26/2014

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Przebłyski

Kraśko Travel

Kogo znaleziono pod stolikiem w restauracji, w której nagrywano rozmowy polityków? Oczywiście Piotra Kraśkę z „Wiadomości” TVP. Jako jednoosobowe biuro turystyczne po wizytach na Majdanie, na Monte Cassino i w Watykanie powinien był wylądować w restauracji Sowy. Mówimy Majdan, a widzimy naszego dzielnego zucha w kijowskim hotelu, w kamizelce kuloodpornej, w towarzystwie koleżanki z redakcji, pani Tadli, ubranej jak komandos na wojnie. Widzowie kochają takie obrazki, bo popłakali się ze śmiechu. W Watykanie tradycyjnie, i to nie pierwszy raz, płakał (prawie). Ale jak się Kraśko Travel pojawiło w São Paulo, nie wytrzymali najspokojniejsi. Czy żebrząca o kasę TVP musi oprócz kilkunastu dziennikarzy wysyłać na dwa dni jeszcze Kraśko Travel? Chyba że Kraśko sam się wysłał… Bo kto szefowi zabroni? A przy okazji dzieci dostały prezenty, żółte koszulki Neymara. Dla siebie Kraśko kupił niebieską. A mecz Brazylia-Chorwacja? No cóż, oglądał go w restauracji. I najlepiej zapamiętał wołowinę w wielu smakach. Ciekawe, gdzie teraz wyląduje najedzony i obkupiony Kraśko.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przebłyski

Kurski, przeproś „Nie”

A on ciągle wisi. Gdziekolwiek spojrzeć, wisi Kurski. Ile ten niecierpiany przez wyborców eksposeł musiał wydać kasy z puli Ziobrowej Solidarnej Polski, a może i z własnej! Bo to przecież megaloman z ego jak stodoła. W styczniu 2013 r. odbyła się wielka zadyma pod hasłem ratowania czci i honoru pana europosła Jacka Kurskiego. Gazety, kolporterzy, a nawet drukarnie dostały od jego prawników pisma z nagłówkiem „UWAGA – Bardzo PILNE! Sądowy Zakaz Publikacji!!!”. Domagano się wstrzymania sprzedaży numeru „Nie”, w którym opublikowano listy Kurskiego i jego adwokata. Wcześniej chodziło o przygotowaną przez „Nie” publikację o „rzekomym romansie” Kurskiego z asystentką. Sąd zakazał tej publikacji. Bo kochająca i kochana żona, bo kochane życie rodzinne itp. Miłość aż wylewała się z oświadczeń państwa Kurskich. Starczyło tych czułości na dwa dni po przegranych wyborach. Rozwód, podział majątku, wszystko wcześniej ustalone. Jak to nazwać? Zwyczajna ściema? Celowe wprowadzenie w błąd sądu? Typowa dla Kurskiego hucpa? A Urban wiedział o tym dużo wcześniej.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Pytanie Tygodnia

Jak afera z podsłuchami może wpłynąć na postawy Polaków?

Prof. Jacek Wódz, socjolog polityki, Uniwersytet Śląski Skutki krótkoterminowe są do przewidzenia. Kolejny raz potwierdzi się teza, że państwo mamy słabe, a politycy (wszyscy!!!) są na bardzo niskim poziomie moralnym i kulturowym. To spowoduje spadek poparcia dla koalicji rządzącej, ale także pogłębi niechęć do udziału we wszelkich przejawach aktywności demokratycznej. Społeczeństwo przejdzie w następną fazę lekceważenia demokracji. Przewidzieć skutków długoterminowych nie da się tak łatwo. Może cała sprawa będzie pomału zapominana i wspomniane wyżej straty uda się odrobić. Ale równie możliwe jest to, że następstwa będą się nasilać, powstanie pole dla populizmów i „ozdrowieńczych nacjonalizmów” różnej maści, pogłębi się przepaść między pokoleniem dziś sprawującym władzę a młodymi, wreszcie następować będzie (paradoksalnie również w wyniku świętowania rocznicy wolności) delegitymizacja władzy pochodzenia solidarnościowego. To znane zjawisko: gdy odchodzą pierwsze szeregi aktorów wielkiej zmiany (Mazowiecki, Lipski, Małachowski, Geremek czy Kuroń), do głosu w polityce dochodzi pokolenie „kombatantów ostatniej minuty” (NZS, młodzieżówki, harcerze itd.), upada moralność, zabiega się wyłącznie o własne kariery, następuje degradacja polityki. Taki może być długofalowy efekt afery podsłuchowej. Prof. Janusz Czapiński, psycholog społeczny, Uniwersytet Warszawski Afera tylko utrwali w Polakach

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

Proroctwo Sołżenicyna

Nie życzyłem statusu wielkiego mocarstwa Rosji i nie życzę tego Stanom Zjednoczonym W maju 1994 r. w amerykańskim dwutygodniku „Forbes” ukazał się ostatni zachodni wywiad Aleksandra Sołżenicyna na obczyźnie. Po 20 latach spędzonych na wymuszonej emigracji w USA rozczarowany i zdegustowany Ameryką wielki rosyjski pisarz wracał do uwolnionej od komunizmu ojczyzny. W obszernej rozmowie żegnał się z Zachodem i dzielił przemyśleniami na temat Rosji, Ameryki, Europy i ich relacji, zarówno w odległej przeszłości, jak i w nowych, gwałtownie zmienionych upadkiem ZSRR realiach geopolitycznych. Wywiad ten, przeprowadzony przez nietuzinkowego amerykańskiego dziennikarza Paula Klebnikova (zastrzelonego w Moskwie w 2004 r.), kończył się zagadkową wizją, na którą Sołżenicyn powołał się kilkanaście lat później w rozmowie z magazynem „Der Spiegel” z połowy 2007 r. Jak się wkrótce okazało, będącej ostatnim przed śmiercią zachodnim wywiadem prasowym pisarza. Tajemnicze stwierdzenie, które pojawiło się pod koniec obu wywiadów: „Jeśli zaglądniemy daleko w przyszłość, ujrzymy czas w XXI w., gdy Europa i Stany Zjednoczone będą nagle potrzebować Rosji jako sojusznika”, zmusza do zastanowienia także dziś i robi może jeszcze większe wrażenie niż 20 lat temu. Rozmowa z Klebnikovem zaczęła się jednak od tematu Ukrainy. Po 20 latach zdumiewa zarówno

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.