Psychoterapeuci z jarmarku

Psychoterapeuci z jarmarku

W tej chwili psychoterapia jest w ogóle niekontrolowanym procederem


Tomasz Witkowski – doktor psychologii, pisarz, publicysta. Autor kilkunastu książek, m.in. „Giganci psychologii. Rozmowy na miarę XXI wieku”.


Na co – w świetle coraz częstszych problemów psychicznych społeczeństwa – powinniśmy być teraz szczególnie wyczuleni?
– Przede wszystkim powinniśmy pamiętać o bardzo ważnej zasadzie, która obowiązywała jeszcze w starożytności: caveat emptor – kupujący niech się strzeże. Obecnie potrzeba psychoterapii wzbudzana jest w nas głównie przez sprzedawców tych terapii. Media pełne są różnych zachęt terapeutów. A gdy odniesiemy się do tego, jak wygląda proces leczenia chorób somatycznych, zobaczymy, że jeśli boli nas brzuch, to nie idziemy od razu do chirurga, żeby go nam otworzył i zobaczył, czy nie trzeba z niego czegoś usunąć. Najpierw udajemy się do internisty, który robi wstępną diagnozę, kieruje nas na badania. Dopiero jak określi dany problem, wysyła nas do lekarza danej specjalizacji, gdzie znów poddajemy się badaniom, aż wreszcie zapada decyzja o sposobie i zakresie leczenia. Ten model powinniśmy stosować również do naszych problemów psychicznych. Czyli w pierwszej kolejności udać się do psychologa klinicznego, który zdiagnozuje nasz problem, wykluczając ewentualność chorób somatycznych, bo one bardzo często bywają przyczyną problemów psychicznych – np. tak popularna dzisiaj depresja ma niektóre objawy niemal identyczne z niedoczynnością tarczycy. Dopiero wtedy psycholog kliniczny powinien ustalić, jakiego rodzaju mamy problem i jaką terapię powinniśmy zastosować.

Nie zawsze możemy iść do psychologa. W takim razie czym powinniśmy się kierować, by odróżnić dobrego psychoterapeutę od złego i ustrzec się przed różnego rodzaju szkodliwymi terapiami?
– Przede wszystkim należy się dowiedzieć, w jakim nurcie pracuje dany terapeuta oraz czy jest to terapia oparta na naukowych dowodach, czy może niekoniecznie. Warto sprawdzić aspekty formalne, czy terapeuta należy do jakiegoś stowarzyszenia i czy ma ono sąd koleżeński lub komisję etyczną, byśmy mieli dokąd się zgłosić, gdyby pojawiły się jakieś problemy podczas terapii. Jeżeli już udamy się do terapeuty, w ciągu pierwszych spotkań powinien on postawić nam wstępną diagnozę. Bo nie ma leczenia bez diagnozy. Jeśli terapeuta nie będzie wiedział, czym ma się zająć, to pacjent będzie dla niego bankomatem, z którego będzie on regularnie wyciągał pieniądze. Jak już diagnoza zostanie postawiona, to klient powinien razem z terapeutą określić cel terapii oraz – przynajmniej orientacyjnie – czas jej trwania. Jeżeli terapeuta będzie przed tym się bronił, sugeruję, żeby z takiego gabinetu uciekać, bo to oznacza, że możemy tam się spotkać z jakimś rodzajem nieuczciwości.

Czy przed problemem kierowania się przez psychoterapeutów zyskiem uchroniłoby nas upaństwowienie tego w zasadzie prywatnego sektora?
– Jestem zwolennikiem nie nacjonalizacji wszystkiego, ale kontroli państwowej. W tej chwili psychoterapia jest procederem w ogóle niekontrolowanym. W Polsce powinna powstać ustawa, która decydowałaby o tym, kto ma kompetencje do grzebania w naszych głowach.

Czy pańskim zdaniem rozporządzenie proponowane przez Ministerstwo Zdrowia pozwoli usunąć z rynku różnej maści szarlatanów i hochsztaplerów?
– Jakakolwiek forma regulacji będzie lepsza od tego, co jest obecnie. Dziś psychoterapeutom wolno wszystko i nie ponoszą oni absolutnie żadnej odpowiedzialności za swoje działania. Jakaś forma egzaminu z pewnością odsieje z tego środowiska część osób, które ewidentnie szkodzą.

Co jeszcze powinno pomóc?
– Najlepszym rozwiązaniem jest edukacja obywateli w zakresie zdrowia psychicznego. Proszę zwrócić uwagę, że wprawdzie jesteśmy obecnie edukowani, ale przez sprzedawców usług! To tak, jakbyśmy w sprawie naszej diety oddali głos producentom mięsa, którzy cały czas tłumaczyliby nam, że wegetarianizm jest bardzo szkodliwy. Mamy ponad 600 różnych szkół terapeutycznych i one są czasami kompletnie ze sobą sprzeczne, a bywają sprzeczne również z wynikami badań naukowych. Rynek psychoterapii to jarmark, na którym każdy zachwala swój produkt.

Podkreślam: ekspertem od zdrowia psychicznego jest nie psychoterapeuta, tylko psycholog kliniczny. Jeżeli sięgniemy po pierwszy z brzegu podręcznik dotyczący skuteczności psychoterapii, zobaczymy, że niektóre terapie są dobre na niektóre problemy, a inne zupełnie do tego się nie nadają. Natomiast przeciętny Polak wybiera sobie psychoterapeutę na podstawie nie ugruntowanej wiedzy, ale opinii zebranych na Facebooku.

Jak miałaby wyglądać taka edukacja?
– O ile w szkole czy w domu uczymy dzieci pewnych zasad higieny czy podstawowych zachowań prozdrowotnych, chociażby na lekcjach wychowania fizycznego, tak samo powinniśmy zacząć je edukować w zakresie zdrowia psychicznego.

Ponadto zmagamy się dziś z problemem samobójstw wśród dzieci i młodzieży. Z wielu badań wynika, że nagłaśnianie przypadków samobójstw sprzyja podejmowaniu kolejnych prób samobójczych. Ustawiłem sobie alert w komputerze, który codziennie wyrzuca mi informacje ze słowem samobójstwo. Polskie media wzmacniają marketing samobójstwa jako rozwiązania problemu! Słysząc o nim, oswajamy się z samobójstwem jako rozwiązaniem, nawet jeśli początkowo w ogóle nie braliśmy go pod uwagę. W psychologii to znany efekt oswojenia się z ryzykiem. Nawet jeżeli jakieś rozwiązanie wydaje się nam kompletnie absurdalne, to po 10 dniach rozmyślania o nim, czytania doniesień i analiz staje się dla nas wyjściem, które będziemy brali pod uwagę.

Może pan podać przykład takiego marketingu?
– Mocno bulwersującym przykładem jest wystąpienie dziennikarza Mariusza Szczygła w koszulce z wizerunkami samobójców ze środowiska LGBT. To prowadzi do gloryfikacji samobójstwa wśród dzieci i młodzieży! Bo osoby, które doświadczają problemów, wiedzą, że jeżeli wybiorą takie rozwiązanie,

to przynajmniej po śmierci zostaną uznane przez tak znakomite osoby jak pan Szczygieł. Będzie się o nich mówiło, będą coś znaczyły. Ten sam mechanizm działał w średniowieczu, gdy ludzie zostawali męczennikami, bo wiedzieli, że znajdą się na ołtarzach kościołów i sztandarach. A w tej chwili trafiają na koszulki znanych osób. Dlatego powinniśmy przestać emitować w świat przeciwskuteczne rozwiązania, a do tworzenia programów edukacyjnych zaprosić specjalistów, którzy wiedzą, w jaki sposób radzić sobie z danym problemem.

Co proponuje pan zamiast psychoterapii?
– Przede wszystkim profilaktykę, polegającą na budowaniu odporności psychicznej. Uzyskujemy bardzo ciekawe rezultaty w badaniach nad odpornością, szczególnie u dzieci i młodzieży. Parę lat temu współpracowałem z Instytutem Psychologii Uniwersytetu Maltańskiego, gdzie został stworzony program budowania odporności psychicznej uczniów podstawówek w kontekście konfrontacji z wyzwaniami systemu edukacyjnego. Na Malcie uczy się dzieci, jak radzić sobie ze stresem egzaminacyjnym i różnymi innymi wyzwaniami, przed którymi stają. Taka forma pracy z ludźmi jest o wiele skuteczniejsza niż działania doraźne, kiedy jest już za późno. Budowanie odporności psychicznej powinniśmy traktować tak, jak buduje się sprawność i zdrowie fizyczne. Tego nie da się zrobić w miesiąc ani za pomocą tabletek, które najczęściej nie rozwiązują problemu, a jedynie go od nas odsuwają.

Medykalizacja stała się szalenie popularnym sposobem rozwiązywania problemów psychicznych.
– Współcześnie jesteśmy skłonni medykalizować właściwie wszystko. Podczas gdy ponad 70% naszych problemów somatycznych zależy od naszego zachowania – diety, trybu życia, aktywności, używek – my wolimy rozwiązywać trudności za pomocą tabletek, bo tak jest nam wygodniej. Podobnie postępujemy w kwestii problemów psychicznych. Ten agresywny marketing psychoterapii trafia na podatny grunt. Jeżeli nie potrafisz poradzić sobie z problemem, przyjdź do specjalisty, tak jak idzie się do mechanika, gdy samochód ma słabe hamulce. Profesjonalista weźmie się do tego i naprawi, a ty za to zapłacisz. Tyle że to niekoniecznie zawsze działa. Podobny mechanizm stosuje się w odniesieniu do dzieci. My jako rodzice nie próbujemy zrozumieć przyczyn ich problemów, tylko szybciutko szukamy specjalisty. Obecnie bardzo modne jest diagnozowanie ADHD. Z tą diagnozą dziecko trafia do lekarza, który zapisuje lek i wystawia zaświadczenie do szkoły, co zwalnia rodziców i nauczycieli z odpowiedzialności za niektóre zachowania tego dziecka. Wszyscy są zadowoleni, bo problem został przekazany w ręce specjalisty.


Gdzie szukać pomocy

Całodobowe bezpłatne numery pomocowe

  • Centrum Wsparcia dla Osób Dorosłych w Kryzysie Psychicznym: 800 702 222
  • Telefon zaufania dla dzieci i młodzieży: 116 111
  • Telefon wsparcia emocjonalnego dla dorosłych: 116 123
  • Ośrodek Interwencji Kryzysowej w Krakowie: 12 421 92 82

Numery działające w określonych godzinach

  • Wsparcie dla osób po stracie bliskich (będących w żałobie): 800 108 108 Czynny od poniedziałku do piątku w godz. 14-20
  • Telefon Zaufania Młodych: 22 484 88 04 Czynny od poniedziałku do soboty w godz. 11-21
  • Dobre Słowa – telefon dla seniorów: 12 333 70 88 Czynny od poniedziałku do piątku w godz. 10-12 i 17-19
  • Telefon Zaufania dla osób starszych: 22 635 09 54 Czynny w poniedziałki, środy i czwartki w godz. 17-20 w środy w godz. 14-16 dyżur dotyczący choroby Alzheimera
  • Ogólnopolski telefon zaufania Narkotyki – Narkomania: 800 199 990 Czynny codziennie w godz. 16-21
  • Bezpłatny anonimowy telefon i czat zaufania dla dzieci i młodzieży: 800 119 119 Czynny codziennie w godz. 14-22
  • Telefon Pogadania: 800 012 005

Czynny codziennie w godz. 12-20

  • Antydepresyjny telefon zaufania: 22 484 88 01 Czynny od poniedziałku do piątku w godz. 15-20

Więcej numerów działających w określonych godzinach na stronie zwjr.pl/bezplatne-numery-pomocowe


Fot. archiwum prywatne

Wydanie: 2022, 50/2022

Kategorie: Kraj, Wywiady

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy