Korespondenci zagraniczni decydują o tym, jakie wiadomości z naszego kraju zaistnieją w świecie Jakie wieści z Polski mogą interesować ludzi na drugiej półkuli? A jakie informacje na nasz temat chcą usłyszeć nasi sąsiedzi zza miedzy? Najlepiej wiedzą to korespondenci zagraniczni pracujący w Polsce. To oni decydują, jakie wiadomości z naszego terenu zaistnieją w szerokim świecie. Za pośrednictwem mediów opowiadają rodakom o żubrach w Puszczy Białowieskiej, kolejnej wizycie papieża albo obecności polskich wojsk w Iraku. Co prawda, pod względem liczby akredytowanych dziennikarzy zagranicznych Polska na pewno nie może się porównywać z Francją czy Niemcami, ale i my budzimy zainteresowanie tamtejszych mediów. Na liście Ministerstwa Spraw Zagranicznych, do którego zgłaszają się dziennikarze z innych państw po przyjeździe do Polski, figurują nazwiska nie tylko ze Stanów Zjednoczonych lub Niemiec, ale także z bardziej egzotycznych krajów, np. Chin czy Meksyku. Zuzana czatuje w Internecie Zuzana Kohutkowa ze Słowacji jest w Polsce od roku. Dlaczego akurat tutaj, choć poprzednio przez kilka lat zajmowała się regionem Austrii i Niemiec? – Polacy i Polska byli mi zawsze sympatyczni. A mój tata mawiał, że polski to taki język francuski Europy Środkowo-Wschodniej, bo taki miękki i tak ładnie brzmi – mówi. Gdy była nastolatką, kupiła podręcznik „Język polski dla samouków”. Przez kilkanaście lat książka czekała na półce na swoją kolej. Zuzana sięgnęła po nią, gdy dowiedziała się, że jedzie do Polski jako korespondentka Slovensky Rozhlas – czyli słowackiego radia. Przez rok przygotowywała się do wyjazdu. Wgryzała się w nowe, obserwowała polskie realia. Na miejscu, żeby szlifować polski, czatowała w Internecie. Uczyła się sama, nie korzystała z żadnych kursów. Zawodowo początkowo korzystała ze wsparcia czeskich kolegów dziennikarzy. – Gdy była jakaś afera, w waszych gazetach było jedno słowo i ludzie wiedzieli, o co chodzi. Ja potrzebowałam wyjaśnienia – wspomina. – Czesi i Słowacy zawsze trzymali się razem, więc zwróciłam się do nich o pomoc. – Wiemy o sobie dość mało. Polacy znają nasze Tatry i piwo, a Słowacy pamiętają, że Polacy kiedyś handlowali – opowiada Zuzana. – Polska interesuje Słowaków, choć nie w sensie polityki wewnętrznej. Mamy dosyć swoich skandali. Nie pisałam więc szczegółowo o aferze Rywina. Ale nasze problemy są podobne, zwłaszcza ekonomiczne. A afery? Każdy z krajów postkomunistycznych je ma. Nieznana Polska Sergio Alfredo Zuniga Rivas, Chilijczyk, od 30 lat mieszka w Polsce. Świetnie zna język. Jest korespondentem Radia Katalońskiego, „Monitora” – meksykańskich wiadomości radiowych. Nadaje również dla hiszpańskojęzycznej sekcji Radia France Internationale. W zdumienie wprowadza go pytanie, jakie informacje z Polski, kraju na końcu świata, mogą interesować ludzi w Meksyku, dokąd nadaje korespondencje. – Jak to jakie? Wszystko o papieżu jest supertematem. Gdy papież wybiera się do Polski, gdy gorzej się poczuje, od razu dzwonią z Meksyku. Ja chyba nawet stałem się już ekspertem w tym zakresie – śmieje się. – Kiedyś z Polski było dużo informacji politycznych, ekonomicznych. Teraz mało się dzieje. Papież nie przyjeżdża, dawno nie było też powodzi – na szczęście. – Na temat Polski pisze się u nas znacznie więcej niż kiedyś. Najpierw była „Solidarność”, Jaruzelski i Wałęsa. Potem długo nic – opowiada Tania Wasewa z bułgarskiej „Meridian Macz”. – Dopiero od czasu gdy prezydentem został Aleksander Kwaśniewski, znowu pisze się o was więcej. Może więc bułgarskie media szczególnie lubią waszego prezydenta? – Mimo starego powiedzenia „Polak, Węgier – dwa bratanki” ludzie na Węgrzech, zwłaszcza młodzi, niewiele wiedzą o Polsce – ubolewa Peter Kovacs. – Często mają skojarzenia ze stanem wojennym i nadal sądzą, że są tu kłopoty. Nowoczesna Polska jest mało znana w moim kraju. Teraz mamy te same cele i zmierzamy w tym samym kierunku. Staram się więc trochę uzupełniać tę wiedzę. – Bułgarów interesuje przede wszystkim sytuacja w Iraku, poglądy Polaków na te sprawę, bo stacjonujemy tam razem. Poza tym wejście Polski do Unii Europejskiej. Chcemy wiedzieć, co będzie po przystąpieniu – czy można znaleźć pracę, czy wzrosną ceny, bo nas czeka to za kilka lat – wylicza Tania Wasewa. Słowacy uwielbiają „Seksmisję” Poważnie o Polsce pisze też
Tagi:
Idalia Mirecka









