Wejście Tuska

Wejście Tuska

Gdy okaże się, że finanse publiczne są w kiepskim stanie, każda złotówka wyciśnięta z hazardu będzie na wagę złota. I wideoloterie wrócą w wielkim stylu Zdelegalizujemy automaty do gier poza kasynami, wideoloterie, a także gry hazardowe w internecie – powiedział dziennikarzom Donald Tusk. Premier uwielbia „mocne wejścia”, dlatego od czasu do czasu zwołuje konferencje prasowe i ogłasza konieczność zdecydowanych działań. Przy okazji idea likwidacji niskiego hazardu przykryła decyzje w sprawie wiceszefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, płk. Jacka Mąki. Pozostanie na stanowisku, a wobec prokuratora, który udostępnił jego adwokatowi stenogramy z podsłuchów dziennikarzy Sumlińskiego, Gmyza i Rymanowskiego, nie zostanie wszczęte postępowanie dyscyplinarne. Konferencja prasowa premiera przebiegła zgodnie z zasadą, że jeśli chce się unicestwić jakąś informację, wystarczy natychmiast po niej podać inną. Nie wierzę Tuskowi, że w imię walki z uzależnieniami dzieci i młodzieży gotów jest na radykalne działania. Ministerstwo Finansów zezwala dziś na udział osób od 13. roku życia w loteriach audiotekstowych. Lecz premiera to nie martwi. On w ramach kampanii prezydenckiej ucieka do przodu przed oskarżycielami. Zapowiedź, że ustawa trafi do Sejmu w ciągu dwóch tygodni, oraz apel, by projekt przyjęto przez aklamację, każe postawić pytanie, skąd ten pośpiech. I czym po przyjęciu restrykcyjnego prawa miałaby zajmować się nieistniejąca komisja śledcza? Zdumiewające, jak łatwo posłowie opozycji dali się nabrać na ten tani chwyt. Moim zdaniem szef Platformy Obywatelskiej na zimno realizuje plan „B”. Po pierwsze, stając na czele krucjaty antyhazardowej, skutecznie zamyka usta opozycji i chroni ministra skarbu Aleksandra Grada, odpowiedzialnego za nadzór nad Totalizatorem Sportowym, oraz dwóch jego wiceministrów, którzy w maju br. de facto zablokowali prace nad ustawą. Po drugie, skoro nie dało się ukryć rzeczywistego celu nowelizacji, nad którą pracowano od marca 2008 r. – czyli stworzenia warunków do wprowadzenia w Polsce wideoloterii i organizacji wartego ponad miliard dolarów przetargu na dostawę terminali dla Totalizatora – premier wypuszcza zasłonę dymną i krzyczy: „Łapaj złodzieja!”. Dlatego rację ma wicemarszałek Sejmu i wiceszef klubu SLD Jerzy Szmajdziński, gdy mówi: „Chcemy najpierw zobaczyć projekty ustawy, bo diabeł tkwi w szczegółach”. Powinien dodać, że warto zbadać, kim będą główni beneficjenci nowego prawa. Bo budżet państwa na tym nie zyska. Gdy min. Kapica zapewnia, że podnosząc podatki, wyciśnie z niskiego hazardu dodatkowe środki, musi pamiętać, że może uzyskać je tylko od tych, którzy mają pieniądze. A nie jest tajemnicą, że większość prognoz wychodzących z budynku przy ulicy Świętokrzyskiej niewiele ma wspólnego z rzeczywistością. Rację też ma cytowany przez Polską Agencję Prasową prof. Stanisław Gomółka, który ostrzega: „Może powstać podziemny hazard. Nie wiem, jakie są doświadczenia innych krajów ze zwalczaniem podziemnego hazardu. Stany Zjednoczone walczyły w latach 30. XX w. z alkoholem, ale ta walka zakończyła się klęską. Także walka z narkotykami jest prowadzona na wielką skalę, a rynek narkotykowy jest ciągle potężny”. Łatwo przewidzieć, co się stanie, jeśli życzenia Tuska zostaną zrealizowane. Prohibicja pobudzi do działania zorganizowane grupy przestępcze, nad Wisłą rozkwitną podziemne jaskinie gry, a do kieszeni mafiosów popłyną miliardy. Nie będzie 40-50 tys. automatów. Ale z 10 tys. też da się wyżyć. Wielkie powody do radości mają za to właściciele kasyn internetowych działających na Malcie i Gibraltarze. Część – zwłaszcza młodszych graczy – przeniesie się do sieci. Za nierealną uważam zapowiedź monitorowania połączeń internetowych między rodzimymi dostawcami internetu i zagranicznymi serwisami prowadzącymi gry. W Stanach Zjednoczonych, gdy zakazano bankom obsługi transakcji związanych z tą formą hazardu prowadzoną spoza terytorium kraju, obroty spółek zarejestrowanych w rajach podatkowych spadły o 70%. Gdyby Sejm przyjął podobną regulację, właściciele kasyn z Malty i Gibraltaru odczuliby to natychmiast. Ale o podobnym rozwiązaniu nie wspomina nikt. Za to czołowy komentator sportowy Polsatu Sport, Mateusz Borek, reklamuje w sieci zarejestrowaną na Malcie firmę bukmacherską BetClic. Jesienią zeszłego roku Sejm zaś nowelizując ustawę podatkową, de facto zalegalizował (na wniosek rządu!) hazard internetowy, wprowadzając zapisy, że wygrane w kasynach działających na terenie Unii Europejskiej są zwolnione u nas z podatków. Wybrańcom narodu czynność ta zajęła dwadzieścia kilka dni. Zastanawiam się, jaka będzie podstawa prawna

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2009, 44/2009

Kategorie: Kraj