Podbita Polska jako dodatkowy obszar koncentracji wojsk niemieckich przeciwko ZSRR Jeszcze w swoim przemówieniu do wojskowej elity dowódczej 22 sierpnia 1939 r. Hitler mówił o powiększeniu Rzeszy o „wysunięte państwa zneutralizowane, ewentualnie polski protektorat”. (…) Jego słowa stanowiły nawiązanie do podobnych niemieckich koncepcji jeszcze z okresu I wojny światowej i miały uspokoić nerwowość narodowo-konserwatywnego kierownictwa armii, obawiającego się eskalacji konfliktu. Polska jako kraj satelicki – mniej więcej według modelu sprawdzonego w przypadku Słowacji – stworzyłaby szansę na wyrównanie potencjałów z państwami zachodnimi. Narzucone jej umiarkowane warunki pokojowe umożliwiłyby być może pozyskanie Polski jako sojusznika w działaniach przeciwko Związkowi Radzieckiemu, podobnie w przypadku niepodległej Ukrainy. Silna presja wywierana od października 1939 r. przez ZSRR na państwa bałtyckie i Finlandię nie pozostawała bez reakcji państw zachodnich, czego nie sposób powiedzieć o stopniowym zagarnianiu przez Armię Czerwoną wschodniej części Polski, wobec czego zachodnie stolice pozostawały najzupełniej obojętne. PO RAZ PIERWSZY od 1919 r. pojawiła się granica niemiecko-rosyjska, biegnąca przez ziemie wschodniej Polski. Polska armia, jako bariera chroniąca Niemcy przed Armią Czerwoną lub jako szpica natarcia przeciwko niej, była rozbita. Wprawdzie 50 polskich dywizji Wehrmacht nie był w stanie zastąpić własnymi siłami, dopóki te były związane na Linii Zygfryda, niemniej jednak zdobyty na Polsce sprzęt wojskowy pozwalał na wyekwipowanie kilku dodatkowych własnych związków bojowych. Czy antyradziecka postawa Polski była dla dalszych hitlerowskich planów ekspansji zbyteczna, czy też, pomimo militarnej porażki sąsiada, dawała się jeszcze jakoś wykorzystać? W ciągu następnych dwóch lat to pytanie powracało wielokrotnie, w miarę zajmowania przez Wehrmacht kolejnych krajów i pozyskiwania zagranicznych sprzymierzeńców. Z dzisiejszego punktu widzenia to pytanie – w odniesieniu do Polski – może się wydać nierealistyczne, jednak we wrześniu i październiku 1939 r. nie musiało takie być. Odpowiedź wcale nie była tak oczywista, o czym dość często się zapomina. Należy wziąć pod uwagę, że działania Wehrmachtu przeciwko polskiej armii nie miały charakteru nasyconej nienawiścią i pogardą wojny totalnej. Inaczej niż dwa lata później przeciwko Armii Czerwonej, w 1939 r. zapisy konwencji haskiej (dotyczącej zasad prowadzenia wojny) były zazwyczaj respektowane, co rzecz jasna nie wykluczało odosobnionych incydentów i przejawów godnych potępienia zachowań. Z wyjątkową bezwzględnością Wehrmacht, SS i policja obchodziły się zwłaszcza z polskimi partyzantami, a w byłych prowincjach pruskich również z aktywistami politycznymi. Klęska na polu militarnym i pycha, którą przypisywano najwyższemu dowództwu polskiemu, sprawiły, że nie mogło ono liczyć na szacunek zwycięzców. Uszanowano jednak bitność i odwagę zwykłych żołnierzy, o czym wspominano już we wcześniejszych analizach i opracowaniach sporządzanych na potrzeby sztabu. (…) Pojmani polscy oficerowie byli traktowani z szacunkiem. We wrześniu 1939 r. mógł to być dobry punkt wyjścia do stworzenia czegoś na kształt wymierzonego przeciwko Rosji, polsko-niemieckiego braterstwa broni, jakie, pod wodzą Piłsudskiego, istniało w latach 1914-1916. Symbolem tej pamięci było złożenie we wrześniu 1939 r. przez przedstawicieli Wehrmachtu wieńca na grobie Marszałka w Krakowie, jak również zaciągnięcie przy nim warty honorowej. TEGO RODZAJU POSTAWA, od 1934 r. towarzysząca niemiecko-polskiemu zbliżeniu, charakteryzowała głównie starszych oficerów. Jej przejawem była otoczka towarzysząca spektakularnemu „wydaniu marszałkowskiemu” pism Piłsudskiego, które, opatrzone pełnymi atencji przedmowami autorstwa najwyższych przedstawicieli Wehrmachtu, rozprowadzane były wśród elit państwowych Niemiec. Antypolska, nienawistna propaganda nazistów z lata 1939 r. podgrzała oczywiście nastroje, ale jest kwestią dyskusyjną, czy wśród trzeźwo myślących i kalkulujących sztabowców poważniej wpłynęła ona na wizerunek Polski. Słuszności tezy, iż we wrześniu 1939 r. możliwe były również inne warianty rozwoju wydarzeń, mogłyby dowieść dwie okoliczności. Po pierwsze: zmasowane uderzenie państw zachodnich, w miarę możliwości z włączeniem się do wojny Stanów Zjednoczonych. Bez wątpienia zaktywizowałoby to niemiecką opozycję wojskową, sprzeciwiającą się karkołomnemu kursowi wojennemu, obranemu przez Hitlera. Powstałe przed konferencją monachijską plany zamachu stanu z 1938 r., mające na celu zapobieżenie wojnie, wciąż istniały i – jak pokazał kryzys w łonie przywództwa państwa w listopadzie 1939 r. – nie zostały zarzucone. Po ewentualnym uwięzieniu lub
Tagi:
Rolf-Dieter Müller









