Siostry mówiły: „Twoja stara jest nic niewarta, jesteś debilem, ułomem, gnojem”. Biły za wszystko Zabrze 2005-2006 Siostry poza podejrzeniem 1 września 2005 r. w Szkole Podstawowej nr 8 w Zabrzu pojawił się nowy uczeń. Paweł był wychowankiem Ośrodka Sióstr Boromeuszek. Blady, bardzo chudy, z odstającymi uszami i nieśmiałym spojrzeniem. Został przyjęty na prośbę sióstr, mimo że szkoła nie znajdowała się w jego rejonie. Powodem było niegrzeczne zachowanie chłopca w poprzedniej szkole. Paweł miał 14 lat. Nie przeszedł dwa razy do następnej klasy. Zofia Włodarska, zastępca dyrektora, obawiała się nowego ucznia. Wcześniej pracowała w byłej szkole Pawła na pół etatu. Widziała go jedynie na przerwach, na których szarpał dzieci, dokuczał im, używał mocnych wulgaryzmów. Ale już po miesiącu zauważyła, że Paweł staje się grzeczniejszy w nowej szkole. Pani Zofia zaproponowała mu nauczanie indywidualne oraz dodatkowe zajęcia w grupie, tak aby zachował kontakt z kolegami. (…) Nauczycielka szybko zauważyła, że chłopcy śmiali się z Pawła. Krzyczeli, że chodzi brudny i w za dużych ciuchach. Wuefista też mówił w pokoju nauczycielskim, że Paweł ma dziurawe skarpety i przychodzi na zajęcia w brudnych ubraniach. Pani Zofia jako jego wychowawca zadzwoniła do sióstr w ośrodku, aby zwróciły uwagę na to, że chłopiec jest zaniedbany. Zdziwiło ją, że przez następne kilka dni Pawła nie było na lekcjach. Włodarska jeszcze kilkakrotnie interweniowała u sióstr zakonnych i za każdym razem chłopiec nie pojawiał się przez kolejne dni w szkole. Paweł nie chciał tego wyjaśniać, ale po jakimś czasie przyszedł do nauczycielki. Prosił, żeby już nigdy nie dzwoniła do sióstr. Mówił, że po jej telefonach miał kary. Siostry go biły i kazały sprzątać ośrodek. Trudno było uwierzyć w słowa Pawła. Jak siostry mogłyby bić chłopca za coś, co same zaniedbały? Siostra Bernadetta, dyrektor ośrodka, która przychodziła na wywiadówki, miała ok. 50 lat. Sprawiała wrażenie delikatnej, stanowczej i wyjątkowo miłej. (…) Wkrótce jedna z nauczycielek zauważyła liczne siniaki na ciele chłopca. Wspólnie z Włodarską poprosiły Pawła, aby opowiedział o pobiciach. Chłopiec mówił, że siostry biją go w twarz, używają wieszaków lub mopa, a nawet proszą starszych chłopców, aby „dali mu nauczkę”. – Nie wrócę do ośrodka – powiedział Paweł. – Nie wrócę i już. Dziś nie wrócę do pingwinów. A jeśli mi każecie, to się zabiję. Był luty 2006 r. Włodarska wiedziała, że trudno będzie przenieść Pawła do innej placówki. Kto uwierzy, że siostry biją chłopców? Prędzej powiedzą, że nauczycielka, która tak twierdzi, zwariowała. Siostra Bernadetta jest wychowawcą od kilkudziesięciu lat; jeśli Paweł mówi prawdę, to dlaczego sprawa nie wyszła na jaw wcześniej, zastanawiała się. (…) – Paweł, powiedz, kto cię bije? Siostry, koledzy? Dlaczego nie chcesz tam wrócić? – Siostry w nocy zamykają mnie na klucz z dwójką starszych chłopaków – prawie wykrzyczał Paweł. – A tamci co noc mnie dotykają. Mówię im, że nie chcę. Straszą, że jak nie zrobię, czego chcą, to znów pobiją. Pingwiny wcześniej zostawiały na noc wiaderko. Teraz już nic nie zostawiają. Więc staramy się jakoś sikać przez okno, choć są kraty. A kupę robimy do szuflad. Ale wtedy siostry mnie biją. Pytam: gdzie mamy się załatwić? One nie odpowiadają, tylko biją. Nauczycielki powiadamiają policję. Paweł bezpośrednio ze szkoły jedzie do Centrum Wsparcia Kryzysowego w Zabrzu. Włodarską zdziwiła jeszcze jedna rzecz. Siostry dawały Pawłowi duże ilości leków uspokajających, które powodowały senność. Miesiąc wcześniej Paweł usnął na niemieckim i mówił, że przez tabletki trudno mu się skupić na nauce. W centrum wsparcia okazało się, że Paweł nie potrzebuje takich dawek leków. Siostry zwiększały je bez konsultacji z lekarzem. Późnym wieczorem w dniu, w którym przywieziono Pawła do nowej placówki, pojawiła się tam siostra Bernadetta. Bardzo zdenerwowana zapukała do drzwi. – To nieporozumienie. Paweł jest upośledzony i ma ogromną fantazję – mówiła do wychowawców. – Takie głupie dziecięce gadanie. Proszę mi go wydać! Wicedyrektor centrum wsparcia był bardzo zaskoczony, że siostra może sama przyjść o tej godzinie i żądać oddania Pawła. Stanowczo odmówił. Zirytowana dyr. Bernadetta wróciła do ośrodka. Włodarska spostrzegła, że po przeniesieniu Pawła do nowej placówki chłopiec stał się uważny, grzeczniejszy.
Tagi:
Justyna Kopińska









