Zamach na jaśminową demokrację

Zamach na jaśminową demokrację

Atak na muzeum w Tunisie uderzy w turystykę, co zwiększy bezrobocie. Kolejne zastępy sfrustrowanych młodych mężczyzn wybiorą drogę przemocy Staliśmy się stroną w wojnie z terroryzmem! Nie damy się zastraszyć tym nielicznym dzikusom! Musimy zwalczać terroryzm bezlitośnie, aż do ostatniego tchu! – grzmiał świeżo upieczony prezydent Tunezji, Bedżi Kaid Essebsi, który w grudniu 2014 r. – w wieku 88 lat – został drugim (a pierwszym wybranym bezpośrednio) prezydentem porewolucyjnej Tunezji. Słowa te padły wkrótce po brutalnym zamachu terrorystycznym na muzeum Bardo w Tunisie, do którego doszło w południe 18 marca. BBC podaje, że zginęło w nim 25 osób, w tym dwóch terrorystów zastrzelonych przez służby bezpieczeństwa. 20 zabitych to zagraniczni turyści, m.in. trzej Polacy. Jest też wielu rannych, niektórzy przeszli operacje. Zamach zaszokował wszystkich – szczególnie Tunezyjczyków, którzy dawno nie doświadczyli aktu terrorystycznego o tak dużej skali. Ostatnio w 2002 r., kiedy zaatakowano synagogę na wyspie Dżerba. Zginęło wówczas 21 osób – w większości Europejczyków. Cios w gospodarkę i demokrację W Tunezji leniwie zaczyna się sezon turystyczny. Poranki i wieczory są jeszcze chłodne, lecz w południe jest całkiem przyjemnie. Właśnie o tej porze w najważniejszym muzeum historycznym Tunisu tłoczą się zagraniczni goście, którzy przyszli podziwiać imponujący zbiór starożytnych rzymskich mozaik. Zamach w tym miejscu to cios w turystykę, przynoszącą ok. 7% PKB. W obecnej sytuacji, gdy władze kolejnych państw odradzają swoim obywatelom wyjazdy do Tunezji, a biura podróży odwołują wycieczki, należy się spodziewać, że sezon turystyczny nie będzie udany. Odbije się to na gospodarce, a pośrednio uderzy w tunezyjskie władze – zdominowane przez środowiska świeckie skupione wokół postreżimowej partii Nida Tunis, która próbuje uchodzić za demokratyczną i postępową. Wieloletniego kryzysu ekonomicznego nie udało się bowiem zażegnać, co uprzednio osłabiło umiarkowanych islamistów (pierwszych beneficjentów jaśminowej rewolucji), a teraz może podważyć pozycję tunezyjskich sekularystów. Bezrobocie w Tunezji wynosi powyżej 15%. To dużo, jednak Tunezyjczycy mogli mieć powody do umiarkowanego optymizmu, ponieważ rok wcześniej przekraczało 17%. Zamach, a w konsekwencji zmniejszenie dochodów sektora turystycznego, pociągnie za sobą kolejny wzrost bezrobocia, które dotyka szczególnie ludzi młodych. Ich sytuacja – choć to oni zapoczątkowali jaśminową rewolucję – niewiele się zmieniła. Można zatem się spodziewać, że kolejne zastępy sfrustrowanych młodych mężczyzn wybiorą drogę przemocy. Atak na muzeum sąsiadujące z parlamentem to także cios w młodą tunezyjską demokrację. Choć transformacja polityczna nie przebiega gładko, Tunezja pozostaje jedynym państwem arabskiej wiosny, w którym można mówić o postępującym procesie demokratyzacji. Jest to też z pewnością jedyny kraj, gdzie – po uprzednim sukcesie wyborczym – ugrupowanie umiarkowanych islamistów (Partia Odrodzenia) dobrowolnie zrzekło się władzy wskutek narastającego kryzysu politycznego. Dzięki temu Tunezja uniknęła dalszej destabilizacji i nie podzieliła losu Egiptu, w którym sprzeciw wobec rządzących Braci Muzułmanów doprowadził do zamachu stanu oraz powrotu autorytaryzmu. Tunezyjczycy wykazali się daleko idącą odpowiedzialnością i koncyliacyjnością. Skonfliktowane siły polityczne i społeczne (umiarkowani islamiści, sekularyści, organizacje związkowe) potrafiły usiąść do stołu rokowań i wypracować kompromis, zgodnie z którym rząd Partii Odrodzenia na początku 2014 r. podał się do dymisji. Kolejne wybory w drugiej połowie zeszłego roku przyniosły sukces ugrupowaniu Nida Tunis. Nie oznacza to jednak, że Partia Odrodzenia przestała się liczyć. Zdobyła 27% mandatów – tylko o 10% mniej niż założone przez obecnego prezydenta konkurencyjne stronnictwo, którego liderzy także wykazali się odpowiedzialnością, zapraszając do rządu Partię Odrodzenia. W ten sposób w lutym br. powstał gabinet jedności narodowej, kierowany przez Habiba Essida. Oprócz działaczy dwóch dominujących ugrupowań znalazło się w nim wielu niezależnych specjalistów. Główne zadania nowego gabinetu to stabilizacja finansów państwa i poprawa sytuacji gospodarczej, a także być może najważniejszy sprawdzian – poradzenie sobie z narastającą falą wojującego islamu. Podglebie dla dżihadystów Do ataku przyznało się Państwo Islamskie, w szeregach którego walczy ponad 3 tys. Tunezyjczyków. Wcześniej byli powiązani z Al-Kaidą. To spory kontyngent, biorąc pod uwagę fakt, że Tunezja ma ok. 11 mln mieszkańców. Część dżihadystów pozostała w Tunezji, jednak do tej pory

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 13/2015, 2015

Kategorie: Świat
Tagi: Michał Lipa