Czy zabójcy pokazani w filmie ”Dług” zasługują na ułaskawienie?

Czy zabójcy pokazani w filmie ”Dług” zasługują na ułaskawienie?

Ryszard Kalisz,
minister w Kancelarii Prezydenta RP
Nie mamy, jak dotąd, takiego wniosku, nie ma więc, o czym dyskutować.

Prof. Lech Falandysz,
b. minister
w Kancelarii Prezydenta Wałęsy
Sprawcy zasługują na ułaskawienie, bo kaliber przestępstwa trzeba oceniać w całokształcie okoliczności. Jeżeli w istocie tak było, jak pokazuje film, lub mniej więcej tak samo to trzeba by uznać, że nastąpiło jedynie drastyczne przekroczenie obrony koniecznej, ale była to jednak obrona konieczna. Drastyczne m.in. dlatego, że ucięto głowę ofierze. Sąd nie wziął pod uwagę tego, że sprawcy w sumie działali w obronie, był natomiast przerażony drastycznością ich czynu. W tym przypadku zapewne nie było innego sposobu odparcia zamachu i sprawcy nie mogli praktycznie nic innego zrobić. Sądzę, że wielu na ich miejscu postąpiłoby podobnie. Tylko może nie odcinaliby głowy ofiarom.

Krzysztof Krauze,
reżyser filmu “Dług”
Tak. Sprawcy czynu zasługują na ułaskawienia, albo przynajmniej na złagodzenie zasądzonej kary. Kilka tygodni po premierze filmu odwiedziłem ponownie jednego z nich w więzieniu w Iławie. Może to nie jest jeszcze ostatni moment na taki akt łaski, bowiem ten osadzony w zakładzie karnym ma mocno ukształtowany charakter, nie widać, by był np. bliski załamania, sądzę jednak, że znaczące przybliżenie momentu wyjścia na wolność byłoby sprawiedliwe. Po premierze filmu odbyła się na Uniwersytecie Warszawskim dyskusja na temat prawnych aspektów poruszonych w filmie i żaden z rozmówców, a głos zabierali tam wybitni fachowcy przedmiotu, nie był przeciwny tezie, iż karę należałoby przynajmniej złagodzić.
Krzysztof Piesiewicz,
senator, adwokat, scenarzysta filmowy
Instytucja ułaskawienia zawarta w przepisach polskiego prawa umożliwia korzystanie z niej każdemu, kto o nią poprosi. Natomiast, jaką decyzję podejmie w danym przypadku Urząd Prezydenta, to już zupełnie inna sprawa. O samej sprawie, która miałaby być przedmiotem wniosku o ułaskawienie, nie wypowiadam się, bo dla mnie materiały filmowe nie mogą być podstawą do orzekania o łasce.

Barbara Piwnik,
sędzia, rzecznik ds. karnych
Sądu Wojewódzkiego w Warszawie
Może lepiej byłoby, gdyby reżyser zainteresował się swoim następnym filmem, a nie angażował w składanie wniosku o ułaskawienie. Film jest tylko jednostronnym spojrzeniem na sprawę. Autorzy przedstawili wyłącznie wersję oskarżonych, nie pokusili się natomiast o zbadanie argumentów strony przeciwnej, w tym sądu, prokuratora itd. Zaledwie zarysowany został epizod na policji, ale z niego nie wynika wyraźnie, że sprawcy chcieli złożyć zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Jeśli zatem chodzi tu o wywołanie pewnego efektu emocjonalnego i kształt artystyczny całości, nie można mieć pretensji do twórców, jednak sam film, który jest dziełem artystycznym, nie może być używany jako argument, ani tym bardziej dowód w tej konkretnie sprawie. Również sama informacja przedstawiona na końcu filmu, że ludzie ci zostali skazani na wysokie kary, też nie zawiera żadnego ze stwierdzeń zawartych w uzasadnieniu wyroku, co właśnie dla wymiaru kary miało wielkie znaczenie. Tym bardziej nie wydaje się uzasadnione uogólnianie tezy zawartej w filmie i stawianie pytania, ilu przebywających w więzieniach otrzymało nadmiernie surowe kary i czy skazanych zbyt surowo nie jest u nas za dużo. Dyskusja o orzeczeniach sądu ma bowiem sens tylko wówczas, kiedy się słucha także tego, co ma do powiedzenia druga strona. Opierając się wyłącznie na dziele artystycznym takim jak film, łatwo o uproszczenia.

Mec. Maciej Dubois,
adwokat
Trudno wyrokować w takiej sprawie i tym samym wyręczać Kancelarię Prezydenta. Z pewnością takich decyzji, jak ułaskawienie, nie podejmuje się pochopnie i są one dobrze przygotowane, bo najpierw sąd bada taki wniosek, a potem biuro ułaskawień Kancelarii Prezydenta dokładnie analizuje wszystkie dokumenty i bada sprawę. Z pewnością nikomu nie można zamykać drogi do ułaskawienia, która jest zgodna z prawem, istotne w tym przypadku są zwłaszcza okoliczności związane ze sprawą, które miały miejsce przed wyrokiem i po wyroku, np. trudna sytuacja rodzinna lub zdrowotna skazanych lub też inne okoliczności, które uzasadniałyby ułaskawienie. Nie znając jednak sprawy, a tak jest w moim przypadku, nie podejmowałbym się ferować opinii, czy sprawcy zasługują na akt łaski.

Stanisław Podemski,
publicysta “Polityki”
Filmu nie widziałem. Każdy jednak ma prawo na każdym etapie sprawy zabiegać o łaskę. Czy prezydent skorzysta, to już inne zagadnienie. W ostatnich latach prawo to było wykorzystywane raczej wstrzemięźliwie. Nie sądzę, by w obliczu zdecydowanej walki z przestępczością prezydent z tym wystąpił i to przy zabójstwie, gdzie kara się zaczyna od 8 lat! Niższych kar być nie może, a kończy się na dożywociu. Prezydent może uczynić wszystko, może zawiesić warunkowo, można skrócić okresy, zastosować warunki pobytu na wolności, może swoją decyzję dowolnie obudować, ma pełną swobodę, nie sądzę jednak, by chciał postąpić inaczej, niż mówi ustawa.
Prof. Marian Filar,
prawnik, UMK
Z uprawnień suwerena wynika, że z każdym wyrokiem może zrobić, co zechce. Dlatego ta decyzja ma z reguły charakter polityczny, a nie prawny, bo podstawy prawne samej decyzji o ułaskawieniu nie są uregulowane. Oczywiście, prezydent podejmuje ją w oparciu o jakieś przesłanki, ale najczęściej nie ściśle prawne. Podobnie czynił król, który miał prawo łaski, dlatego ta decyzja ma wyraźne korzenie polityczne, a dlatego prawnikowi trudno ją oceniać. Przestępstwo dokonane w sprawie pod hasłem “Dług” było poważne, zabójstwo, rozkawałkowanie ofiary, wszystko to bardzo dramatyczne, choć wiadomo, że ci ludzie zostali jakoś inspirowani zachowaniem ofiary. Te wszystkie okoliczności powinny być uwzględnione przy wymiarze kary. Co innego ułaskawienie, ono nie poddaje się regułom prawnym. Jakkolwiek sposób dochodzenia do decyzji ułaskawienia jest ściśle określony, to komisja ułaskawień, choć stosuje kryteria prawne, jest jednak tylko technicznym organem prezydenta. Przygotowuje jedynie przesłanki do decyzji, ale sama decyzja nie jest regulowana żadnym prawnym reżimem, jest wyłącznie uznaniowa i jako taka ma charakter polityczny.

Krzysztof Orsagh,
Stowarzyszenie Przeciwko Zbrodni
im. Jolanty Brzozowskiej
Zabójcy zostali skazani na 25 lat pozbawienia wolności, co wydaje się wyrokiem zbyt surowym. Trzeba bowiem rozważyć, czym kierowali się sprawcy i jakie okoliczności towarzyszyły temu czynowi. Nie bronię ich, sądzę jednak, że byli zdeterminowani, że bronili się, że robili to w sposób okrutny, ale że byli w stanie wyższej konieczności. Sądzę, że powinni zostać skazani i ukarani, bo nikt nie ma prawa do dokonywania samosądu, ale kara mogła być w ich przypadku łagodniejsza. Jeśli reżyser filmu “Dług” skłania się do ułaskawienia, ja także przychylałbym się do takiego wniosku, choć raczej w sensie częściowego zmniejszenia kary, a nie całkowitego zwolnienia z odbywania kary.

Dariusz Winiarek,
prokurator Prokuratury Rejonowej w Otwocku
Słyszę różne komentarze dotyczące egzekutorów długu pokazanych w filmie. Stwierdzam, że sprawa z filmu to nie jest w 100% ta sama sprawa, z którą miałem do czynienia. Film nie oddaje precyzyjnie wszystkich szczegółów, zdarzeń, zwłaszcza istotnych przy wydawaniu wyroku. Po prostu sprawa z “Długu” to nie jest ta sama, “moja” sprawa. W filmie działania szantażystów zostały nieco ubarwione, ale np. w aktach sprawy nie ma tego, że wystawiali dziecko za okno i w ten sposób wymuszali posłuszeństwo oraz współpracę. To już była fantazja scenarzysty i reżysera. Prawdą jest, że sprawcy zbrodni nie byli karani, ale także jedna ofiara nie była karana, jedni i drudzy mają taką samą przeszłość, nie byli karani, nie znaleziono przy nich także żadnych niebezpiecznych narzędzi, np. noży i broni, z czego zatem miało wypływać zastraszanie. Główny bohater nie zawiadomił policji o tym, co zrobił, policja sama do niego dotarła, a on przyznał się dopiero w toku postępowania, a nie od razu, gdy został zatrzymany. Podobnie, choć wcześniej zgłosił się na policję, nie powiedział o zdarzeniu, co podważa tezę, że sprawcy znaleźli się w sytuacji bez wyjścia. Sprawa w rzeczywistości zatem trochę inaczej wyglądała. Film, co prawda, oparty jest na autentycznych wydarzeniach, ale ich opis został drastycznie przesadzony.

Wydanie: 03/2000, 2000

Kategorie: Pytanie Tygodnia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy