W felietonie „Brudna rewolucja” („Przegląd” nr 26) prof. Bronisław Łagowski dziwi się, dlaczego w latach 80. gen. Wojciech Jaruzelski zaprzepaścił okazję samodzielnego dokonania rewolucji ustrojowej przez wprowadzenie kapitalizmu rynkowego i swobodnego tworzenia organizacji politycznych. Nie może zrozumieć, z jakiego powodu: „Zamiast zrobić samemu to, co było konieczne i co przynosiło chwałę, gen. Jaruzelski ze swoją ekipą i partią przekazali to zadanie »Solidarności« …”. Podobne opinie głosiło wielu tzw. rozsądnych i wolnych od ideologicznego zacietrzewienia. Według nich, Generał był tak znienawidzony, że zastosowanie dodatkowej porcji represji niewiele by mu zaszkodziło. Tak „niewielkim kosztem” mógłby wtedy zlikwidować nawis inflacyjny i wymusić równowagę rynkową między ilością pieniędzy a podażą towarów i usług. Chroniczny brak równowagi rynkowej był plagą realnego socjalizmu i wymuszał dystrybucję przez stanie w kolejkach, łapówkarstwo, protekcję albo rozdział przywilejów i priorytetów. Uzyskanie równowagi rynkowej jest wstępnym i podstawowym warunkiem uzdrowienia gospodarki w każdym systemie ekonomicznym, który posługuje się pieniędzmi. Nieprzypadkowo Balcerowicz rozpoczął transformację ustrojową od szokowych podwyżek cen przy malejących rekompensatach i doprowadził do gigantycznej inflacji, która po zatrzymaniu się na stabilnym poziomie jest jednak mniejszym złem. Nie jest prawdą, że władze komunistyczne nie rozumiały tego problemu. Wiedziały jednak, że skutecznym
Tagi:
Adam Gnoiński