Jak zatrudnić dobrego posła

Jak zatrudnić dobrego posła

Po co walki w błocie, skoro są kampanie wyborcze? Nie tylko u nas tak one wyglądają. Choć znajdowanie za granicą przykładów jeszcze gorszych i głupszych zachowań żadną pociechą nie jest. My, wyborcy, musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy polityka byłaby aż tak głupia, prymitywna i bezczelna bez aprobaty dużych grup społecznych. Wszyscy na to, co jest, narzekają. Ale gdy ich zapytać, na kogo zagłosują, gotowi są połknąć własny język. Czy można więc się dziwić, że politycy, dla których najważniejsza jest skuteczność, jadą po bandzie? Liczy się tylko efekt końcowy. Wybiorą na kolejną kadencję czy nie? Dobry polityk to ten, który został wybrany. A wartości? Wiedza? Kompetencje? Wygrywa fetysz krótkoterminowej skuteczności. I dlatego kandydaci do parlamentu szykują nam parotygodniowe fajerwerki. Czeka nas festiwal obietnic i parada przebierańców. Żeby temu nie ulec, warto sięgnąć po metody, jakie stosujemy przy zatrudnianiu pracowników. Bo przecież kandydaci na posłów i senatorów to ludzie, którzy mają wykonać dla nas bardzo trudną pracę. Wiemy, czego chcemy od parlamentu, od państwa i rządu. Dobierzmy więc takich ludzi, którzy dają nadzieję, że sprostają naszym oczekiwaniom. Znajdą się tacy na listach wyborczych. Choć często nie na pierwszych miejscach. Jedynki obsadzają liderzy, kierując się swoimi interesami i partyjnymi zobowiązaniami, a nie kompetencją kandydatów. Jakoś nie udało mi się spotkać

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2019, 34/2019

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański