Zabór argentyński

Zabór argentyński

Fot. Wojciech Ganczarek

W Argentynie nie cichną komentarze na temat konfliktu u podnóża Andów. Grupa Mapuczów (lokalna etnia rdzenna) siłą zajmuje brzeg jeziora Mascardi. Sąsiedzi chwytają za broń, by odbić atrakcyjne tereny. Do mobilizacji doszło w sobotę, 29 sierpnia. Z miasta Bariloche w kierunku pobliskiej miejscowości Villa Mascardi wyjechała karawana 80 samochodów. Liderzy protestu, według mediów „oburzeni sąsiedzi”, mają dość bezprawia w regionie. Oskarżają Mapuczów, zajmujących niezgodnie z argentyńskim prawem część Parku Narodowego Nahuel Huapí, o ataki na lokalną ludność. Wspólnota Lafken Winkul Mapu miałaby być winna spalenia domu letniskowego rodziny Frutos. Mapucze zapewniają, że to oni zostali zaatakowani z broni palnej przez sprawców, którzy ukryli się na posesji Frutosów. „W odpowiedzi na brak reakcji wymiaru sprawiedliwości i służb bezpieczeństwa ludność Bariloche wyjedzie wspierać sąsiadów i właścicieli (!) z Mascardi w obliczu zagrożenia ze strony grupki kryminalistów niszczących parki narodowe i własność prywatną”, podają w komunikacie „oburzeni”. Wśród komentarzy powracają nawoływania, że jedynym rozwiązaniem kwestii Mapuczów są kule: „kule i jeszcze raz kule”. Należałoby wreszcie „powystrzelać ich wszystkich”.   Rozbiory   Mercedes Antileo mieszka w niedalekim Junín de los Andes. Przez lata pracowała w wiejskich szkołach jako nauczycielka języka i kultury Mapuczów – przedmiotu, który wszedł do regionalnego programu nauczania w 2001 r. Obecnie szkoli przyszłych nauczycieli. Nagrywa telefonem filmy, a ministerstwo edukacji publikuje je na specjalnej platformie. W obliczu pandemii COVID-19 lekcje online dotarły także na andyjskie przedgórze. Mercedes pochodzi z jednej z wiosek Mapuczów w wyższych partiach gór. – Trudno powiedzieć, w którym obozowisku urodziła się matka, a w którym ojciec – mówi i tłumaczy, że dawniej Mapucze przemieszczali się wielokrotnie w ciągu roku, zgodnie z okresami zbiorów i polowań. Dzisiejsza miejscowość Junín de los Andes, położona u zbiegu rzek, od zawsze była miejscem spotkań, skrzyżowaniem szlaków sezonowych wędrówek. – Potem, gdy przyszli Argentyńczycy, by zajmować nasze ziemie, zaczęli nas spychać na południe – opowiada Mercedes. Użycie postkolonialnego słownictwa do opisu historii i współczesności Ameryki Łacińskiej utrudnia ich zrozumienie. Inaczej wyglądać będzie sytuacja, jeśli przedstawić ją w znanych nam terminach dotyczących zaborów. W XIX stuleciu Mapucze żyli i po zachodniej, i po wschodniej stronie Andów. Ich terytoria podzieliły między sobą Argentyna i Chile. Są tacy, którzy odmawiają Mapuczom prawa do ziemi, twierdząc, że nie są prawdziwymi Argentyńczykami. To Chilijczycy, mówi się. Zupełnie jakby oskarżać Polaków w zaborze rosyjskim, że nie są prawdziwymi Rosjanami, tylko Niemcami. Brzmi bezsensownie? I bardzo dobrze, bo pozwala zobaczyć, jak ograniczone pojęcie o kwestii Mapuczów ma wielu współczesnych Argentyńczyków.   Zsyłki, niewola i argentynizacja   Rodzina Antileo przeszła na wschodnią stronę gór, uciekając z zachodnich zboczy, gdzie Chilijczycy zaczynali już mord miejscowych. Nie trzeba było długo czekać, by Argentyna również wysłała wojska na południe. Rozpoczął się wyścig o to, kto zajmie większą część Patagonii. – Ci, którzy zdołali uciec, szli w góry – mówi Mercedes – ukrywali się w jaskiniach i czekali końca wojny. Przodkowie kobiety zatrzymali się w grotach Rucachoroi, niedaleko miejscowości Aluminé. Ze skalistych wierzchołków gór oglądali płachtę jeziora. Dziś to atrakcja turystyczna regionu. Jedna z wielu. Właściwie całe Andy patagońskie zamieniono w park rozrywki dla turystów z kraju i zagranicy. Z czasem powstały miejscowości wydmuszki, jak Villa La Angostura czy San Martín de los Andes, których jedynym powołaniem jest hotelarstwo i przyjmowanie zamożnych wczasowiczów z Buenos Aires. Patagonię „oczyszczono” z ludności w ramach brutalnej kampanii, która rozpoczęła się w 1878 r. Walka była nierówna. Mężczyzn, którzy przeżyli, wysyłano do niewolniczej pracy przy zbiorze trzciny cukrowej. Prowadzono ich piechotą przeszło tysiąc kilometrów. Dziewczynki oddawano na służbę do „dobrych domów” w stolicy. W więzieniu na wyspie Martín García położonej w ujściu La Platy zamykano przedstawicieli elit podbitego narodu. Niektóre grupy zsyłano w głąb Patagonii – daleko od żyznego przedgórza, na jałowe stepy obecnych prowincji Río Negro i Chubut. W celach logistycznych organizowano obozy koncentracyjne, gdzie Mapucze latami czekali na docelowe przesiedlenie. – Patagonia była ostatnim regionem, gdzie można było wyeliminować tych,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2020, 39/2020

Kategorie: Świat