Wsadzić Małachowskiego

Wieczory z patarafką

Pisałem o tym wielokrotnie, głównie w „Aneksie”, bo mi mój naczelny, czyli Jurek Domański, ostro przykazał, żebym się do polityki nie mieszał. No to się nie mieszam, zresztą nie mam na to ochoty. Ale tu chcę napisać o sprawie, która, jak by nie popatrzeć, śmierdzi. Mianowicie o Sądzie Lustracyjnym. Chyba jeszcze przed Małachowskim proponowałem, żeby cały ten podejrzany interes zamknąć, archiwa zaś schować dla historyków. Albo bądźmy konsekwentni i lustrację zacznijmy od Józefa Piłsudskiego, agenta, a nawet terrorysty, i strąćmy go z pomników. „Przebaczanie” także zacznijmy od zamachu majowego, pod tymi samymi warunkami, jakich zażądał ostatnio biskup Gocłowski – czy Piłsudski pokajał się dostatecznie? No więc, „jakże tu przebaczyć”. Szczęściem Piłsudski jakoś się bez tego obejdzie.
Może i dla mnie przeciwnicy obmyślą jakaś karę, ale muszę wyznać, że i działalność Sądu Lustracyjnego i samego rzecznika budzą we mnie szczere i głębokie obrzydzenie. Jest to wyrocznia czysto polityczna, nie prowadzi (bo zresztą nie może) do jakiejkolwiek prawdy, zostawia za sobą smród i zamęt. Nie dostrzegłem dotąd jakiejkolwiek korzyści, jakiegokolwiek pożytku ani bodaj szczypty czegokolwiek moralnego w tym wszystkim. Ten sąd przejdzie do historii jako jedna z plam na polskim wymiarze sprawiedliwości, już w niedalekiej przyszłości będziemy się go po prostu wstydzić. A w ogóle to uważam, że ściganie starców nikomu nigdy zaszczytu nie przyniosło, w każdym razie ja o tym nie słyszałem. Podobnie jak kary wymierzane po 30 latach procesu, jak to bywa w Ameryce. Prawo trzeba szanować, ale przecież można je zmienić, skoro i tak cały świat się zmienia.
Arcyszczytem wszystkiego jest pozwanie Aleksandra Małachowskiego za obrazę Sądu Lustracyjnego. Wyjdzie z tego co najwyżej smród jeszcze straszliwszy niż osadzenie w więzieniu Zająca za sformułowanie „Palanty z „Solidarności””. Przyznaję, nie jestem całkiem bezstronny. Aleksandra znam od kilkudziesięciu lat, bardzo go lubię i w najwyższym stopniu cenię. Jako naczelny bodaj rewident „Solidarności” używał także bardzo mocnych słów na panujący tam bajzel. Ale poznałem go o wiele wcześniej, bo prezesował przecież jedynemu opozycyjnemu klubowi w Polsce – Klubowi Krzywego Kola. Jestem dumny, że mogłem być członkiem tego klubu, wprowadzonym zresztą przez J.J. Lipskiego i Pawła Jasienicę. Sędziowie i prokuratorzy lustracyjni mogą co najwyżej Małachowskiemu ręce całować i wstydzić się, że taki pomysł w ogóle przyszedł im do głowy. Znając Małachowskiego jakieś 45 lat, chyba wiem, co mówię.
Nie podzielam zdania Aleksandra w sprawie zagrażającego nam ponoć faszyzmu. Będzie chyba po prostu o wiele zwyczajniej. Ale wybuchnąłem śmiechem, przeczytawszy w jednym z pism, skądinąd zaprzyjaźnionym ze mną, jak to Małachowski twierdził, że lata PRL-u były korzystne dla wsi, a tymczasem „odebrano wsi całą infrastrukturę”. Paniusiu złota! Jakaż tam mogła być infrastruktura? Sam brałem udział w „walce z analfabetyzmem” (były takie trójki uczniowskie), a chłopi poszczuli mnie psami. Nie było dróg, wodociągów, gazu, telefonów, w ogóle elektryczności. To właśnie w czasach stalinowskich założono elektryczność! A skądinąd to Małachowski użalał się przez dziesiątki lat na zniszczenie młynów, przepustów, foluszy i był w tym zgoła prekursorem. Wie, o czym mówi i ma do tego praw. Jednego nie sposób Ludowej odebrać: niemal cała dzisiejsza polska inteligencja wywodzi się ze wsi. Ale drugie jej pokolenie całkiem o tym zapomniało.
Cóż więc zrobić z Małachowskim? Prawdę gada, a za prawdę wieszają. Może jednak sąd mu przebaczy i tylko go uwięzi na jakie 10-15 lat? Nie zapominając oczywiście o pozbawieniu praw obywatelskich. Można także pomyśleć o jakimś szczególnie obostrzonym rygorze, no i o zakazie pisania. A dobrze by tak było i sprawdzić, czy jakiejś teczki na niego nie ma. A i bez niej – nie brak świadków na tym świecie… Do ciupy go! Na co czekacie? Hańba tego pozwu i tak już przejdzie do historii, nie żałujcie sobie jeszcze odrobiny.

 

Wydanie: 02/2002, 2002

Kategorie: Felietony

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy