Unii Europejskiej, która też rozmawia z Kubą, lecz kolejna runda rozmów bardzo się przedłuża? Również wcześniej było widać, że brak właściwych relacji z Kubą wpływa niekorzystnie na stosunki Stanów Zjednoczonych z socjalistycznymi i socjaldemokratycznymi rządami w Ameryce Łacińskiej, które zarzucały USA hipokryzję z powodu utrzymywania kontaktów z krajami powszechnie uznawanymi za naruszające podstawowe prawa człowieka, ale nie z Kubą. Podobne zastrzeżenia wysuwane są zresztą pod adresem Unii Europejskiej. Tymczasem pozycja Kuby w Ameryce Łacińskiej i na świecie jest niewspółmiernie duża i wynika nie z wielkości tego kraju, ale z zasad, jakimi się kieruje. Kuba pod rządami braci Castro była trzykrotnie wybierana na przewodniczącego Ruchu Państw Niezaangażowanych, zdobywając poparcie innych krajów członkowskich. W ONZ nigdy nie doszło do potępienia Kuby za naruszanie praw człowieka. Miarą głęboko ludzkiego traktowania misji solidarnościowej przez Hawanę było ostatnio wysłanie 500 lekarzy do Afryki walczącej z epidemią eboli (nawiasem mówiąc, są kraje wysyłające do Afryki butelki z wodą mineralną). Wenezuelskie ochłodzenie A co skłoniło do rozmów stronę kubańską? Po zwycięstwie sandinistów w 1979 r. Fidel Castro radził nikaraguańskiemu przywódcy Danielowi Ortedze, aby nie zrywał relacji ze Stanami Zjednoczonymi. Własny błąd tłumaczył emocjami młodego człowieka zafascynowanego swoim zwycięstwem (Fidel w momencie zakończenia rewolucji na Kubie miał 33 lata) oraz wiarą w poparcie Związku Radzieckiego i pozostałych państw bloku socjalistycznego. Teraz 88-letni Fidel Castro i niewiele od niego młodszy brat Raul mogą twierdzić, że odnieśli historyczne zwycięstwo nad kolosem z Północy, a naród kubański pokazał całemu światu, że jego system sprawiedliwości społecznej i współżycia między ludźmi może być przykładem dla innych. Przyznają jednak, że koszty społeczne i gospodarcze tej batalii przekroczyły możliwości państwa. Wśród czynników, które wpłynęły na szukanie porozumienia z USA, nie można pominąć olbrzymich kłopotów gospodarczych Wenezueli, najbliższego sojusznika Kuby w regionie. Czy w historii stosunków międzynarodowych byli jeszcze jacyś przywódcy dwóch krajów spotykający się parę razy w miesiącu, tak jak bracia Castro i Hugo Chavez? Rzadziej robi to następca Chaveza Nicolás Maduro, absolwent hawańskiej Szkoły Nauk Politycznych. Kuba dotąd obficie korzystała z hojności wenezuelskiej, chociaż samym Wenezuelczykom nie żyje się najlepiej. W 2004 r. w Hawanie Fidel Castro i Chavez podpisali porozumienie ALBA (Alternativa Bolivariana para los Pueblos de Nuestra América – Alternatywa Boliwariańska dla Narodów

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 04/2015, 2015

Kategorie: Świat