19/2013

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Reportaż

Hajer podróżnik

Ponad 20 lat pracował pod ziemią jako górnik. Od 13 lat podróżuje po świecie bez planu, pieniędzy i zdrowia. Był już w 104 państwach Dalajlama spojrzał na niego z krużganku. Była pierwsza po północy. Zdziwiony obrzucił wzrokiem niewysoką postać wołającą do niego i gestykulującą z dziedzińca. Ciekawe, co pomyślał, widząc dziwnego Europejczyka. Tego nikt nie wie, ale dalajlama zapytał: – Skąd i po co do mnie przyjechałeś? – Z Polski. Chciałem podziękować Bogu za moje życie. – Jesteś buddystą? – Nie, chrześcijaninem, ale mój papież umarł i postanowiłem dotrzeć do drugiego najlepszego człowieka na ziemi. Ty nim jesteś. W ten sposób Mieczysław Bieniek ukoronował swoją podróż do dalajlamy, który ujęty jego szczerością zaprosił go na prywatne nabożeństwo. A nie wiedział przecież, że Mietek, jadąc do niego, korzystał wyłącznie z autostopu – od samych Katowic do Dharamsali! Że zabrało mu to wiele tygodni, podczas których zmagał się z ograniczeniami własnego ciała, chorobą i trudami podróży. Ani rodzina i przyjaciele, ani przygodni kierowcy różnych narodowości nie wierzyli, że dotrze do tak ważnej osoby. A jednak się udało! Pisarz w mundurze górnika Po raz pierwszy zobaczyłam Mietka Bieńka na targach książki w Krakowie. Podpisywał swoją najnowszą publikację podróżniczą „Z Hajerem do Dalajlamy”. Był w mundurze górniczym i czapce z pióropuszem.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Media

Życie nie jest nowelą – rozmowa z Krzysztofem Arcimowiczem

Polskie seriale tylko zbliżają się do rzeczywistości – bohaterowie nie mają problemów finansowych i łatwo znajdują pracę po studiach Krzysztof Arcimowicz – kulturoznawca Jaką rzeczywistość przedstawiają seriale? – Tylko w niewielkim stopniu odzwierciedlają one rzeczywistość społeczną w Polsce. Najbardziej widoczne różnice dotyczą np. wykształcenia postaci serialowych. Ponad 60% bohaterek i bohaterów ma wykształcenie wyższe. W polskich realiach jest to tylko 17%. Kolejna różnica dotyczy wieku postaci. Moje badania pokazały, że jest wśród nich nadreprezentacja osób w wieku 18-49 lat. Dlaczego te różnice są tak duże? – W serialach dominują przedstawiciele i przedstawicielki klasy średniej. Myślę, że zarówno w przypadku wieku, jak i wykształcenia główną rolę grają kwestie ekonomiczne. Chodzi o pozys-kanie widzów, reprezentantów klasy średniej, którzy tworzą atrakcyjną grupę komercyjną. Jednak najważniejsze jest formowanie aspiracji społecznych. Formowanie aspiracji? – Trzeba podkreślić, że ponad 70% bohaterów najczęściej oglądanych seriali żyje w Warszawie. Tylko nieliczni mieszkają na wsi czy w innych miastach. W serialach również występuje migracja ze wsi do miast. W „M jak miłość” osób mieszkających w Warszawie cały czas przybywa w porównaniu z pierwszą dekadą. Można to interpretować w kategoriach aspiracyjnych. Wiadomo, że standard życia w Warszawie jest wyższy niż w innych miastach. Wszystkie grupy

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kultura

Jedz, myśl i oglądaj

Kulinarna obsesja na ekranie Niepostrzeżenie staliśmy się ekspertami od kuchni, gotowania, diet oraz biznesu restauracyjnego. Jak Polska długa i szeroka triumfy święcą programy kulinarne, biobazary, a dobre restauracje wbrew kryzysowi pękają w szwach. Wydaje nam się, że wiemy, co służy naszym organizmom, a czego unikać – tak czy inaczej świadomość kulinarna społeczeństwa rośnie i rośnie zainteresowanie różnymi wydarzeniami okołokuchennymi. Równie inspirujące jak samo jedzenie jest zaś oglądanie jedzenia, zwłaszcza że o sekcję dokumentów kulinarnych „Jedz lokalnie, myśl globalnie” wzbogaciła się jubileuszowa edycja festiwalu Planete+ Doc. Życie Carlina Jeśliby szukać wspólnego mianownika dla czterech dokumentów pokazywanych w cyklu, byłaby nim pasja, niekiedy granicząca z obsesją, no i poczucie misji ich bohaterów. A także szacunek dla natury. Bez tego nie powstałby np. ruch Slow Food, którego założyciel Carlo Petrini, zwany familiarnie Carlinem, to jedna z najbardziej wpływowych postaci we Włoszech. Gdyby nie zainteresował się promocją lokalnych produktów, pewnie i tak realizowałby się na polu społecznikowskim. W „Historii ruchu Slow Food” Stefano Sardo portretuje Petriniego, który szlak aktywisty przecierał w lewicujących organizacjach studenckich, działalność promotora dobrego, zdrowego jedzenia zaczynał zaś skromnie, od grona najbliższych znajomych w miasteczku Bra, od zachęcania

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Hoenessa zgubiła chciwość

Prezes FC Bayern Monachium ukrywał przed fiskusem miliony w banku szwajcarskim Tematem tygodnia w Niemczech był skandal wokół prezesa klubu Bayern Monachium. Uli Hoeness, były znakomity piłkarz, ikona niemieckiego futbolu, doradca polityków i apostoł moralności, przyznał się, że ukrył przed urzędem skarbowym pieniądze w szwajcarskim banku. Według dziennika „Süddeutsche Zeitung”, prokuratura monachijska po rewizji w domu Hoenessa nad jeziorem Tegernsee wydała 20 marca nakaz aresztowania. Prezes Bayernu pozostał na wolności, ponieważ zapłacił 5 mln euro kaucji (funkcjonariusze domagali się 7 mln). Afera w roku wyborów W roku wyborów do parlamentu federalnego i bawarskiego landtagu ta afera wstrząsnęła Niemcami. Angela Merkel ustami swego rzecznika pospiesznie wyraziła rozczarowanie postawą Hoenessa. Opozycja, czyli socjaldemokraci, Zieloni, Partia Lewicy, zaciera ręce i oskarża rząd Merkel o to, że długo chronił uciekinierów podatkowych wywodzących się niemal wyłącznie z elity finansowej i społecznej. „Problemem nie jest Hoeness, problemem jest system”, stwierdził przewodniczący SPD Sigmar Gabriel. Joachim Poss, zastępca szefa klubu socjaldemokratów w Bundestagu, nazwał ucieczkę przed podatkami „najgorszą formą aspołecznego zachowania”. Wyraził też opinię, że należy zlikwidować możliwość amnestii, którą daje podatkowym

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

„Nie” dla przywilejów Kościoła

W Austrii odbyło się referendum w sprawie zniesienia przywilejów kościelnych Korespondencja z Wiednia 44 przywilejów doliczyła się Inicjatywa na rzecz Zniesienia Przywilejów Kościelnych, inicjator referendum. Chociaż społeczeństwo austriackie tak jak polskie jest w większości katolickie, krytyczniej odnosi się do działań Kościoła. Minister spraw wewnętrznych Johanna Mikl-Leitner z partii ludowej (ÖVP) wydała 21 stycznia br. zgodę na referendum w sprawie przywilejów kościelnych. Od 15 do 22 kwietnia Austriacy wypowiadali się w kwestiach prawnej likwidacji przywilejów Kościoła katolickiego, rozdziału państwa od Kościoła oraz zniesienia dotacji państwa na jego rzecz. Pojawił się również problem stanowiska prawa federalnego wobec nadużyć Kościoła. Żeby wynik referendum trafił pod obrady parlamentu, musi się wypowiedzieć 100 tys. obywateli. Karty z pytaniami były dostępne wszędzie, od urzędów gminnych, magistratów czy ratuszów dzielnicowych do urzędu stołecznego, w godzinach i miejscach ogłoszonych na stronach choćby ministerstwa. Można było się wypowiadać również listownie. Ponad prawem Społeczny ruch przeciw przywilejom Kościoła zainicjowało kilka lat temu osiem osób z różnych środowisk. Wspierają je m.in. popularny w Austrii kabareciarz niemiecki Dirk Stermann, polityczka Daniela Musiol, pracownicy socjalni, działacze społeczni i młodzi liberałowie. Inicjatywa działa przy

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Zawiedzione nadzieje arabskiej wiosny

Ponad dwa lata temu obywatele państw arabskich zażądali godnego traktowania, sprawiedliwości społecznej i wolności. Na razie bezskutecznie Ponad dwa lata temu – na przełomie 2010 i 2011 r. – obywatele Tunezji, Egiptu, Syrii, Libii oraz innych państw arabskich masowo wyszli na ulice, aby się domagać godnego traktowania, sprawiedliwości społecznej, a przede wszystkim wolności, czyli demokracji. Żaden z tych postulatów nie został do tej pory zrealizowany. W pierwszych dwóch przypadkach skończyło się na dymisjach autorytarnie rządzących prezydentów, lecz ich ojczyzny – szczególnie Egipt – i tak staczają się w otchłań niestabilności politycznej. W Syrii wybuchła brutalna wojna domowa, trwająca do chwili obecnej i zbierająca śmiertelne żniwo każdego dnia – sytuacja kraju jest beznadziejna, a szerszy komentarz w tym wypadku zbyteczny. Jedynie w Libii obchody drugiej rocznicy wybuchu powstania świętowano radośnie, co nie oznacza, że państwo wkroczyło na ścieżkę stabilności i rozwoju. Przyjrzyjmy się sytuacji politycznej w Tunezji, Egipcie oraz w Libii. W objęciach tunezyjskich radykałów Kiedy na początku 2011 r. uciekał prezydent Zin el-Abidin Ben Ali, Tunezyjczycy wierzyli, że będzie już tylko lepiej. Tamtejszy proces transformacji został zaplanowany trafniej niż w Egipcie, ponieważ najpierw wybrano Konstytuantę, a na później odłożono

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Historia

Esesmani spod sztandaru OUN

70 lat temu rozpoczęto werbunek do ukraińskiej dywizji SS Galizien Dywizja SS Galizien, twór Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) – frakcji Melnyka, została utworzona w 1943 r. na terenie Małopolski Wschodniej, przekształconej przez Niemców w dystrykt Galicja i przyłączonej do Generalnego Gubernatorstwa (GG). W skład dywizji weszli Ukraińcy, do 1939 r. obywatele polscy, inspirowani przez faszyzujące kierownictwo OUN i kler greckokatolicki. Ochotnikom sugerowano, że będą prekursorami przyszłej narodowej ukraińskiej armii, zachęcano ich też korzyściami materialnymi. Dywizja SS Galizien była częścią machiny wojennej hitlerowskich Niemiec, ciąży na niej odpowiedzialność za zbrodnie przeciw ludzkości popełnione na ludności polskiej i żydowskiej, partyzantach polskich i radzieckich oraz na powstańcach słowackich. 70. rocznica ogłoszenia informacji o werbunku (kwiecień 1943 r.) skłania do przypomnienia ponurych epizodów II wojny światowej, tym bardziej że ideowi spadkobiercy OUN podają w wątpliwość zbrodnie popełnione przez ukraińskich esesmanów, robią z nich bohaterów i dystansują się od SS. Od batalionów do dywizji Strategicznym celem powstałej w Wiedniu w 1929 r. OUN było zbudowanie sobornej Ukrainy z nieomylnym wodzem na czele. Drogę do osiągnięcia celu wskazał Dmytro Doncow w pracy pt. „Nacjonalizm”, w której zamieścił złowieszczy „dekalog ukraińskiego nacjonalisty” wzywający wprost do ludobójstwa. OUN działała nielegalnie wyłącznie na terenie

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Niewinny, zrujnowany

Sprawa Bogusława Seredyńskiego jest kolejnym przykładem na to, jak CBA Mariusza Kamińskiego niszczyło ludziom życie Ofiara agenta Tomka, CBA zrujnowało mu życie – takie stwierdzenia obiegały media. Jego sprawa łączyła się z aferą celebrytki i prawniczki Weroniki Marczuk-Pazury. Bogusław Seredyński był wtedy również na szczytach kariery, powodzenia i pozycji w środowisku. Ceniony menedżer, prezes prężnego wydawnictwa, ogólnie lubiany i szanowany. Wszystko legło w gruzach. Obecnie mieszka w bardzo skromnym wynajętym mieszkaniu na peryferiach Wałbrzycha. Sąd oczyścił go z wszelkich zarzutów, a ostatnio przyznał odszkodowanie w wysokości ponad 400 tys. zł. Wyrok w tej ostatniej sprawie nie jest prawomocny. – Widziałem „Układ zamknięty” i chwilami ciarki przechodziły mi po plecach. To o mnie? Nie muszę już opisywać aresztu wydobywczego. Idźcie na film i zobaczcie, jak wygląda. Ja tam byłem. Trzy doby… – Bogusław Seredyński mówi spokojnie. Próbuje nawet znaleźć racjonalne wytłumaczenie: przecież taką pracę mają agenci. Że padło na niego… Kiedy wszystko zaczęło się wyjaśniać, usłyszał w Ministerstwie Skarbu, żeby nie czuł się tak ważny, bo nie o niego chodziło. Polowano na Weronikę Marczuk-Pazurę. On miał tylko dostać rykoszetem. Początki Wiele już o tym myślał, analizował każdy szczegół. Zanim w kwietniu

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Dziury w cudzie natury

Na Warmii i Mazurach jest aż 500 kopalni żwiru – alarmują ekolodzy. Władze zapewniają, że trzy razy mniej Stowarzyszenia ekologiczne biją na alarm: uznawany za cud natury region Warmii i Mazur pokrywa coraz gęstsza sieć elektrowni wiatrowych, a między jeziorami i lasami przybywa kraterów żwirowych wyrobisk. Najbardziej spektakularny bunt przeciw lokalizacji kopalni kruszywa w przyrodniczym raju podniósł się w położonej kilka kilometrów od Olsztyna Rusi. Pejzaż wsi przypomina rejony podgórskie, zabytkowe chałupy rozrzucone są na pagórkach i skarpach sięgających do 40 m. Środkiem wsi płynie Łyna, nad którą zachowała się zapora, a przy niej zabytkowy młyn wodny. Ruś leży na skraju rezerwatu Las Warmiński, nieopodal ośrodka rządowego w Łańsku, zimą narciarze zjeżdżają ze stoku, a jedyna droga powiatowa kończy się tuż za wsią, która od dawna zwana jest Szwajcarią Warmińską. – Nie po to tysiące lat temu lodowiec tak się napocił przy formowaniu tego krajobrazu, żeby teraz ręka człowieka go zniszczyła – konstatuje Andrzej Małyszko, działacz Stowarzyszenia Miłośników Rusi nad Łyną. Z wykształcenia inżynier budownictwa, ale z natury miłośnik przyrody i zabytków, szybko odkrył uroki Rusi. Wynalazł na stoku starą, walącą się chałupę, wyremontował ją i przeprowadził się tu na stałe

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Mieszko I najbezpieczniejszy

Czyli nowe zabezpieczenia polskich banknotów Narodowy Bank Polski, który jest odpowiedzialny za wszystkie nasze pieniądze, wprowadził doskonałe zabezpieczenia banknotów już 18 lat temu. Zostały one zaprojektowane tak, aby szybko i łatwo można było sprawdzać ich autentyczność. Polskie pieniądze bardzo rzadko są podrabiane. W 2012 r. zidentyfikowano w obiegu ok. 10,5 tys. fałszywych polskich banknotów, a w tym czasie w obiegu znajdowało się ogółem ponad 1,2 mld banknotów. Projekt wprowadzenia dodatkowych zabezpieczeń nie wynika zatem ze szczególnej obawy przed oszustami i fałszerzami, jest raczej wynikiem postępu technologicznego i wprowadzania nowszych zabezpieczeń w innych krajach Unii Europejskiej. Do tej pory fałszerze częściej podrabiali banknoty o nominałach 20, 50 i 100 zł. 10-złotowy z wizerunkiem Mieszka I był dla oszustów chyba za mało „opłacalny”, choć zabezpieczony jest tak jak inne, ani lepiej, ani gorzej. Większość zabezpieczeń jest bowiem wspólna dla wszystkich nominałów: znak wodny, nitka zabezpieczająca, obrazy widoczne w promieniach UV czy farba metalizowana. Poszczególne nominały mają cechy charakterystyczne: różny format, zróżnicowaną kolorystykę oraz specjalne oznaczenia dla osób niewidomych, ułatwiające rozpoznanie ich wartości przez dotyk. Na każdym banknocie umieszczone są – wykonane

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.