14/2004

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Pytanie Tygodnia

Czy NBP powinien przekazać część rezerwy walutowej do budżetu państwa?

PRO Prof. Andrzej Sopoćko, wiceprezes Giełdy Papierów Wartościowych Oczywiście tak. Po pierwsze, jest to najbezpieczniejsza dla niskiej inflacji wersja przekazania części rezerw, które już przekraczają półroczną wartość polskiego eksportu. Po drugie, rok 2004 przyniesie dodatkowe obciążenia wynikające ze składek do Unii Europejskiej, które mimo ulg kosztować nas będą ok. 10 mld zł. Bez skorzystania z rezerw nastąpi zassanie pieniądza krajowego z podatków, a to działanie przeciw równowadze finansowej. KONTRA Prof. Cezary Józefiak, b. członek Rady Polityki Pieniężnej Nie. To śmieszny pomysł polityków i dziennikarzy. Trzeba mieć pojęcie o tych sprawach, a nie tworzyć niepoważne pomysły, bo przecież są określone regulacje prawne i zasady ekonomiczne. Nikt dziś nie powierzy byle komu naprawy cieknących rur, ale za naprawianie ekonomii bierze się każdy. To jest tak oczywiste, że nie można przekazywać rezerwy dewizowej do budżetu, że już nie warto nawet powtarzać, że nie uda się przeprowadzić takiej operacji.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Reportaż

Pieskie życie

Na warszawskim Paluchu ludzka podłość krzyżuje się z ludzką dobrocią Szczekanie nasila się z naciśnięciem dzwonka u bramy. 6 rano. Pani w moherowym berecie, nie czekając na zaproszenie, szybko wraca do auta. Uwiązany do furtki burek skomli, rozdrażniając tysięczną sforę. Przed schroniskiem dla bezdomnych zwierząt rozsuwają się drzwi volkswagena transportera. Ola Majchrzak, filigranowa studentka weterynarii, zaczyna sobotę. Od siedmiu lat za tym samym ogrodzeniem, w kupach niemalże po pachy. Nie dorabia żadnej filozofii do faktu, że jako 14-letnia dziewczynka zaczęła wymiatać z boksów odchody. Zwykle trwało to kilka godzin, zanim podłoga odsłoniła cement. Odkąd władze Palucha trochę się boją mediów, odchody wymiata się lżej. Brud już tak nie zasycha. Dlatego więcej czasu można poświęcić na spacer za bramę. To najlepszy sposób, żeby psa przywrócić światu, wiedzieć, jakiego miejsca mu szukać. Szpakowaty mężczyzna wyciąga z bagażnika zużytą kołdrę w ciapki i postronek. O 12 zaczynają się adopcje. Furtka jest jeszcze zamknięta, ale Ola, szarpana przez burka, który po tygodniu skomlenia w klatce poczuł zew krwi, już ma tego pana na oku. – Łagodny – zerka w oczy ukradkiem. – Szukamy czegoś konkretnego? – łapie człowieka na psią miłość miłym,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wywiady

Dlaczego SLD dołuje

Lewica ciągle przeprasza, że żyje, albo pod coś się podszywa Prof. Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa – Spodziewał się pan takiego upadku SLD? – Każda partia rządząca musi tracić, zawsze tak było. Jednak nie spodziewałem się tak wysokiego spadku zaufania opinii publicznej dla SLD. – A wynik SLD w sondażach – 9-10% poparcia? – Sondaże nie są do końca miarodajne. Wiele razy przekonywaliśmy się w Polsce, że sondaże były naciągane. Poza tym, co też należy do specyfiki naszych rodaków, inaczej myślą, a mówią co innego. Przekonałem się o tym na własnej skórze, na dwa dni przed wyborami prezydenckimi w Krakowie w sondażach moją kandydaturę popierało 38% mieszkańców, mojego przeciwnika – 62%. A jednak okazało się, że jest inaczej. Nie sądzę, żeby w tak krótkim czasie proporcje w sondażach aż tak bardzo mogły się zmienić. – Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego inne są sondaże, inny ton mediów, a potem mamy zaskoczenie? – To, co powiem, jest niepopularne, ale uważam, że media w Polsce w większości są nieobiektywne. Do tego dochodzą niemiarodajne sondaże. I dlatego kiedyś na pytanie „Przeglądu”: „Co pan robi, żeby oderwać się od rzeczywistości?”, odpowiedziałem, że czytam prasę codzienną. Bo to jest zupełnie inny świat niż ten, z którym się stykam. – Dlaczego SLD

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Media

Ptasia grypa po polsku

W „Przeglądzie Sportowym” rewolucję kadrową połączono z odrzuceniem 80-letniej tradycji Niepewność jutra, utrata pracy nie są w dzisiejszych czasach czymś, co mogłoby wzbudzić czyjeś zainteresowanie. Kiedy jednak z tak znanej gazety jak „Przegląd Sportowy” kilkanaście osób zostaje w jednej chwili wyrzuconych na bruk, mimo wszystko ów fakt odbija się szerokim echem. Chociaż kiedy spojrzymy na wszystko chłodnym okiem, wydaje się, że nie ma w tym ani cienia przypadku. Sytuacja w „PS” to znak czasów i jednocześnie fragment większej całości. Pańszczyźniani chłopi W pierwszej połowie lat 90. szwajcarski biznesmen Jurg Marquard zainteresował się polskim rynkiem prasowym. Niemal od samego początku nie wróżyło to niczego dobrego, a praktyka potwierdziła najgorsze obawy. Stosunkowo szybko zaczęto realizować najczarniejszy scenariusz. Zostały zlikwidowane cieszące się dużą popularnością dzienniki „Express Wieczorny” i „Sztandar Młodych”. Marquard i jego ludzie – władający także kilkoma kolorówkami – starali się krok po kroku przejąć również wszystkie ukazujące się u nas dzienniki sportowe. Teraz – na co wiele wskazuje – jesteśmy świadkami ich rozwoju poprzez zwijanie. W Katowicach naczelny „Sportu”, Adam Barteczko, i jego współpracownicy dzielnie bronią prawa do tytułu i tym samym do samodzielnego decydowania o swoim

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Lew powiedział swoje

Długo oczekiwana spowiedź Rywina nie zrobiła większego wrażenia – To Agora przyszła do mnie, a nie ja do Agory – przekonuje Lew Rywin. Czy jego zeznania wskazujące na wiceprezes Agory, Wandę Rapaczyńską, jako osobę, która posłała producenta do Adama Michnika, zmienią interpretację wydarzeń przez członków Komisji Śledczej? Wątpliwe. Lew Rywin, oskarżony o płatną protekcję, nieoczekiwanie przerwał milczenie i przez ponad godzinę przekonywał sędziów o swojej niewinności. Jego zdaniem, był tylko pionkiem w grze, którą Agora prowadziła z rządem. – Adam Michnik, oskarżając mnie fałszywie i rozpętując skandal polityczno-medialny, chciał wymusić na politykach albo uchwalenie prawa korzystnego dla spółki Agora, albo decyzję o odstąpieniu od nowelizacji ustawy, pognębić konkurentów starających się o kupno udziałów w Wydawnictwach Szkolnych i Pedagogicznych (WSiP). A wszystko to odbywało się w ogniu politycznej konfrontacji z premierem Millerem. Ten cel Adam Michnik i ludzie Agory po części osiągnęli – w pierwszych dniach stycznia 2003 r. marszałek Marek Borowski wstrzymał prace nad ustawą, a w lutym 2003 r. minister skarbu Sławomir Cytrycki unieważnił decyzję w sprawie sprzedaży Muzie akcji WSiP – mówił Rywin. Posłaniec z grzeczności Rywin po raz kolejny powtórzył, że do Michnika wysłała go Wanda Rapaczyńska. Później z prośbą o mediację zwrócił się do niego

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

Gdy na wszystko brakuje

Jaką politykę społeczną Polska może i chce prowadzić? Pytanie postawione w tytule jest aktualne nie tylko ze względu na plan Hausnera, przewidujący m.in. istotne cięcia socjalne. Ważny i dalekosiężny wpływ na naszą politykę społeczną będzie miał przede wszystkim akces Polski do Unii Europejskiej. W Unii wiele się mówi o „europejskim modelu społecznym”, ale żaden z oficjalnych dokumentów wspólnotowych nie precyzuje jego zasad i istoty. Systemy socjalne w krajach europejskich łączy jednak wiele zbieżnych cech, które decydują o ich specyfice i pozwalają odróżnić pod tym względem nasz kontynent od innych regionów świata, a zwłaszcza od USA i regionu azjatyckiego (stanowiących najczęstsze punkty odniesienia dla Europy w porównaniach polityk społecznych i gospodarczych). Do podstawowych cech europejskiego modelu społecznego zaliczyć można takie elementy łączące większość krajów kontynentu jak: większa niż w innych regionach świata równość dochodowa, szersza dostępność niekomercyjnych usług społecznych (w zakresie ochrony zdrowia, edukacji, opieki nad dziećmi, osobami niepełnosprawnymi czy ludźmi starszymi), relatywnie wyższe wydatki publiczne, mniejsze różnice w statusie między kobietami a mężczyznami, stosunkowo wysoki i wyrównany (przynajmniej w skali Europy Zachodniej) poziom życia. Zwraca się też uwagę na podobieństwo wielu instytucji i regulacji prawnych

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony

Mars poza naszym zasięgiem?

Robert Zubrin, jeden z tych doradców, którzy przekonali prezydenta Busha do wznowienia astronautycznego programu Stanów Zjednoczonych, znany jest od dawna jako entuzjasta lądowania na Marsie. Z zawodu inżynier, pracował w potężnych koncernach, których produktami były między innymi rakiety typu Saturn V. Zubrin zmieniał kilkakrotnie miejsce zatrudnienia i w swojej książce „Narodziny cywilizacji kosmicznej” wcale dokładnie przedstawił koszty słynnego projektu Apollo, dzięki któremu Amerykanie rzeczywiście postawili stopę na Księżycu, a nawet pozostawili tam swoje wehikuły. O tym jednak, jak wielkie pieniądze na księżycowych wyprawach zarobiły amerykańskie firmy, stosunkowo mało było nam wiadomo. Wszystkie te niegdyś potężne koncerny, jak choćby Lunar Escape System, Lunar Module Adapter, Lunar Roving Vehicle, F-1 Engines, obecnie stały się częścią holdingu Boeinga. Kiedy prezydent Bush ogłosił plan amerykańskiego powrotu na Księżyc, a potem wyprawienia się na Marsa, rozległy się głosy sceptyków. Najważniejszą przeszkodą w realizacji prezydenckich zamiarów mogą okazać się nie tyle miliardy dolarów, do których wyasygnowania trzeba jednak przekonać Kongres. Jak oświadczył przedstawiciel NASA, złożoność projektowania i budowania rakiet, operowania setkami systemów, na które składają się roboty, ludzie i zdalnie sterowane urządzenia,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

Getto ciała, wieku i płci

Wściekły, ordynarny seksizm jest silnie powiązany z dyskryminowaniem kobiet ze względu na wiek Śniło mi się, że jestem w getcie. Nie jest to jednak getto dla Żydów, ale dla kobiet. Wszystko na pozór wygląda normalnie: ulice, domy, park, żadnych tragedii, trupów, żadnego widocznego dręczenia, ale na rogu ulicy stoi patrol żołnierzy w hitlerowskich mundurach, z psami na smyczach. A jednak obok tych żołnierzy przechodzi grupka młodych i wesołych dziewczyn: chichotały, rozmawiały i wcale nimi się nie przejmowały. Co innego ja: myślałam tylko o tym, czy mam dokumenty, żeby w razie się czego wylegitymować. (Prawda jest taka, że nie mam: zgubiłam dowód osobisty i do dziś nie mam nowego). W jakimś mieszkaniu spotkałam swoją znajomą, poetkę, która często choruje, była bardzo zaniepokojona i powiedziała, że czuje się zbyt zagrożona, żeby wychodzić. Ale, jak mi powiedziała, inna nasza znajoma, historyczka sztuki, Ewa T., i pewna artystka, Katarzyna K., działają tu w ruchu oporu. W taki mianowicie sposób, że jedna robi instalacje, a druga pisze prace na temat ciała. Ciała w każdym wieku i w każdym stanie. Starych kobiet w ogóle nie było w getcie. Rozsądny radykalizm snów A to co mi znowu? – pomyślałam, kiedy się obudziłam. Jedno, co było dla mnie pewne, to to, że jakieś znaczenia

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony

Obrona tchórzostwa

Dziś wiemy już, że zamachu w Madrycie 11 marca dokonała Al Kaida, która upodobała sobie 11. dzień miesiąca jako datę swoich najkrwawszych zbrodni. Odruchem całego kontynentu było więc oburzenie wobec tego zamachu, a także dzień żałoby ku czci madryckich ofiar, w którym tylko Polska nie wzięła udziału, ponieważ okazało się, że zawiadomienie społeczeństwa, iż właśnie obchodzimy żałobę, było zadaniem zbyt trudnym dla agend rządowych. Czym innym jednak jest gest solidarności, czym innym zaś ocena wydarzeń, jakie nastąpiły w Hiszpanii w konsekwencji tego zamachu. Należy do nich zwycięstwo socjalistów w wyborach parlamentarnych, a także zapowiedź nowego premiera, Zapatera, że do końca czerwca wycofa swoje wojska z Iraku. Zapowiedź ta spotkała się z odruchami oburzenia, chociaż socjaliści obiecywali to już w swoim programie wyborczym. Mówi się jednak teraz, że wycofanie się Hiszpanów jest „zwycięstwem Al Kaidy”, która świadomie wybrała sobie Hiszpanię jako „miękkie podbrzusze” Europy. Mówi się także, jak czyni to w profetycznym uniesieniu zasłużony publicysta, Leopold Unger w „Gazecie Wyborczej”, że zamach w Madrycie jest w istocie początkiem wielkiej inwazji, w której „chodzi o światowy kalifat, o budowę na gruzach demokracji i liberalizmu imperium najbardziej reakcyjnej formuły islamu, o, dosłownie i w przenośni,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Historia

Wypędzenie po niemiecku

Wyrzucanie z Zamojszczyzny – zapomniana eksterminacja Polaków Brutalna, całkowicie zbrodnicza w swym założeniu oraz realizacji akcja wysiedleńczo-osadnicza na Zamojszczyźnie rozpoczęła się w nocy z 27 na 28 listopada 1942 r. i trwała do 2 sierpnia 1943 r., a objęła obszar czterech południowych przedwojennych powiatów województwa lubelskiego – zamojskiego, tomaszowskiego, hrubieszowskiego oraz biłgorajskiego zamieszkały przez około 500 tys. osób, wśród których 66% stanowili Polacy, 24% Ukraińcy, 10% Żydzi (ich eksterminacja w 1942 r. była w fazie końcowej). Do 1940 r., tj. do czasu przeniesienia ich do „Kraju Warty”, mieszkało tu także około 20 tys. potomków kolonistów niemieckich sprowadzonych i osadzonych na tej ziemi w XVIII i XIX w. przez Ordynację Zamojskich. Z biegiem czasu ulegli oni prawie całkowitej polonizacji oraz asymilacji, ale „mimo wszystko mieli niemiecką krew”, więc ich przeniesiono, ale ślady ich pobytu na ziemi zamojskiej stanowiły „najważniejsze” uzasadnienie dla zamierzonej całkowitej germanizacji regionu. Deutsche Vaterland ist überal – mawiali wówczas Niemcy – wo die deutsche Zunge klingt. „Akcja poszukiwawcza niemieckiej krwi – pisał 20 lipca 1942 r. w zarządzeniu dla dowództwa SS i policji w dystrykcie lubelskim Heinrich Himmler – będzie rozszerzona na całą Generalną Gubernię, a przy niemieckich koloniach (sic!

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.