Archiwum

Powrót na stronę główną
Felietony Jerzy Domański

Miodzio dla swoich

Jeśli nawet takie wydarzenia jak ostatnia afera podsłuchowa mają mieć sens i coś w przyszłości zmienić, to czas na wnioski. I nie tylko kadrowe. Bo zmiana ludzi nic nie da bez zmiany zasad regulujących pracę tych instytucji, które tak żałośnie zawiodły. Ciąg wydarzeń jest tak groteskowy, że pasowałby do kabaretu, a nie do realnego życia. W kraju, który ma dziewięć (?) rodzajów służb i do ochrony kilkanaście miejsc, gdzie toczy się towarzyskie życie biznesowo-polityczne, doszło do taśmowego nagrywania rozmów. Gdyby zaś policzyć, ilu obecnych

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Jan Widacki

Trudny dar wolności

Wydarzenia ostatnich tygodni pokazały, jak bardzo niedojrzała jest nasza demokracja. O tej niedojrzałości świadczyło wszystko. Niedojrzali politycy i urzędnicy państwowi dyskutujący po ekskluzywnych, snobistycznych knajpach o najważniejszych sprawach państwa. Dyskutujący w dodatku językiem dalekim od salonowego. Niedojrzałe służby odpowiedzialne za ochronę tajemnicy, które boją się zwrócić szefom uwagę, że ci zachowują się nieostrożnie i nieodpowiedzialnie.Niedojrzała prokuratura, która wkroczyła do sprawy jak słoń do składu porcelany. Niedojrzały minister sprawiedliwości, który krytykuje słoniowatą, ale przecież działającą zgodnie z prawem

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Tomasz Jastrun

Ujawnianie i zatapianie

Antoś mówi: – A wiesz, tata, że Kasper opowiedział mi, jak wygląda nieskończoność? Kasper to jego rówieśnik z pierwszej klasy, który planuje być naukowcem. Chciałbym, aby to była największa medialna sensacja, a nie kogo podsłuchano. Oburzamy się, jak można podsłuchiwać, ale stawiamy uszy: co tam nowego? Tego dnia nic? Jaki zawód.Dzień w Łodzi, gdzie pojechałem bezinteresownie, by pogadać z miłymi ludźmi. Na pewno bezinteresownie? Czy w ogóle już cokolwiek można zrobić bezinteresownie? Autostrada na Poznań jeszcze nadal

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Piotr Żuk

Polska – kraj na niby

Tydzień temu proponowałem w tym miejscu wręczyć tubę wazeliny ministrowi Sikorskiemu za podlizywanie się i politykę na klęczkach wobec jankesów. A jednak okazało się, że minister też ma wątpliwości i krytyczne opinie na temat sojuszów z Amerykanami. Prawdziwe poglądy Sikorskiego w tej sprawie są wartościowsze niż te prezentowane oficjalnie. Czyżby traktował Polaków jak zupełnych kretynów i naginał swoje wypowiedzi do oczekiwań „ciemnego ludu”, charakteryzującego się, jak twierdzi szef MSZ, „murzyńskością”? Na to wychodzi.Podobnie jest ze szczerymi i trafnymi wypowiedziami ministra

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Agnieszka Wolny-Hamkało Felietony

Do krwi ostatniej

Znają Państwo to uczucie, kiedy dentystka nagle mówi coś w rodzaju „och!” i zaczyna gwałtownie pocierać was gazikiem i wydłubywać coś kłującym narzędziem z okolic szczęko-żuchwy? Ogarnia nas wtedy ciekawość i trwoga: co takiego wydarzyło się właśnie w okolicach szczęko-żuchwy, że zasługiwało na podejrzane „och”? Przypuszczamy, że nie było to nic dobrego! Dentystka opanowuje się i obdarza nas telewizyjnym uśmiechem: „Wszystko w porządku”. Na co z wacikami i płynami w paszczy odpowiadamy (umownie rzecz biorąc) jakieś mniej lub bardziej znaczące

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

UFO na Mazurach (4)

Hucpa nad jeziorem Łaśmiady trwa Co trzeba zrobić, by zatrzymać budowę, na widok której najstarszym Mazurom szczęki opadają ze zdziwienia? Po wielu monitach, kto i co buduje nad Łaśmiadami, pojawiła się tablica informacyjna. Znaleźliśmy ją! W krzakach. Wiemy więc wreszcie, że inwestor to BOGUMIŁA i JANUSZ JANKIEWICZ, a kierownikiem tej kuriozalnej budowy, która ma być domem jednorodzinnym, jest MARIUSZ KRUSZEWSKI. Okazuje się, że na mocy decyzji wójta Antoniego Polkowskiego z PSL i starosty Krzysztofa Piłata z PO można budować się 8 m od wody. Tak wygląda w terenie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Historia Książki

Może Beria podglądał nas z ukrycia?

Wspomnienia żony enkawudzisty Rodzina, przyjaciele i bliscy nazywali Sieriożę „Miroszą”. Tak naprawdę nazywał się Miron Józefowicz Korol. Ale zmienił nazwisko (w tamtych czasach wielu ludzi tak robiło) i stał się Siergiejem Naumowiczem Mironowem. Miroszę zobaczyłam po raz pierwszy na zebraniu w Rostowie. To było chyba w 1923 albo w 1924 r. (…) Zebranie zostało zorganizowane z okazji rocznicy powstania Armii Czerwonej. Prelegenci byli słabo wykształceni, nieciekawi – to byli nasi rostowscy partiejniacy. I nagle na trybunę wszedł

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Sport

Mistrzowie padali jak muchy

Raport z mundialu Anglia, Hiszpania, Portugalia, Włochy – reprezentacje piłkarskie także tych krajów już zakończyły udział w jubileuszowym 20. mundialu. Po fazie grupowej pozostało 16 zespołów. Jest faktem, że od pierwszego dnia imprezy „raduje się serce, raduje się dusza” – mamy bowiem to wszystko, co w futbolu najpiękniejsze, łącznie… z wołającymi o pomstę do nieba pomyłkami arbitrów, o czym poniżej. Już po meczach grupowych mistrzowie padali jak muchy, co przewidzieli eksperci – byli selekcjonerzy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Reportaż

Berta i jej Sprawiedliwi

Rodzeństwo z Rożyszcz i dwóch księży uratowało żydowską farmaceutkę i jej synka. Po 72 latach ich krewni odebrali podziękowania Kipy i biskupie piuski, szalom i szczęść Boże w siedzibie Konferencji Episkopatu Polski. Po raz pierwszy gościli tam potomkowie ocalonych Żydów, by przekazać tytuły Sprawiedliwych wśród Narodów Świata krewnym odważnych księży i sióstr zakonnych. 76-letnia Berta Turzyński z Hajfy, od 1957 r. obywatelka Izraela, zdecydowała się po śmierci męża uczcić jego pamięć w dość niezwykły sposób.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Zdrowie

Rodzina bardziej święta

Mogę się wyspowiadać z wielu grzechów, ale nie z in vitro, bo go nie żałuję Monika: – Mogę się wyspowiadać z wielu grzechów, ale nie z in vitro, bo go nie żałuję i żałować nie będę. Gdyby nie ono, nie byłoby Łucji. Żal, że to zrobiłam, oznaczałby, że zdradzam moje dziecko. A ono jest dla mnie dobrem najwyższym, ważniejszym niż to, co sądzi o mnie Kościół. Iwona: – Pamiętam, jak przed samym zabiegiem poszłam do spowiedzi do dominikanów, bo ich podejście najbardziej do mnie przemawiało, i nie dostałam rozgrzeszenia. Byłam zbulwersowana. Ksiądz w konfesjonale mówił jakieś

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.