Lew powiedział swoje

Lew powiedział swoje

Długo oczekiwana spowiedź Rywina nie zrobiła większego wrażenia

– To Agora przyszła do mnie, a nie ja do Agory – przekonuje Lew Rywin. Czy jego zeznania wskazujące na wiceprezes Agory, Wandę Rapaczyńską, jako osobę, która posłała producenta do Adama Michnika, zmienią interpretację wydarzeń przez członków Komisji Śledczej? Wątpliwe.
Lew Rywin, oskarżony o płatną protekcję, nieoczekiwanie przerwał milczenie i przez ponad godzinę przekonywał sędziów o swojej niewinności. Jego zdaniem, był tylko pionkiem w grze, którą Agora prowadziła z rządem. – Adam Michnik, oskarżając mnie fałszywie i rozpętując skandal polityczno-medialny, chciał wymusić na politykach albo uchwalenie prawa korzystnego dla spółki Agora, albo decyzję o odstąpieniu od nowelizacji ustawy, pognębić konkurentów starających się o kupno udziałów w Wydawnictwach Szkolnych i Pedagogicznych (WSiP). A wszystko to odbywało się w ogniu politycznej konfrontacji z premierem Millerem. Ten cel Adam Michnik i ludzie Agory po części osiągnęli – w pierwszych dniach stycznia 2003 r. marszałek Marek Borowski wstrzymał prace nad ustawą, a w lutym 2003 r. minister skarbu Sławomir Cytrycki unieważnił decyzję w sprawie sprzedaży Muzie akcji WSiP – mówił Rywin.

Posłaniec z grzeczności

Rywin po raz kolejny powtórzył, że do Michnika wysłała go Wanda Rapaczyńska. Później z prośbą o mediację zwrócił się do niego Andrzej Zarębski. Rywin zgodził się grać rolę posłańca „z grzeczności” oraz dlatego, że wiceprezes Agory obiecała mu, że zostanie prezesem Polsatu, zaś Agora dodatkowo zainwestuje w jego firmę Heritage Films. A 17,5 mln dol. (5% wartości Polsatu) miało być – według słów oskarżonego – sumą, jaką Agora chciała odłożyć jako „środki specjalne, którymi kierownictwo Agory mogłoby swobodnie dysponować, płacąc zasłużonym osobom niezaewidencjonowane premie za sukces”.
Rywin zaprzeczył też, że istniała jakakolwiek „grupa trzymająca władzę”, a w sprawach ustawy konsultował się jedynie z Robertem Kwiatkowskim (15 lipca miał mu powiedzieć, że kompromis będzie zawarty), Rapaczyńską i Zarębskim.
Wanda Rapaczyńska skomentowała oświadczenie krótko: – To stek bzdur. Podobnie wyrażają się o rewelacjach Rywina członkowie Komisji Śledczej. Do końca marca mieli oni przygotować swoje wersje raportów. Z wstępnych analiz wynika jednak, że żaden z posłów nie dał się przekonać, że to właśnie Rapaczyńska wysłała Rywina do Michnika. Tylko w raporcie posła Jana Rokity znalazła się opinia, że w lipcu 2002 r. doszło jednak do porozumienia między Agorą a rządem na temat kształtu przepisów antykoncentracyjnych.
– Lew Rywin próbuje zakpić z opinii publicznej. Trzeba mieć bardzo złe zdanie o Polakach, by mówić im coś takiego – uznał poseł Tomasz Nałęcz, przewodniczący sejmowej Komisji Śledczej. – Jak można mówić coś takiego po tym wszystkim, co ustaliła komisja? Przy tej opowieści wiara Czerwonego Kapturka, że wilk jest babcią, wydaje się szczytem intelektualnego wyrachowania – mówił.
Na rozbieżności między dowodami zebranymi przez Komisję Śledczą a oświadczeniem Rywina wskazuje też poseł Zbigniew Ziobro. – Rywin jako oskarżony może kłamać. To świadkowie muszą mówić prawdę – przypomina. – Trudno nie zauważyć jego braku wiarygodności. Zaprzecza on oczywistym faktom. Moim zdaniem, komisja zebrała dowody na to, że Rywin był posłańcem Jakubowskiej, Kwiatkowskiego i Millera. Owszem, mam też pewne wątpliwości co do absolutnie uczciwej postawy Agory, ale nie wierzę w zapewnienia Rywina, że to Rapaczyńska go wysłała czy że nie było żadnej grupy związanej z pracą nad ustawą. Skoro twierdzi tak niezależnie od dowodów zebranych przez komisję, jest niewiarygodny.
Według posła Ziobry, nawet jeśli w wypowiedzi oskarżonego były jakieś prawdziwe informacje, to utonęły w powodzi kłamstw, nawet w drobnych sprawach. – Rywin podważa autentyczność kasety, chociaż o jej oryginalności zapewniały Instytut Ekspertyz Sądowych i Laboratorium Kryminalistyki ABW. Rywin mówi, że obaj z Michnikiem byli lekko wstawieni. Słuchałem tej taśmy i nie odniosłem takiego wrażenia. Zresztą biegły psycholog stwierdził, że obaj panowie prowadzili z sobą wyraźną grę, nie był to bełkot nietrzeźwych – dodaje poseł Ziobro.

Przerwał milczenie za późno

Wygląda na to, że długo oczekiwane wyznanie Rywina przestało być komukolwiek potrzebne. Tym bardziej że posłowie z komisji mają już opracowane własne wersje wydarzeń i zaraz na początku kwietnia zabiorą się za opracowywanie wspólnej wersji końcowej. – Członkowie komisji nie mogą jednak zignorować zupełnie oświadczenia Rywina – uważa poseł Bogdan Lewandowski. – Nie możemy przyjąć raportu bez zapoznania się z pełnym tekstem oświadczenia Rywina. Z drugiej strony nie możemy też przeciągać przyjęcia raportu w nieskończoność.
Oświadczenie Rywina nie przekonało polityków i – zdaniem socjologów – nie wpłynie znacząco na opinię publiczną. Zwrotu akcji zapewne nie będzie. – Jego wystąpienie nie ma większego znaczenia. Tylko ci, którzy wątpili w uczciwość Agory mogli znaleźć potwierdzenie ich podejrzeń – uważa dr Jerzy Głuszyński z Instytutu Pentor. – Od ujawnienia tej afery mieliśmy bohaterów jednoznacznie dobrych i jednoznacznie złych. Teraz Rywin, czarny charakter, usiłuje rozmyć ten podział.
Tyle że zabrał się za to trochę za późno.

 

Wydanie: 14/2004, 2004

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy