Czy Śląsk stanie?

Czy Śląsk stanie?

W lutym może zastrajkować kilkadziesiąt tysięcy górników, hutników i pracowników przemysłu W Europie miliony osób biorą udział w strajkach generalnych przeciwko narzuconej polityce zaciskania pasa. Polska dotąd jawiła się na tym tle jako oaza spokoju. Czy perspektywa takiego strajku na Śląsku może to zmienić? W lutym w województwie śląskim odbędzie się pierwszy od 1981 r. strajk generalny. Już teraz na dobrą sprawę wiadomo, jak skomentują go dominujące media – że nieudany, że mało uczestników, że taki kosztowny, że właściwie i tak nie może niczego zmienić. Czuć jednak pewien niepokój – a jeżeli Polska przestanie być tą oazą spokoju społecznego? We wrześniu zeszłego roku podczas kongresu regionalnego śląsko-dąbrowska „Solidarność” poparła ideę organizacji ostrzegawczego strajku generalnego. Do współpracy zaprosiła OPZZ, Forum Związków Zawodowych, WZZ „Sierpień 80”, dając tym samym podstawy do powołania 23 października Międzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego. Od powołania komitetu do strajku droga jednak daleka… Zaciskają zęby, nie pięści Liczba strajków w naszym kraju pozostaje niewielka, a jeżeli już do nich dochodzi, to albo organizuje się je w przedsiębiorstwach, w których pracowników postawiono pod ścianą – i w tym momencie mamy do czynienia nawet z radykalnymi akcjami (takimi jak „dziki strajk” w Hucie Batory sprzed roku), albo są to niemal rutynowe strajki w branżach, w których ruch związkowy ma jeszcze coś do powiedzenia (np. w górnictwie). Tę małą liczbę strajków tłumaczy kilka oczywistych czynników. Topnieją szeregi związkowców, co spowodowane jest nie tyle niewielką atrakcyjnością organizacji, ile utrudnieniami w ich funkcjonowaniu w sektorze prywatnym i rosnącą grupą zatrudnionych na nietypowych umowach o pracę, co praktycznie uniemożliwia tym osobom udział w protestach. Poza tym wbrew obiegowym opiniom liderzy związków wcale nie lubują się w akcjach protestacyjnych, lecz są nastawieni bardziej na negocjacje (zresztą często przewodniczący związków na szczeblu zakładu siedzą w kieszeni dyrekcji). Dodatkowo możliwość zorganizowania strajku ograniczają długotrwałe procedury prawne. Strajk na Śląsku musiały poprzedzić referenda w zakładach poszczególnych branż: w hutnictwie, na kolei, w zbrojeniówce. 10 stycznia ruszyła akcja referendalna w kopalniach, zakładach ciepłowniczych i w energetyce. Będą jeszcze m.in. w służbie zdrowia. Docelowo mają one objąć ponad 200 tys. pracowników. Dotychczas zdecydowana większość wypowiadających się w referendach poparła strajk. Za przystąpieniem do protestu opowiedziało się np. 95% pracowników śląskich spółek kolejowych przy frekwencji ponad 60%. W Hucie Bankowa i spółce Timken Polska – 99% poparcia dla strajku, Huta Łabędy i Vitkovice Milmet – 98% za strajkiem, Huta Pokój – 97%, niewiele mniej w Grupie Bumar Łabędy i Kombinacie Koksochemicznym Zabrze. Ta lista jest długa. Związkowy bastion Potencjał jest, ale czy przełoży się na sukces strajku? Demonstracja zorganizowana w grudniu przez międzyzwiązkowy komitet przed Urzędem Wojewódzkim w Katowicach nie była imponująca – miała nieco ponad 3 tys. uczestników. Powodów do protestu w tym regionie jednak nie brakuje. Fiat zwalnia 1450 osób. 1000 miejsc pracy zlikwidował już ArcelorMittal Poland i nie wiadomo, czy zwolnienia w hutnictwie na tym się skończą. Po likwidacji Przewozów Regionalnych w Katowicach pracę straciło ponad 1,8 tys. osób, z których tylko niewielka część znalazła pracę w Kolejach Śląskich (zresztą ich wprowadzenie w grudniu zakończyło się katastrofą i skandalem politycznym). – Sama demonstracja nie miała na celu sprawdzenia stopnia naszej gotowości do protestu, świadomie ograniczyliśmy jej liczebność. To poparcie widzimy w akcjach informacyjnych, organizowanych na co dzień przez MKPS i poszczególne związki zawodowe, a zwłaszcza w referendach strajkowych w zakładach – mówi Bogusław Ziętek, przewodniczący WZZ „Sierpień 80”. I dodaje: – Przede wszystkim musimy jednak przekonać ludzi, że wspólna akcja strajkowa jest możliwa. „Sierpień 80” przeprowadził akcje informacyjne we wszystkich najważniejszych miastach województwa. Rozdano kilkadziesiąt tysięcy ulotek i biuletynów „Kurier Związkowy”. – Postulaty związkowe dotyczą przecież nie tylko pracowników zrzeszonych w związkach, to sprawa wszystkich mieszkańców regionu – przekonuje Patryk Kosela, rzecznik związku. Z drugiej strony trudno sobie wyobrazić inny region w Polsce, w którym taki strajk miałby szanse powodzenia. Województwo śląskie to mimo masowych zwolnień wciąż wielkie przedsiębiorstwa i bastion ruchu związkowego. W samym przemyśle i górnictwie zatrudnionych jest tu ponad

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 03/2013, 2013

Kategorie: Kraj