To Góralskie Veto może nam tylko zaszkodzić – oceniają zakopiańczycy Zamknięto lodowiska? Da się zrobić lodowisko na własnym podwórku. Nie działają wyciągi? Można chodzić na biegówkach lub skiturach. Nie pozwalają oglądać skoków? Ustawimy kampery przy zasiekach. Trochę gorzej, kiedy powoli kończą się środki do życia, bo troszczący się o nasze dobro rząd za pomocą napisanych niezrozumiałym dla laika językiem dekretów zakazuje pracy. Frustrację bezrobotnych wykorzystują osoby budzące stare demony – może zrobilibyśmy sobie niezależne księstwo, bo jesteśmy lepsi od innych? Zaskakuje fakt, że sporo tam jest o piasku, plaży, taktyce spalonej ziemi i spychaniu do morza. Oglądam film opublikowany 18 stycznia przez Góralskie Veto. Mowa w nim o tworzeniu przyczółków właśnie na Wybrzeżu, o dywizjach pancernych, grubych misiach, wojnie hegemonicznej i trzech bitwach, z których pierwsza trwała cały tydzień i okazała się zwycięska. Celem tej zwycięskiej, zdaniem przywódcy, batalii miało być odblokowanie polskiej przedsiębiorczości. „To jest początek naszych ambicji, które muszą sięgać dalej, bowiem główne niebezpieczeństwo znajduje się poza horyzontem zdarzeń”. Używając teraz pierwszej osoby liczby mnogiej, autor zapewnia, że „jesteśmy lepsi, skuteczniejsi, szybsi, bardziej inteligentni, z lepszym rozeznaniem strategicznym”, w związku z tym „zwyciężymy”. Następnie popada w dygresję o niezdefiniowanych agendach i bohaterstwie, którego oznaką ma być twardość męskich genitaliów. Nie kłopocze się przy tym ani polityczną poprawnością, ani określaniem, z jakim wrogiem stoczy dwie następne bitwy. Nie wiadomo też, czy utożsamia się tu z góralskim ludem, czy ze wszystkimi polskimi przedsiębiorcami, a może z całym narodem. W końcu zdradza jednak, że chce, aby Polacy zbudowali państwo, w którym nikt nikomu nie będzie narzucał swojej woli. Tu zmienia formę i zwraca się do odbiorców per kochani. Idealne państwo ma być ojczyzną dla wszystkich, niezależnie od politycznego światopoglądu. Niebagatelną rolę w tym wspaniałym państwie narodowej zgody będzie odgrywał osobowo rozumiany absolut. Wszystko to ogłasza długowłosy, brodaty, ubrany po góralsku Sebastian Pitoń. Osoba znana we wsi Kościelisko ze stwierdzenia, że górale są zdolni do zabijania uchodźców z broni palnej, a w skali mikro postulująca likwidację Tatrzańskiego Parku Narodowego na rzecz rozwoju miejscowej przedsiębiorczości. Twórca inicjatywy o nazwie Góralskie Veto. Zgromadził grupę ludzi spotykających się nocą na śniegu z płonącymi pochodniami. Jest ich kilku, może kilkunastu. Ustawiają się tak, żeby na zdjęciach widać było kształt litery V. Jako buntownicy przeciw rządzącej partii robią medialną karierę, chcą się stać twarzą Podhala. Działają też na Facebooku, tworząc prywatną grupę 2 tys. członków. Początkowo poza filmami zagrzewającymi do buntu oferowali pomoc prawną osobom dotkniętym restrykcjami za łamanie rządowych ograniczeń, z czasem coraz więcej uwagi zaczęli poświęcać kpinom z tych, którzy wierzą w wirusa, i zwalczaniu osób o innych poglądach jakoś nieroztropnie zaproszonych do ich grupy. – Ten nasz góralski Korwin może nam tylko zaszkodzić – ocenia młody zakopiański przedsiębiorca, który zajmuje się doradztwem prawnym i sprawy finansowe mieszkających pod Giewontem zna bardzo dobrze. – Po dobrym lecie i obfitej jesieni większość z nas przetrwała świąteczno-noworoczne zamknięcie połączone ze skróconymi feriami zimowymi, hotele otrzymały wsparcie w ramach tarczy PFR, chyba żaden nie upadł, od lutego rząd zapowiada, że będzie luzować obostrzenia, i wszyscy czekają na to z zapartym tchem. Dużo gorzej sprawy mają się w Beskidach, taka Wisła żyje przecież tylko z zimy, nas utrzymuje jeszcze lato. Wyobraź sobie – oni go nie mieli. Teraz w Zakopanem najtrudniej mają właściciele pensjonatów, którzy legalnie prowadzili działalność, potem przyjęli rządowe wsparcie, teraz mogą dużo stracić – za przyjęcie gości grożą im kary finansowe i konieczność oddania pieniędzy. Oczywiście są osoby, które zawsze omijały system podatkowy. W związku z tym nie przysługiwało im żadne wsparcie, ale nie ryzykują konieczności oddania dotacji. Sposoby na ominięcie zakazów nocowania są szeroko opisywane. A to parking gdzie indziej, a to umowa na najem długoterminowy lub odwołanie się do rzekomych więzów przyjacielskich. Zarazem kwitną sąsiedzkie donosy. Ponurą sławę zyskały też niemoralne metody kontrolowania pensjonatów. Oto para zbłąkanych










