Chcecie żywego dowodu, że można być jednocześnie półanalfabetą i ministrem w kancelarii premiera Morawieckiego? Oto on – Adam Andruszkiewicz, chodzący, jedzący i pijący dowód klęski szkolnictwa na poziomie podstawowym. Syn ziemi grajewskiej zna jakieś 250, może 300 słów. Połowy używa bez zrozumienia. Cytujemy za „Naszym Dziennikiem”: tragiczne happeningi, pokazaliśmy jasne dowody, oni są jak błaźni itd.
Andruszkiewicza szczególnie martwią opozycja i polskojęzyczne media. Radzi więc, „by przewodnicząca Komisji Europejskiej zaprosiła je do siebie i razem z komisarzami przekazała instrukcje, żeby dali spokój rządowi, wojsku i Straży Granicznej”. Z taką głową Andruszkiewicz się marnuje. Powinien zostać wicepremierem.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy