Wojna z superbakterią

Wojna z superbakterią

W angielskich szpitalach szaleją groźne zarazki

Pacjenci angielskich szpitali mają powód do lęku. W ciągu zaledwie roku liczba zgonów spowodowanych przez bakterię Clostridium difficile wzrosła o zatrważające 72%. Media informują o skandalicznym stanie higieny w placówkach zdrowotnych, o owadach spacerujących całymi gromadami w oddziałach dziecięcych klinik.
Premier Gordon Brown zarządził spektakularną akcję – „gruntowne sprzątanie” (deep cleaning) szpitali, na którą przeznaczył 50 mln funtów. Ale szefowie firm sprzątających twierdzą, że to działanie na pokaz – należy raczej codziennie i starannie dbać o czystość, niż urządzać jednorazowe pokazy. Statystyki są nieubłagane. W 2005 r. w Anglii i Walii wystawiono 3757 aktów zgonów, w których uznano infekcję Clostridium difficile za przyczynę lub jedną z przyczyn śmierci. W 2006 r. było już 6480 takich aktów zgonu. Zmarli to przeważnie osoby starsze. Od 1990 r. liczba szpitalnych zarażeń „superbakterią”, jak nazywa ją prasa nad Tamizą, wzrosła w angielskich szpitalach 50-krotnie! Opozycja bezlitośnie obwinia rząd premiera Browna o karygodne zaniedbania. Minister zdrowia w konserwatywnym gabinecie cieni, Andrew Lansley, oświadczył: „Infekcje szpitalne zabijają prawie trzy razy więcej ludzi niż wypadki drogowe. Skala zarażeń jest nie do przyjęcia”. Także stowarzyszenia broniące interesów seniorów odsądzają władze od czci i wiary. Organizacja Help the Aged stwierdziła, że fiasko w wojnie z zarazkami oznacza „uderzenie kosą w najbardziej chorych i najsłabszych ludzi w społeczeństwie”.
Władze bronią się, że krucjata przeciwko bakteriom przynosi rezultaty, a stwierdzony wzrost liczby zgonów o 72% w ciągu roku to skutek dokładniej prowadzonej statystyki. Ale przekonały niewielu. W powszechnej świadomości pobyt w szpitalu wiąże się z ryzykiem przede wszystkim dla ludzi starszych, ale nie tylko.
W grudniu ub.r. nauczycielki, 39-letnia Amy Kimmance i 29-letnia Jasmine Pickett, urodziły dzieci w szpitalu w Winchester (Hampshire). Kilka dni później kobiety już nie żyły, zarażone zjadliwym mikrobem.
Wbrew określeniu „superbakteria” laseczka Clostridium difficile nie jest odporna na antybiotyki. U ok. 3% zdrowych osób dorosłych ten drobnoustrój wchodzi w skład normalnej flory jelitowej, jednak w przewodzie pokarmowym „trzymany jest w szachu” przez inne, dobre bakterie. Infekcja Clostridium difficile często następuje także w szpitalach i domach opieki, drogą, jak to określają lekarze, fekalno-oralną. Najlepszą metodą w walce z tym drobnoustrojem jest więc bardzo staranne utrzymywanie czystości przy użyciu środków dezynfekujących, wody i mydła.
Stosowanie antybiotyków zmienia naturalną równowagę w przewodzie pokarmowym. Kiedy dobre bakterie zostają wybite, Clostridium difficile zaczyna rozmnażać się w sposób niekontrolowany. Następstwem jest biegunka, a niekiedy poważniejsze dolegliwości, takie jak rzekomobłoniaste zapalenie jelit, które w skrajnych przypadkach mogą doprowadzić do zgonu zwłaszcza osób starszych, o słabym układzie odpornościowym. W angielskich szpitalach i klinikach grasuje także inny superzarazek – to odporny na niektóre antybiotyki gronkowiec złocisty (Methicillin-resistant Staphylococcus aureus, MRSA). Zazwyczaj bytuje na skórze, nie powodując żadnych szkód, jednak w odpowiednich dla infekcji warunkach zakażeniu może ulec każdy. Jeśli gronkowce dostaną się do krwi, zwłaszcza osób o słabym układzie odpornościowym, niemowląt i starców, skutki mogą okazać się fatalne, a do infekcji gronkowcowych dochodzi najczęściej w szpitalach i domach opieki. Władze w Londynie podkreślają, że przynajmniej inwazję MRSA udało się powstrzymać – w latach 2005 i 2006 ten odporny na antybiotyki drobnoustrój spowodował mniej więcej tyle samo zgonów (ok. 1650). Ale społeczeństwa ten domniemany sukces nie uspokoił – tym bardziej że w mediach pojawiają się wciąż nowe, budzące grozę informacje. Jak poinformował na początku marca Andrew Thomas z Brytyjskiego Stowarzyszenia Ortopedycznego, co roku w Zjednoczonym Królestwie trzeba odłożyć 5 tys. operacji, ponieważ instrumenty chirurgiczne są niesprawne lub brudne. Niekiedy decyzja o zrezygnowaniu z operacji zapada, kiedy znieczulony pacjent leży już na stole.
Władze i poszczególne oddziały Narodowej Służby Zdrowia (NHS) próbują różnych sposobów, aby pokonać superbakterie. Minister zdrowia Alan Johnson zakazał noszenia tradycyjnych białych kitli lekarskich. Lekarze i pielęgniarki muszą obecnie zakładać stroje, w których rękawy sięgają tylko do łokcia – ramiona poniżej łokcia muszą być obnażone (przypuszczano, że perfidne mikroby kryją się w długich rękawach). Pacjentom podawane są jogurty z dobrymi bakteriami. Pewien przedsiębiorczy producent oferuje szpitalne piżamy z wszytą srebrną nicią, która jakoby chroni przed MRSA. Ale większość Anglików uważa, że to półśrodki. „Wielka Brytania wciąż ma służbę zdrowia, czyż nie? A jeśli tak, jak to wszystko jest możliwe? Czy ktoś realizuje tajny program eutanazji?”, zapytał pewien czytelnik dziennika „The Guardian”.

Wydanie: 11/2008, 2008

Kategorie: Nauka

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy