Wszystkie ziarna kryzysu

Wszystkie ziarna kryzysu

New Delhi, India-May 23 2022: Workers sitting on wet Paddy grain sacks at Grain Market in Narela, wet grain sacks due to sudden rain last night.

Indie wstrzymują eksport ryżu, a pół świata wstrzymuje oddech ze strachu przed głodem Tak drogo nie było od dekady. W tej chwili cena cetnara ryżu (cetnar angielski, CWT, ok. 50 kg) na giełdach amerykańskich, stanowiących punkt odniesienia dla rynków na całym świecie, wynosi 15,55 dol. To i tak niewiele, w czerwcu przez chwilę było 17 dol., a w październiku 2022 r. przez jeden dzień cena utrzymywała się na poziomie prawie 19 dol. za cetnar. Jeśli jednak chodzi o trendy, to ostatni raz krzywa szła tak długo i jednostajnie w górę na przełomie 2012 i 2013 r., a wcześniej w czasie wielkiego kryzysu finansowego z końcówki pierwszej dekady XXI w. O ile więc ceny mogą jeszcze wzrosnąć, o tyle temperatury na subkontynencie indyjskim już są rekordowe. A Indie odpowiadają przecież za ponad 40% światowego eksportu ryżu, przez co sytuacja w tamtejszym rolnictwie jest newralgiczna. Wprawdzie w wielkości produkcji Hindusów przebijają Chińczycy, lecz ich ryż idzie głównie na rynek wewnętrzny. Indie to zupełnie inna historia, zwłaszcza w dobie dwóch wielkich katastrof. Klimatycznej, która niesie trudne do wyobrażenia upały i susze, i wojennej, uderzającej w Ukrainę i tamtejszą produkcję oraz eksport zbóż. Nałożone na siebie plagi te sprawiają, że pod znakiem zapytania staje bezpieczeństwo żywnościowe praktycznie całego globalnego Południa. Miliardom ludzi zagląda w oczy głód. Dlatego choć kryzys ryżowy, wywołany wprowadzonym przez Indie 21 lipca zakazem eksportu ryżu odmian innych niż basmati (o długich ziarnach, uznawany za najszlachetniejszy, po polsku zwany ryżem siewnym), ma głównie podłoże polityczne i gospodarcze, trzeba go analizować w związku ze zmianami klimatu w tej części świata – bo to one są praprzyczyną wszystkich procesów, które do zakazu doprowadziły. Tło jest dość oczywiste, to wycofanie się Rosjan z umowy dotyczącej umożliwienia Ukrainie eksportu zbóż i ziaren przez Morze Czarne i Turcję do krajów azjatyckich, afrykańskich i arabskich. Ten ruch momentalnie wywołał chaos na giełdach żywnościowych i podwyżkę cen zwłaszcza kukurydzy i pszenicy, dwóch flagowych produktów eksportowych Ukrainy. W obliczu niedostępności produktów z Europy wielu odbiorców zwróciło się do alternatywnych eksporterów, przede wszystkim do Indii, skąd eksportuje się rocznie 22 mln ton ryżu. Co trzecie ziarno wysyłane w świat należy właśnie do grupy non-basmati, nieszlachetnej, której teraz już sprzedawać nie można. Wcześniej indyjski ryż docierał dosłownie wszędzie, stacja Al-Dżazira doliczyła się 140 krajów, które miały z rządem w New Delhi umowy na zakup ryżu. I to umowy niemałe, bo w ubiegłym roku wpływy z eksportu przyniosły indyjskiemu budżetowi 9,66 mld dol. przychodu. Międzynarodowi handlarze, najczęściej pracujący dla firm obracających całym wachlarzem produktów spożywczych i surowców naturalnych, czuli pismo nosem, więc ryż zaczęli skupować już w czerwcu, co spowodowało wzrost cen o 35% w skali globalnej. Na rynku indyjskim podniosły się one o 11,5% rok do roku, po części z powodu inflacji, ale też ze względu na coraz większy popyt z zagranicy. Dlatego rząd premiera Narendry Modiego postanowił sprzedaż na zewnątrz wstrzymać. Nie ze strachu przed brakiem ryżu dla własnych obywateli, ale z powodów czysto koniunkturalnych. „The Guardian” i Al-Dżazira wyliczają, że rocznie krajowy sektor rolniczy produkuje 135 mln ton, co z nadwyżką zaspokaja potrzeby rynku wewnętrznego, wynoszące 105 mln ton. Nawet jeśli doliczyć do tego wspomniane 22 mln ton wysyłane w świat, zostaje jeszcze całkiem przyzwoity zapas. Mimo to Modi woli dmuchać na zimne i więcej ryżu zostawić w kraju, żeby zbić ceny. I być przygotowanym na skutki tego, co lada moment przyniesie klimat. Kapryśny monsun Teoretycznie, zgodnie z kalendarzem meteorologicznym z wcześniejszych, stabilniejszych czasów, pomiędzy czerwcem a końcówką września na subkontynencie powinna trwać pora monsunowa z bardzo intensywnymi opadami. Jednak z powodu zjawiska znanego jako El Niño, odnoszącego się do anormalnie wysokich temperatur powierzchniowych wód Oceanu Spokojnego, opadów w Indiach jest – i będzie – znacznie mniej. Według bieżących danych indyjskiego Narodowego Instytutu Meteorologicznego (IMD) w sierpniu spadnie ogółem 90-94% tego, co normalnie. Już teraz deficyt względem średniej z ostatnich pięciu dekad wynosi 2%, do końca miesiąca na pewno wzrośnie. Co więcej, zamiast opadów ciągłych, ale umiarkowanych, są rzadsze, ale gwałtowniejsze. W tym roku monsun

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2023, 34/2023

Kategorie: Świat