W sierpniu w niektórych dzielnicach nawet zdobycie chleba przysparza trudności, na jakiekolwiek usługi nie ma szans Korespondencja z Neapolu W sierpniu Włosi jadą na wakacje. Ostatni gasi światło. 90% zakładów pracy zamyka podwoje, trzy czwarte sklepów opuszcza rolety. Komunikacja miejska ogranicza kursy do minimum. Kto zostaje w mieście, ma kłopoty z zakupami, w niektórych dzielnicach nawet zdobycie chleba przysparza trudności, nie mówiąc już o usługach – nie ma szans na naprawę cieknącego kranu ani zepsutego samochodu. Nie ma mowy o wizycie u fryzjera. I broń Boże nie wolno chorować – szpitale redukują personel o połowę, niektóre oddziały o dwie trzecie. Tak jest w dużych ośrodkach: Rzymie, Mediolanie, Turynie i Neapolu. Na peryferiach sytuacja wygląda jeszcze gorzej. Sierpniową kanikułę Włosi rozpoczęli w sobotę 31 lipca. W ciągu przełomowego weekendu w drogę wyruszyło ponad 15 mln obywateli. Ze stolicy wyjechało w tych dwóch dniach 450 tys. osób, z Mediolanu – 350 tys., z Turynu – 120 tys., Bolonię i Genuę opuściło zaś po 80 tys. Mieszkańcy Półwyspu Apenińskiego z reguły wyjeżdżają na wakacje samochodem – na ten środek lokomocji decyduje się aż 65%. O rozwagę za kierownicą podczas letniego exodusu zaapelował sam prezydent Włoch, Carlo Azeglio Ciampi, przerażony wysoką liczbą śmiertelnych wypadków na autostradach. Obywatele Włoch pytani, dlaczego wszyscy wyjeżdżają w tym samym terminie, z reguły odpowiadają, że, po pierwsze, sierpień jest najcieplejszym miesiącem roku, a po drugie, większość zakładów pracy i przedsiębiorstw zamyka się właśnie w tym okresie. Indagowani w tej samej kwestii właściciele większych i mniejszych firm produkcyjnych, usługowych i handlowych twierdzą, że wyłączają interes, bo pracownicy chcą iść na urlop. I tak koło się zamyka. Podobnie stało się w tym roku. W łeb wzięły plany i zapewnienia, że miasta będą funkcjonowały normalnie. Jak zwykle największe problemy przypadają na połowę sierpnia, czyli ferragosto (łac. feriae Augusti w starożytnym Rzymie oznaczało święto przypadające 1 sierpnia, dziś jest to celebrowane 15 sierpnia przez Kościół katolicki Święto Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny). Dla większości to po prostu środek kanikuły. Dni od 15 do 20 sierpnia stanowią najbardziej newralgiczny okres, w którym zmniejsza się drastycznie i tak mała w tym miesiącu podaż usług. Według oficjalnych zapowiedzi, w Neapolu od 1 do 14 sierpnia miał być otwarty co trzeci sklep, a od 15 do 20 – zaledwie co piąty. W praktyce jest ich jeszcze mniej. Wakacyjne sieroty Ci, którzy zostali, muszą się borykać z codziennymi kłopotami, w tych dniach urastającymi do rangi życiowych problemów. Największe obawy mają ludzie w podeszłym wieku. – Co będzie, jak zachoruję? – Marisa La Penna, 76-letnia emerytka, na wszelki wypadek zrobiła zapasy lekarstw. Prasa podawała, co prawda, że nie powinno być kłopotów z aptekami – z 308 funkcjonujących w Neapolu 103 powinny być otwarte – ale pani Marisa nie uwierzyła w te zapewnienia. Już nieraz okazywało się, że w praktyce otwartych aptek było o wiele mniej, niż deklarowano, w ubiegłym roku w sierpniowe niedziele ich liczba spadła do 22, co w milionowym mieście stanowi kroplę w morzu potrzeb. Mało kto dał też wiarę oświadczeniom władz miejskich, że będzie zagwarantowana dostawa lekarstw do domu dla osób powyżej 65. roku życia i dzieci do lat 15. Sęk w tym, że konieczna jest recepta wystawiona przez lekarza pierwszego kontaktu. A lekarzy w sierpniu jak na lekarstwo. Dlatego zapobiegliwi emeryci zgromadzili zapasy. Mając na uwadze ubiegłoroczne doświadczenia związane z szokująco dużą liczbą zgonów ludzi w podeszłym wieku, spowodowanych falą upałów, włoski minister zdrowia, Girolamo Sirchia, w maju bieżącego roku nakazał sporządzenie specjalnych spisów obywateli w wielu powyżej 65 lat oraz przekazanie ich do miejskich i rejonowych przychodni. Minister Sirchia w jednym ze telewizyjnych wystąpień całkiem serio poradził też seniorom, aby w razie nadzwyczajnych upałów schronili się w dużych, klimatyzowanych centrach handlowych. Tłumaczył, że w ten sposób będą mogli się ochłodzić bez wydawania pieniędzy (klimatyzacja jest kosztowna i nie każdego emeryta na nią stać), a poza tym korzystanie z klimatyzacji w miejscach publicznych pozwoli uniknąć nadmiernego zużycia energii elektrycznej, co miało miejsce przed rokiem,
Tagi:
Małgorzata Brączyk









