21/2004

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Felietony

Nagła decyzja

Wyczytałem w którejś z gazet, że wytwórnia win w Homlu na Białorusi ma kłopoty z oceną jakości swoich trunków, ponieważ fabryczni kiperzy nie mogą spożywać swoich wyrobów, i to nawet w ilościach minimalnych. A stało się tak dlatego, że prezydent Aleksandr Łukaszenka wprowadził w życie dyrektywę, na mocy której każdy pracownik firmy, od którego zaleci alkoholem, natychmiast wylatuje z roboty i szef firmy razem z nim za to, że nie potrafi pilnować porządku w swoim zakładzie. Kiperzy w związku z powyższym boją się brać do ust nawet pięć mililitrów alkoholu, „bo zapach zostaje”. W fabryce – opowiada dyrektor – próbowaliśmy różnych sposobów, ale okazało się, że samo wąchanie wina to stanowczo za mało. Z kolei papierek lakmusowy zanurzony w winie tylko się czerwieni i także nie wiadomo z jakiej przyczyny… Dwa miesiące temu w innej gazecie zapoznałem się z wiadomością, że na tej samej Białorusi w jakimś miasteczku, w sklepie spożywczym, obok majonezu, ćwikły i wędzonej surowej słoniny stały trumny sprzedawane tutaj jako komplety pogrzebowe. W skład takiego kompletu wchodziły owa trumna, sztuczne kwiaty i czarne buty, dla mężczyzn kamasze, a dla kobiet nie wiadomo dlaczego baletki. Nasz przyszły pan premier albo prezydent, albo prezydent i premier jednocześnie, zapowiedział, że nawiąże bliższe stosunki z Białorusią, ponieważ –

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Pytanie Tygodnia

Dlaczego Polacy nie czują wzrostu gospodarczego?

Waldemar Kuczyński, ekonomista, b. szef zespołu doradców premiera Jerzego Buzka Kto mówi, że wzrost nie jest odczuwalny? Na pewno to, co podają statystyki, nie jest lipą. Jest to wzrost rzeczywisty, a nie np. jakaś produkcja bubli. Istnieją podstawy, by sądzić, że ten wzrost powinien być odczuwalny, bo tym, którzy pracują, rosną również płace. Dlaczego jednak ludzie mogą nie odczuwać poprawy? Może dlatego, że głównym motorem jest eksport. To stwarza jednak nadzieję, że gdy już zaczniemy czuć skutki wzrostu, będzie to zjawisko w miarę trwałe. Innym powodem jest oparcie wzrostu na większej wydajności pracy, co nie przekłada się na rynek pracy. Jest też powód subiektywny – dziennikarze piszą, że społeczeństwo nie odczuwa wzrostu, i ludzie w to wierzą, bo media kształtują opinię. Piotr Aleksandrowicz, redaktor naczelny dwutygodnika „Businessweek” Wielu czuje, tylko o tym nie mówi. Po drugie, ludzie darzą wielu polityków – zwłaszcza rządzących – szczerą, bezinteresowną i nieukrywaną niechęcią za obłudę, bezczelność i nieuczciwość. Ale jak w takim razie przyznać, że gospodarka się rozwija? Stanisław Nieckarz, członek Rady Polityki Pieniężnej Wzrost gospodarczy nigdy nie ma od razu bezpośredniego przełożenia na dochody ludności. Są tacy, którym dochody wzrosły, ale większość tego nie odczuła. Poprawiły się o ok. 4% realne wynagrodzenia w sektorze

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

Quo vadis PAN?

Finansowanie nauki musi być skorelowane z potrzebami polskiej gospodarki „Umiejętności dopotąd są jeszcze próżnym wynalazkiem, może czczym tylko rozumu wywodem albo próżniactwa zabawą, dopokąd nie są zastosowane do użytku narodów”. Stanisław Staszic – motto z auli Politechniki Warszawskiej Obserwacja polityki finansowania nauki w bogatych przodujących państwach (Kanadzie, Holandii, Austrii) czy też w międzynarodowych organizacjach (NATO, Unii Europejskiej) pokazuje wyraźnie dominującą zasadę finansowania badań poprzez pryzmat własnych interesów. Dobrą ilustracją mogą tu być priorytety naukowe Programów Ramowych UE czy też priorytety naukowe NATO. Istnieje przekonanie, że tylko takie kolosy gospodarcze jak USA, Niemcy czy Japonia mogą rozwijać nauki podstawowe, które powinny być wykorzystywane w badaniach w krajach mniejszych. Inną ważną cechą jest też umiejętność wprowadzania w życie powyższych założeń. Kilkakrotnie zetknąłem się osobiście z tymi sytuacjami. Gdy przebywałem na stypendium National Research Council of Canada, dyrektor tej placówki, dr S.L. Gertsman, nie zgodził się, abym w godzinach popołudniowych mógł dokończyć pracę habilitacyjną, ponieważ jej temat nie pokrywał się z kanadyjskimi priorytetami badawczymi. Następnie kilka lat temu podczas oficjalnej wizyty w Institute of Advanced Materials w Petten w Holandii usłyszałem od przedstawiającego instytut dyrektora,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przegląd poleca

Po trupach do magistra

Są praktyczni. Poza juwenaliami i paradami ich największym sukcesem jest wywalczenie rezygnacji rządu z likwidacji ulg na przejazdy w środkach komunikacji miejskiej oraz ograniczenia obniżek ulg na przejazdy PKP i PKS. Tym właśnie szczyci się PUW, czyli Porozumienie Uczelni Warszawskich, niezależna, nieformalna organizacja studencka zrzeszająca samorządy ok. 30 uczelni zarówno państwowych, jak i prywatnych. Najbliższe dni to kontynuacja juwenaliów. I tak 19 maja na Uniwersytecie Stefana Wyszyńskiego prezentowana będzie instalacja teatralna „Po trupach do magistra”, 21 maja – godz.16,00 – geopiknik (organizatorami są studenci geologii) na terenie obserwatorium astronomicznego w Józesławiu, 22 maja od 8.30 Święto Sportu na terenie Wojskowej Akademii Technicznej. Kontynuacja – dzień później nad Zalewem Zegrzyńskim.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Żonaci księża przyszłością Kościoła?

W Brazylii 41% księży katolickich przyznaje się do związków z kobietami Pedro Almodóvar to antyklerykał, ale z góry zapewnia: „Nie odczuwam wewnętrznej potrzeby prowadzenia walki z Kościołem”. Własne obserwacje i przeżycia przyjaciół, z którymi chodził do szkoły prowadzonej przez księży, posłużyły hiszpańskiemu reżyserowi do nakręcenia nowego, bardzo intymnego – jak podkreśla – filmu „Mala educacion”, „Złe wychowanie”. Film odsłania ludzkie słabości niektórych duchownych wychowawców, ujawniające się w chorej fascynacji chłopcami. „To najciemniejsze zakątki ludzkiego serca”, mówi Almodóvar. „Co pan chciał wyrazić tym filmem?”. „To, że celibat jest źródłem nadużyć seksualnych popełnianych przez księży”, odpowiada reżyser, który swym poprzednim filmem „Porozmawiaj z nią” wywarł głębokie wrażenie na polskiej widowni. „Autentycznie przeżywanego celibatu” i stanowiska Kościoła w tej sprawie broni autor wydanej w 2000 r. w USA książki „Zmieniające się oblicze kapłaństwa”, ks. D.B. Cozzens. Mimo iż nadużycia seksualne popełniane przez księży stały się wielkim problemem Kościoła, celibat „autentycznie przeżywany” – jak pisze Cozzens – jest wielką wartością. A sama wrodzona skłonność do odchyleń nie dyskwalifikuje kapłana. Autor argumentuje: „Zarówno mężczyźni, jak i kobiety o orientacji homoseksualnej zainteresowani życiem religijnym znajdują dużo satysfakcji w czynnościach liturgicznych, zaangażowaniu charytatywnym

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przegląd poleca

Wprowadźmy czesne

Rektor radzi Prof. Włodzimierz Bonusiak, rektor Uniwersytetu Rzeszowskiego Jestem zwolennikiem wprowadzenia czesnego na wszelkich uczelniach i formach studiowania. Ale jednocześnie należałoby stworzyć rozbudowany system kredytów, z możliwością ich umorzenia, przeznaczony dla osób zdolnych, lecz niezamożnych. System kredytów to najtańsza i niezwykle rentowna inwestycja. Sądzę, że mogłoby z niej skorzystać nawet 60% studentów, choć oczywiście kryteria ocen i stopnia niezamożności musiałyby być precyzyjnie określone. Rozbudować także należy system stypendiów. Oczywiście, żadna z form takiego finansowego wsparcia nie zapewni całkowitego utrzymania. Student musiałby mieć jeszcze pomysł na dorabianie. Tyle plany. Na razie realia są odległe od ideału. Na stypendia dostałem w tym roku mniej pieniędzy niż w zeszłym. Czekam na dodatkowe środki.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Czerwona miedź pali się zielono

Co czwarty pracownik Huty Cedynia pracuje tu od początku jej istnienia Wózek widłowy wstawił do windy kolejną dwutonową porcję katod. Błyskawicznie wjechały 15 m w górę, do pieca. I już inż. Zdzisław Bartnik, kierownik działu technologii, pokazuje mi je na ekranie telewizora – wystające z piecowego otworu. Po chwili piec pochłania całą porcję, a pod windę podjeżdża wózek z następnym ładunkiem. Cedynia przerabia na walcówkę miedziane katody z dwóch hut KGHM – Głogowa i Legnicy. Codziennie około 1000 ton. Z górnego podestu widać żywy strumień miedzi, płynący w kierunku 70-metrowego ciągu urządzeń, które biegną przez całą halę. W nowoczesnym ciągłym procesie łączą się w jeden trzy etapy: topienie, odlewanie i walcowanie miedzi. Wszystko jest sterowane elektronicznie. Zamontowane w sterowni urządzenie japońskiej firmy Yokogawa porównują tutaj do EKG serca. Dzięki niemu można odczytać „życiowe” parametry procesu: ilość gazu, temperaturę pasma i odlewu. Sanatorium? Huta Miedzi Cedynia – mieszcząca się niedaleko wsi Orsk – miała być trzecią hutą zespołu przedsiębiorstw stanowiących w całości KGHM Polska Miedź SA. Jednak ćwierć wieku temu postanowiono, że w ciągu produkcyjnym zagłębia miedziowego Cedynia będzie zakładem przetwórstwa

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jerzy Domański

Wyrok po „Życiu”

Jak ocenić kraj, w którym prezydent państwa przez sześć lat nie może doczekać się prawomocnego wyroku sądowego w sprawie, którą wytoczył? Na cóż może liczyć przeciętny mieszkaniec tego kraju, gdy stanie przed obliczem sądu? Zamiast odpowiadać na to pytanie, mogę po prostu odwołać się do doświadczeń czytelników. Wyrok Sądu Najwyższego w sprawie artykułu „Wakacje z agentem”, zamieszczonego w nieistniejącym już dzienniku „Życie”, zmusza mnie do odstąpienia od zasady, że wyroków sądów nie komentuję. To orzeczenie jest zbyt dyskusyjne, by je pozostawić bez oceny. W moim przekonaniu, ma tylko jedną zaletę. Bezlitośnie demaskuje nierychliwość całej machiny sądowej i ujawnia niewyczerpane wprost możliwości gry na czas. I takiego przewlekania sprawy, że jeśli strony dożyją finału rozprawy, już mało kto wie, o co chodzi. Warto poznać komentarze po tym wyroku, bo są oczywistym dowodem na to, że ocena tekstu w „Życiu” w niewielkim tylko stopniu ma charakter merytoryczny. Ci, którzy przed laty popierali atakowanie prezydenta Kwaśniewskiego za pomocą wszelkich możliwych metod, dziś uważają, że wyrok jest świętem demokracji i wolności. I nawet do głowy im nie przyjdzie, że tekst w „Życiu” odegrał niechlubną rolę w staczaniu się polskiego dziennikarstwa w stronę metod, które w prawdziwie demokratycznym kraju nie są stosowane. Okazało się, że można napisać, co się chce. Zelżyć i spostponować

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.