Wróć do żony, Romeo

Była samotna, bo mówiła najbliższym, że powinni ją opuścić – I naprawdę odpisałaś mu, że powinien Bogu dziękować za taką żonę, a nie wymyślać sobie, że jest między nimi przepaść intelektualna, którą trzydzieści lat małżeństwa nie zdołało zasypać? I że asystentka pozbawi go raczej kasy, niż doda mu życia? – Sylwia znowu musiała się upewnić, czy Ewa wysłała kolejny arogancki list do człowieka, który szukał u niej pomocy. Ewa pokiwała głową i dziabnęła wielki kawał mięsa. Ewa była tyczkowata, pochłaniała, co chciała i od lat nie przytyła ani kilograma. Sylwia pomyślała ponuro, że los sugeruje Ewie – rób, co chcesz, a i tak nie poniesiesz konsekwencji. Jedz za dużo, mów za dużo, obrażaj za dużo, a i tak wszyscy będą ci padać do nóg. Zaczęło się dwa lata temu. Zachorowała prowadząca program “Dobre rady twojej Anny”. Na widowni świeżo rozwiedzeni, w pierwszym rzędzie psycholodzy, za chwilę wchodzą na antenę, a Anna ze złamaną nogą leży w ambulatorium. Poślizgnęła się na schodach. Tak się spieszyła do studia. Ewę wyciągnięto z barku. – Czy mogłaby wyjątkowo, naprawdę wyjątkowo, poprowadzić “Dobre rady”? Szef stacji starał się mówić z jak najmniejszym powątpiewaniem. To przecież nie jest wina Ewy, że w ogóle nie nadawała się do tej roli. Z obrzydzeniem ciągle odchudzającego się patrzył,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2000, 22/2000

Kategorie: Przegląd poleca