Wielki powrót Aung San Suu Kyi

Wielki powrót Aung San Suu Kyi

Birmańska legenda, zachodnie rynki i francuski reżyser Mateusz Garbarczyk Zachód znów dostał impuls, aby skierować wzrok na Birmę (oficjalnie Republikę Związku Mjanmy). Przede wszystkim mogliśmy obserwować przełomowe wydarzenie w procesie demokratyzacji kraju, jakim były kwietniowe wybory uzupełniające do parlamentu, w których opozycyjna Narodowa Liga na rzecz Demokracji (NLD) zdobyła miażdżącą przewagę. Również świat biznesu nie mógł nie zauważyć stopniowego otwierania się kraju – dotąd izolującego się – na inwestycje i eksport surowców. Teraz większą uwagę na państwo nad Zatoką Bengalską zwrócą także ci, którzy wiedzę i wyobrażenie o rzeczywistości czerpią raczej z kina niż z analiz ekonomiczno-politologicznych. Wszystko za sprawą „Lady”, nowego filmu Luca Bessona o Aung San Suu Kyi, ikonie birmańskiej opozycji i duchowej patronce przemian w państwie. Nowy rozdział Nazywana przez rodaków „świętą” Suu Kyi niewątpliwie jest w Birmie symbolem walki o demokrację. Jest też założycielką i twarzą partii NLD, która w przeprowadzonych 1 kwietnia wyborach uzupełniających do parlamentu zdobyła 43 z 45 możliwych do objęcia miejsc. Sama Lady (jak też jest nazywana) uzyskała mandat poselski. Mimo że te 43 miejsca łącznie w obu izbach (izba niższa liczy 440 parlamentarzystów, a wyższa 224) nie dają opozycji żadnej realnej siły politycznej, sam fakt przeprowadzenia uczciwych wyborów, w których mogły brać udział Suu Kyi i jej partia, ma znaczenie symboliczne i przy tym przełomowe. Otwiera to nowy rozdział w życiorysie opozycjonistki, gdyż po wieloletnim areszcie domowym i próbach izolowania jej przez władzę wojskową od krajowej polityki staje się znowu aktywnym podmiotem sceny politycznej w Birmie. Ostatnie lata to w państwie okres przemian, dla których Aung San Suu Kyi jest postacią kluczową. W 2011 r., po prawie półwiecznych rządach, junta oddała ster cywilom – mówiło się o odwilży i „zdjęciu mundurów przez władzę”. De facto wojskowi rządzili i rządzą nadal – wybrany na prezydenta (pełniący też funkcję premiera) Thein Sein to lojalny wobec wojskowych były generał, który zrzekł się stopnia. W listopadzie 2010 r., po kilkunastu latach aresztu domowego i represji, Suu Kyi wyszła na wolność. W tym samym roku odbyły się pierwsze od 20 lat wybory parlamentarne, do których jednak Lady nie została dopuszczona ze względu na rzekome złamanie prawa podczas aresztu. Decyzja ta wywołała bojkot ze strony NLD. Społeczność międzynarodowa zaś uznała wybory za nieuczciwe i niedemokratyczne. Mimo cywilnej władzy i wyborów system w Birmie pozostał tylko fasadą demokracji. Umiarkowana wiara w odwilż Kolejna przełomowa data to sierpień 2011 r., kiedy Suu Kyi uzyskała zgodę reżimu na podróż o charakterze politycznym po Birmie. Władza zliberalizowała kurs względem opozycji, a Lady prowadziła typową dla siebie kampanię wyborczą: umiarkowaną, bez agresji, ale też ze sceptycyzmem i chłodnym dystansem wobec posunięć władzy. Sytuacja w kraju wciąż się poprawiała, rozwijały się niezależne media, krwawe walki etniczne wygasały, wypuszczono na wolność ok. 200 więźniów politycznych. Jednak Suu Kyi pozostała ostrożna i nie przyjmowała ze ślepym entuzjazmem zmiany birmańskich realiów. „Proces reform w Birmie został w pewnym sensie narzucony przez rząd. Właśnie dlatego sytuacja jest delikatna, bo tak naprawdę nie znamy zamierzeń rządzących. Wiemy, że publicznie deklarują reformy, ale nie wiemy, co się dzieje za zamkniętymi drzwiami, podczas rządowych posiedzeń”, mówiła jeszcze niedawno Lady. Po wspomnianych wyborach uzupełniających współpraca deputowanych opozycji z władzą również nie przebiegała bez sceptycyzmu i oporu. Nowo wybrani posłowie NLD zbojkotowali 23 kwietnia sesję otwierającą w parlamencie, wyrażając sprzeciw wobec przysięgi, która zobowiązuje ich do ochrony trwałości konstytucji. Apelowali o zmianę treści, tak aby przysięga mówiła nie o ochronie, lecz o poszanowaniu konstytucji. Chodziło o to, by przysięga składana w parlamencie nie stała w sprzeczności z opozycyjnym postulatem zmiany ustawy zasadniczej. Konstytucja w obecnym kształcie zapewnia 25% mandatów wojskowym bez względu na wynik oraz ogólnie oddaje wiele znaczących kompetencji w ręce wojska. Mimo to na początku maja Aung San Suu Kyi złożyła przysięgę, podkreślając jednak stanowczo wolę zmiany konstytucji. Tyle że dziś jest to niemożliwe, gdyż do poprawek w jej zapisie wymagane jest 75% głosów. Władza czy rozwój? W obliczu wieloletniej zapaści gospodarczej,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2012, 22/2012

Kategorie: Świat