Kurski, przeproś „Nie”

Kurski, przeproś „Nie”

A on ciągle wisi. Gdziekolwiek spojrzeć, wisi Kurski. Ile ten niecierpiany przez wyborców eksposeł musiał wydać kasy z puli Ziobrowej Solidarnej Polski, a może i z własnej! Bo to przecież megaloman z ego jak stodoła. W styczniu 2013 r. odbyła się wielka zadyma pod hasłem ratowania czci i honoru pana europosła Jacka Kurskiego. Gazety, kolporterzy, a nawet drukarnie dostały od jego prawników pisma z nagłówkiem „UWAGA – Bardzo PILNE! Sądowy Zakaz Publikacji!!!”. Domagano się wstrzymania sprzedaży numeru „Nie”, w którym opublikowano listy Kurskiego i jego adwokata. Wcześniej chodziło o przygotowaną przez „Nie” publikację o „rzekomym romansie” Kurskiego z asystentką. Sąd zakazał tej publikacji. Bo kochająca i kochana żona, bo kochane życie rodzinne itp. Miłość aż wylewała się z oświadczeń państwa Kurskich. Starczyło tych czułości na dwa dni po przegranych wyborach. Rozwód, podział majątku, wszystko wcześniej ustalone. Jak to nazwać? Zwyczajna ściema? Celowe wprowadzenie w błąd sądu? Typowa dla Kurskiego hucpa? A Urban wiedział o tym dużo wcześniej. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2014, 26/2014

Kategorie: Przebłyski