03/2013

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Wywiady

Żeby działać, trzeba mieć wizję – rozmowa z Pawłem Piskorskim

Rząd Tuska nie zrobił i nie zrobi z CBA porządku, bo nie ma odwagi PAWEŁ PISKORSKI – b. prezydent Warszawy, przewodniczący Stronnictwa Demokratycznego Dokładnie cztery lata temu Donald Tusk zostawił Mariusza Kamińskiego na stanowisku szefa CBA. Było to już po śmierci Barbary Blidy i wiadomo było, jakie metody stosuje CBA. Dlaczego premier go nie zdymisjonował? – Nie znam dokładnego przebiegu wypadków ani motywów tej decyzji, ale mam wrażenie, że dużą rolę w tej sprawie odegrał Grzegorz Schetyna, który znał Kamińskiego, zresztą tak jak ja, z czasów Niezależnego Zrzeszenia Studentów, i przekonał Tuska, że Kamiński będzie obiektywnym urzędnikiem ścigającym przestępców, ale niedobierającym się do skóry ekipie Tuska. To oczywiście było świadectwem kompletnego braku wyobraźni, bo Kamiński jest z natury człowiekiem, który tak jak francuscy jakobini nie może żyć bez poszukiwania wroga, a najłatwiej było tego wroga odnaleźć w ekipie Tuska. Poza tym Tusk miał od lat coś takiego, co chyba trudno nazwać kompleksem, ale był bardzo przeczulony po historii środowiska liberałów z lat 90. On był jednym z liderów tego środowiska i miał przykre doświadczenia związane z tzw. aferałami. Jego przewrażliwienie na tym punkcie było takie, że robił różne – moim zdaniem nieprzemyślane – ruchy, w rodzaju wzięcia do rządu

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

Słupy przetargowe

Czyli o co chodziło rolnikom protestującym w Zachodniopomorskiem 73-latka z 1000 zł emerytury kupuje ziemię za 9 mln zł. Mężczyzna objeżdżający na rowerze przetargi organizowane przez Agencję Nieruchomości Rolnych płaci gotówką 9,4 mln zł za 188 ha. 50 tys. zł za każdy hektar. To częste obrazki w Zachodniopomorskiem. Zwykły rolnik nie ma szans na dokupienie gruntów. Głód ziemi Polska jest krajem zasobnym w ziemię rolniczą. Niestety, ta zasobność nie przekłada się na dostępność gruntów, które mogliby kupić rolnicy chcący powiększyć gospodarstwa. Trudno im kupić nawet ziemię, którą państwo sprzedaje na przetargach poprzez Agencję Nieruchomości Rolnych. Do inwestowania w ziemię namawiają obecnie nawet najwięksi gracze na rynku inwestycyjnym na świecie. W Polsce w ostatnich latach ceny gruntów rolnych rosły systematycznie, co roku o 10-20%, w 2012 r. – nawet o 30% i zdaniem ekspertów nic nie wskazuje na to, by ten trend szybko się zmienił. Co oznacza, że tego rodzaju inwestycje w najbliższych latach nie stracą na atrakcyjności. W wielu rolniczych regionach kraju występuje już prawdziwy głód ziemi. Ziemia zyskuje na wartości niemal nieprzerwanie od momentu wstąpienia Polski do Unii Europejskiej. Dotyczy to zarówno obrotu prywatnego, jak i państwowych gruntów, które sprzedaje ANR. W przypadku tych ostatnich

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Cyfrowy smok

Chińska elektronika użytkowa jest coraz lepsza, ale czy stanie się synonimem jakości? W Pekinie można trafić na wyjątkową okazję. Późnym wieczorem uliczni sprzedawcy są gotowi na duże ustępstwa, zwłaszcza jeśli utarg danego dnia nie był zbyt wysoki. Wtedy można nabyć pięć portfeli „Louisa Vuittona” za równowartość 20 zł. „Markowe” produkty za śmiesznie niską cenę to jedna z rzeczy, które kojarzą się nam ze słowem chińszczyzna. Drugą jest niska jakość. Obydwa skojarzenia trzeba będzie jednak niedługo przemyśleć, mogą bowiem się zdezaktualizować. Chiny to wciąż fabryka najtańszych rzeczy na świecie, choć w przypadku niektórych gałęzi przemysłu taniej jest produkować w Wietnamie. Aspiracje Państwa Środka sięgają znacznie dalej i nie mówimy o taikonautach na Księżycu. Już teraz na międzynarodowych rynkach obecne są przedsiębiorstwa, które nie muszą doganiać zachodnich firm. To zachodnia konkurencja musi doganiać Chińczyków. Długi marsz Niektórym Polakom nie trzeba przedstawiać tych firm, bo już dawno zaopatrzyli się u naszych operatorów w tanie modemy mobilnego dostępu do internetu. Mowa oczywiście o Huawei, koncernie, który w ostatnich latach podbił rynek telekomunikacyjny. Firma lubi podkreślać, że jej produkty służą połowie ludności świata w 140 krajach. Jeszcze w 2009 r. plasowała

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Czy Śląsk stanie?

W lutym może zastrajkować kilkadziesiąt tysięcy górników, hutników i pracowników przemysłu W Europie miliony osób biorą udział w strajkach generalnych przeciwko narzuconej polityce zaciskania pasa. Polska dotąd jawiła się na tym tle jako oaza spokoju. Czy perspektywa takiego strajku na Śląsku może to zmienić? W lutym w województwie śląskim odbędzie się pierwszy od 1981 r. strajk generalny. Już teraz na dobrą sprawę wiadomo, jak skomentują go dominujące media – że nieudany, że mało uczestników, że taki kosztowny, że właściwie i tak nie może niczego zmienić. Czuć jednak pewien niepokój – a jeżeli Polska przestanie być tą oazą spokoju społecznego? We wrześniu zeszłego roku podczas kongresu regionalnego śląsko-dąbrowska „Solidarność” poparła ideę organizacji ostrzegawczego strajku generalnego. Do współpracy zaprosiła OPZZ, Forum Związków Zawodowych, WZZ „Sierpień 80”, dając tym samym podstawy do powołania 23 października Międzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego. Od powołania komitetu do strajku droga jednak daleka… Zaciskają zęby, nie pięści Liczba strajków w naszym kraju pozostaje niewielka, a jeżeli już do nich dochodzi, to albo organizuje się je w przedsiębiorstwach, w których pracowników postawiono pod ścianą – i w tym momencie mamy do czynienia nawet z radykalnymi akcjami (takimi jak „dziki strajk” w Hucie Batory

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Warmia pod choinkę

Trzy lata temu zakłady Warmia wyceniono na 16 mln zł, rok temu oferent dawał 9,5 mln, teraz sprzedano je za 6,8 mln Manowce prywatyzacji Plan prywatyzacji za ubiegły rok wynosił 10 mld zł, a w tym roku Ministerstwo Skarbu Państwa chce przekazać do budżetu 5 mld ze sprzedaży resztek firm państwowych. Czy doktrynalne trzymanie się tego kursu jest jedyną receptą na uzdrowienie polskiej gospodarki? Już wybitni ekonomiści minionego wieku, przede wszystkim John M. Keynes oraz John K. Galbraith, twórcy teorii państwa dobrobytu, podkreślali, że racjonalnie funkcjonująca gospodarka powinna się opierać na trzech równoprawnych sektorach: prywatnym, spółdzielczym i państwowym. W naszym kraju zwolennikami pluralizmu ekonomicznego byli niedawno zmarły prof. Tadeusz Kowalik (były ekspert „Solidarności”) oraz prof. Grzegorz Kołodko. Akcentowali, że podobnie jak pluralizm polityczny potrzebny jest pluralizm ekonomiczny, który gwarantuje współzawodnictwo sektorowe i staje się jedną z dźwigni napędowych rozwoju gospodarczego. Przytoczyli oni przykłady funkcjonowania przedsiębiorstw państwowych opartych na menedżerskim systemie kierowania, które także w warunkach gospodarki rynkowej świetnie sobie radzą, a nieraz przewyższają efektywnością podmioty prywatne. Podkreślali też, że doktryna neoliberalna wywołała i nadal wywołuje ostre kryzysy

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wywiady

Woda się leje z tekstów – rozmowa z Teresą Torańską

Spróbuj wycisnąć jakikolwiek tekst z gazety codziennej przez sitko. Jakieś drobiazgi na nim zostaną. Resztki po faktach, po informacjach  Teresa Torańska – (1944-2013) dziennikarka, autorka reportaży, wywiadów i książek, m.in. słynnych „Onych”. Współpracowała z tygodnikiem „Kultura”, „Dużym Formatem”, a ostatnio z „Newsweekiem”. Czy już w Białymstoku rodziła się twoja reporterska świadomość? – Pewnie tak, bo okazuje się, że bardzo dużo pamiętam z tego czasu. Chłonęłam, co było wokół. Mam też wcześniejsze, wyraźne wspomnienia. Na przykład z Sulechowa. Byłam małym dzieckiem, kiedy tam mieszkaliśmy. O, spójrz, tu na ręku mam bliznę, ślad po skaleczeniu, bawiłam się w dawnej łaźni, miałam ze trzy lata, była oczywiście zburzona, z resztkami ścian z niebieskich kafelków. Dziecko zapamiętuje kolory. Moja siostra niczego nie pamięta, a była dużo starsza. Pewnie się zdziwisz, że pamiętam także powrót ojca z Syberii. A miałam cztery lata. (…) Doskonale pamiętam te swoje emocje. Powrót ojca zapamiętałam przez dotyk. Miał na sobie okropny sweter z owczej wełny, bardzo szorstkiej. Wziął mnie na ręce i do dzisiaj czuję, że ojciec jest nieogolony, i czuję ten sweter. (…) Pamiętasz swoje pierwsze pytania? Pytałaś mamę: skąd się wzięłam? – Pytałam, a mama robiła

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

W kraju paradoksów

Jak widzą Polskę Amerykanin, Belg, Białorusinka, Kubańczyk, Ukrainiec, Turek i Gruzinka Kiedy Adrian (35 lat) po raz pierwszy przyjechał z USA do Polski, był rok 1988, a on sam, jak wspomina, „był zakładnikiem swojej mamy.” – Moje pierwsze wrażenie było pozytywne, chociaż widziałem ogromne różnice w architekturze czy zachowaniu ludzi, np. w sklepach. Wróciłem prawie 10 lat później, ciekaw, jak wszystko się zmieniło. Naprawdę chcesz tam jechać? Adrian wychował się w Kalifornii, ale na swój kraj wybrał Polskę. Mieszka tu już 15 lat. Takich ludzi jak on, którzy postanawiają się przenieść do Polski, jest coraz więcej. Olivier studiował w Belgii język rosyjski, a tam razem z rosyjskim obowiązkowy jest polski. W pewnym momencie zorientował się, że polski podoba mu się bardziej. – Chciałem przygody, więc zaraz po studiach przyjechałem tutaj. Rodzina nie bardzo rozumiała ten wybór. – Gdy rozmawiałem z babcią przed wyjazdem, powiedziałem, że jadę do Polski. „Na wakacje?”, zapytała. „Nie, na stałe”. „A co tam będziesz robił?”. Oscar (lat 29) przyjechał z Kuby, aby poznać kraj żony. Po raz pierwszy był tu w listopadzie 2011 r.  Jego pierwsze skojarzenie z Polską to zimno. – Było wtedy minus 25

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Testy zamiast edukacji

Ciągłe rozwiązywanie testów niszczy samodzielność, kreatywność i umiejętność logicznego myślenia Test na koniec trzeciej klasy podstawówki, na koniec szóstej, po gimnazjum, wreszcie – testowa matura, będąca jednocześnie przepustką na studia. W międzyczasie dziesiątki pomniejszych testowych klasówek i kartkówek. Według entuzjastów polskiej edukacji wprowadzenie gimnazjów i reformy programowej sprawiło, że uczniowie coraz lepiej rozumieją czytane teksty i sprawniej radzą sobie z testami matematyczno-przyrodniczymi, o czym ma świadczyć poprawa wyników międzynarodowych testów PISA. Skoro jednak jest tak dobrze, dlaczego wykładowcy akademiccy regularnie narzekają na spadek poziomu studentów, a pracodawcy – na braki absolwentów wstępujących na rynek pracy? Czyżby polepszające się wyniki testów świadczyły nie tyle o coraz wyższym poziomie wiedzy i umiejętności młodych ludzi, ile o wyszkoleniu w ich rozwiązywaniu? Czy testy, jak chcą ich twórcy, uczą myślenia, czy wręcz oduczają samodzielności i logiki? Jak zmierzyć efekty nauki – Wprowadzenie testów miało dać obiektywne narzędzie pomiaru postępów edukacji – tłumaczy prof. Łukasz Turski, fizyk i popularyzator nauki. – Idea była prosta: skoro edukacja jest finansowana z publicznych pieniędzy, musimy mieć możliwość kontroli jej efektów, dlatego testy miały mierzyć sprawność systemu szkolnego.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Żywność przed sądem

Amerykańskie koncerny oskarżone o kłamliwą reklamę i niepełne informacje o składnikach żywności Korespondencja z Chicago 10 lat temu Don Barrett, prawnik ze stanu Missisipi, pozwał do sądu firmy tytoniowe, takie jak Philip Morris czy R.J. Reynolds. Głównym zarzutem było to, że ich produkty wywołały u ludzi poważne choroby i spowodowały wiele przypadków śmiertelnych (rak płuc), a producenci nie informowali rzetelnie palaczy o możliwych skutkach palenia. W pozwie zbiorowym Barrettowi pomagali inni prawnicy: Walter Umphrey, Dewitt Lovelace oraz Stuart i Carol Nelkin. Sprawę – jedną z głośniejszych w owych czasach – wygrali. Wielkie koncerny tytoniowe musiały wypłacić ponad 200 mln dol. odszkodowania. Później Barrett i jego koledzy wywalczyli milionowe zadośćuczynienia od producentów samochodów, firm farmaceutycznych czy z ubezpieczalni, ale big time score – jednorazowa wielka wypłata, po której można spokojnie siąść w skórzanym fotelu i zapalić cygaro – nigdy się nie powtórzyła. Kupujący musi wiedzieć Teraz jednak nadarzyła się okazja – Barrett z kolegami założyli sprawę, w sumie ponad 30 oddzielnych pozwów, gigantom w produkcji żywności. Pozwani to m.in. Nabisco (chipsy, krakersy), ConAgra (oleje spożywcze), PepsiCo, Heinz (keczup, właścicielką firmy jest Teresa Heinz, żona

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Historia

Biskupi chcą władzy, a nie religii

Relacje państwo-Kościół katolicki w raporcie Wiesława Górnickiego Prezentowany dokument (z zachowaniem oryginalnej pisowni) pochodzi z przygotowanej przez Pawła Dybicza i Grzegorza Sołtysiaka publikacji „Raporty Wiesława Górnickiego dla gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Rok 1986”, rozpoczynającej całościowe, 10-tomowe wydanie owych źródeł, znajdujących się w zasobach Archiwum Dokumentacji Historycznej PRL. Nr 23 Warszawa, dnia 24 września 1986 r. Dotyczy: postulatów kościelnych. W związku z przekazanymi przez Tow. Generała informacjami przeprowadziliśmy w Zespole dyskusję nad otwarciem nowego frontu przez Kościół, bo do tego w istocie sprowadzają się postulaty listu pasterskiego z 21 września oraz coraz liczniejsze ofensywne działania Kościoła w sferze nadbudowy (seminarium w Olsztynie, duszpasterstwo kultury ks. Niewęgłowskiego1, tygodnie kultury chrześcijańskiej itp.). Przedstawiam wnioski z dyskusji. 1. Zasadnicze, merytoryczne ustępstwa w dziedzinie nadbudowy są praktycznie wykluczone, ponieważ jeszcze bardziej umacniałyby oddziaływanie Kościoła. Należy natomiast rozpatrzeć możliwość ustępstw pozornych lub pozbawionych większego znaczenia społecznego, pod warunkiem określonych koncesji ze strony Kościoła jako całości. Każda nasza koncesja powinna być tak pomyślana, aby równocześnie była dla episkopatu kłopotliwa i stawiała go w sprzeczności z oficjalną doktryną kościelną, np. w sprawie ekumenizmu czy działalności charytatywnej. 2. Istotą katolicyzmu w odróżnieniu od innych wyznań chrześcijańskich była,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.