Zdradliwe billingi

Zdradliwe billingi

Spis przeprowadzonych rozmów telefonicznych jest obecnie rutynowym dowodem w wielu śledztwach i sprawach sądowych „Dotarliśmy do billingów rozmów telefonicznych, które prowadzili Rywin i prezes TVP Robert Kwiatkowski”, napisała 18 lutego br. „Rzeczpospolita”. Informacja ta zelektryzowała opinię publiczną, bowiem wykazy takie nie powinny trafiać w ręce każdego, kto o to poprosi. Podobną sensacją stała się horrendalna kwota, jaką trzeba zapłacić za opracowanie wykazów rozmów telefonicznych. – Jeśli szukać źródła przecieku informacji zawartych na billingach – wyjaśnia przedstawiciel telefonii komórkowej Plus GSM – to raczej dokonało się to u abonenta niż operatora. W Polkomtelu taki „złodziej” musiałby się zalogować w systemie, co zawsze pozostawia ślad. U abonenta można się zapoznać ze spisem rozmów np. w księgowości. Spróbowaliśmy ustalić, jak są strzeżone wykazy naszych rozmów telefonicznych i ile trzeba zapłacić za ich udostępnienie osobom lub instytucjom do tego uprawnionym. Sąd waży rachunki Podstawowym powodem sporządzania billingów jest wyliczenie opłat za odbyte rozmowy. Klient może zażądać billingu szczegółowego, w którym będą wypisane daty i godziny przeprowadzonych rozmów, ich czas trwania co do sekundy oraz numery telefonów, z którymi abonent uzyskał połączenie. Ten szczegółowy billing może być dowodem w różnego typu sprawach karnych i cywilnych. Mecenas Maciej Dubois, który często bywa obrońcą w sprawach karnych, zaznacza, że billing telefoniczny jest dowodem potwierdzającym kontakty i powiązania osób, które np. przed sądem utrzymują, że są sobie zupełnie obce i nigdy ze sobą nie rozmawiały. Jeśli oskarżony nie potrafi wytłumaczyć lub uzasadnić, skąd na billingu znajdują się numery poszczególnych osób związanych ze sprawą, wydruk rachunku staje się dowodem obciążającym, praktycznie nie do obalenia. Jeśli jednak aparat telefoniczny został skradziony, a kradzież została zgłoszona, wówczas billing traci wartość dowodową, bo ktoś inny telefonował na rachunek właściciela. Sędzia Irena Kudiura z Sądu Okręgowego w Warszawie, rozstrzygająca w sprawach cywilnych, spotyka się z billingami najczęściej w przypadku sporów między operatorem telefonicznym a abonentem, który nie zgadza się na bardzo wysoki rachunek. Zwykle jedna ze stron kwestionuje wysokość wyliczonych opłat i wtedy szczegółowy wykaz rozmów staje się dla sądu argumentem do podjęcia sprawiedliwej decyzji. Zdaniem sędzi, billing jest dowodem jak każdy inny dokument, ale ponieważ sprawy cywilne prowadzi się na wniosek którejś ze stron, a nie z urzędu, billingi dostarcza do sądu właściciel telefonu na własny koszt. Dla Macieja Kujawskiego, rzecznika Prokuratury Okręgowej w Warszawie, billingi w śledztwie to chleb powszedni. Używa się ich w sprawach, w których doszło do przestępstw przy użyciu telefonu. Przykładem są próby szantażu i tzw. groźby karalne zgłaszane przez telefon. Prokuratura na postawie billingu ustala sprawców. – W takich przypadkach zawsze staramy się o billingi i ustalamy, kto mógł użyć tego telefonu, choć zdarza się, że z aparatu korzysta więcej niż jedna osoba. Zdajemy sobie sprawę, że nie możemy odtworzyć treści rozmów, ale sam fakt uzyskania połączenia świadczy, że dane osoby się znały, kontaktowały ze sobą. Bywają i nietypowe sprawy, kiedy trzeba ustalić na billingach sprawców przesyłania impulsów na cudzy rachunek. Rachunki za rachunki Prokurator Kujawski zwraca uwagę, że korzystanie z billingów telefonicznych znacznie podraża koszty śledztwa. Telekomunikacja Polska dostarcza billingi bezpłatnie, ale większość operatorów telefonii komórkowej wystawia organom sprawiedliwości rachunki za sporządzenie wykazów. Jeśli chodzi o rozmowy przeprowadzane przez abonenta w ciągu jednego dnia, koszty są niewielkie, kilkuzłotowe. Znacznie drożej wyceniane są billingi z całego miesiąca albo i kilku miesięcy, zwłaszcza jeśli obejmują rozmowy zarówno wychodzące z danego numeru, jak i przychodzące. To stanowi czasem dla prokuratury poważny wydatek. Z wypowiedzi wicemarszałka Sejmu, prof. Tomasza Nałęcza, który przewodniczy sejmowej Komisji Śledczej, wynika że kwoty, które muszą zapłacić za opracowanie billingów nasze organa sprawiedliwości, sięgają kilkudziesięciu tysięcy złotych. Członek tej samej komisji, poseł Zbigniew Ziobro (PiS), uważa, że suma ta została znacznie zawyżona, aby usprawiedliwić kłopoty w dochodzeniu do prawdy o telefonicznych rozmowach przesłuchiwanych w aferze. Leszek Kamiński z biura komunikacji korporacyjnej Polkomtelu, operatora sieci Plus GSM, zapewnia, że jego firma na żądanie organów ścigania dostarcza

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 09/2003, 2003

Kategorie: Kraj