Żegnaj, Harry?

Żegnaj, Harry?

Kinowa seria o Harrym Potterze zarobiła więcej niż 22 filmy o Jamesie Bondzie i sześć części „Gwiezdnych Wojen” Siedem tomów przygód, osiem filmów, osiem gier komputerowych i gigantyczna, samonapędzająca się machina marketingowa. Harry Potter, najsłynniejszy czarodziej przełomu XX i XXI w., po raz ostatni wchodzi na ekrany. 7 lipca w Londynie, a 15 lipca w Polsce zobaczymy drugą część „Harry’ego Pottera i Insygniów Śmierci” – zrealizowaną z ogromnym rozmachem, w trójwymiarze, z gwarantowanym sukcesem kasowym. Co zostanie, kiedy skończy się Harry? Potterowskie ABC Kiedy na początku lat 90. dwudziestopięcioletnia Brytyjka Joanne Rowling zabijała nudę w pociągu z Londynu do Manchesteru, tworząc w myślach historię małego czarodzieja, nie spodziewała się, że ta postać poprowadzi ją na listy najbogatszych kobiet świata. Była wówczas absolwentką filologii romańskiej i sekretarką, po pracy piszącą opowiadania i nowele, które jednak nie miały szansy znaleźć wydawcy. „Od szóstej klasy pisałam bez przerwy, ale nigdy przedtem nie byłam tak podekscytowana żadnym pomysłem”, wspominała po latach. Zanim jednak pierwszy tom historii Harry’ego Pottera ujrzał światło dzienne, musiało minąć jeszcze kilka lat, podczas których autorka zdążyła zwiedzić kawałek świata, wziąć ślub, urodzić córkę, rozwieść się i borykać z losem ubogiej samotnej matki. Kiedy wreszcie ze stosu notatek udało się stworzyć „Harry’ego Pottera i Kamień Filozoficzny”, Rowling próbowała – przynajmniej tak głosi plotka – najpierw bezskutecznie przedstawiać książkę wydawcom. Krokiem naprzód okazało się podjęcie współpracy z agentem Christopherem Little’em (jak twierdzi autorka, spodobało jej się nazwisko agenta – Mały Krzysztof), który pomógł sprzedać pierwopis wydawnictwu Bloomsbury Children’s Books. Od wydania książki w Wielkiej Brytanii w czerwcu 1997 r. wszystko potoczyło się błyskawicznie. Rok później wydawnictwo Scholastic Books wydało „Harry’ego Pottera i Kamień Filozoficzny” w USA, płacąc autorce 100 tys. dol. Od tego czasu Rowling – podpisująca się inicjałami J.K., aby nie odstraszyć czytelników kobiecym imieniem na okładce – rzuciła pracę i w pełni poświęciła się pisaniu. Książki powstawały co roku i taki sam okres opisywały – jeden rok szkolny z edukacji młodego czarodzieja. Dłuższa, trzyletnia przerwa nastąpiła jedynie między czwartym a piątym tomem – autorka tłumaczyła to faktem, że odkąd stała się rozpoznawalna, znacznie trudniej było jej pisać w ulubionych kawiarniach i barach. Harry i pieniądze Nikt nie wie dokładnie, ile Rowling zarobiła na „Potterze”. Wiadomo na pewno, że dysponuje dziś większą fortuną niż brytyjska królowa – majątek pisarki szacuje się na 530-560 mln funtów. „Daily Telegraph” wyliczył, że „Potter” przynosi zyski rzędu 3 mln funtów tygodniowo – 5 funtów na sekundę. Gdy w grę wchodzą takie pieniądze, szybko znajdują się na nie chętni. Nic zatem dziwnego, że wkrótce po sukcesie „Harry’ego Pottera” posypały się oskarżenia o plagiat. Już w 2001 r. pisarka Nancy Stouffer udowadniała, że to ona stworzyła termin mugole (Muggles), oznaczający u Rowling wszystkich nieczarodziejów, a u Stouffer – magiczne istoty niewielkiego wzrostu. Co więcej, bohaterem wydawanych od lat 80. książek Stouffer był… Larry Potter. Jednak nowojorski sąd oddalił pozew. Nic nie wywalczyli także spadkobiercy zmarłego pisarza Adriana Jacobsa, którzy w 2009 r. pozwali do sądu wydawnictwo Bloomsbury, a następnie Scholastic Books, żądając 500 tys. funtów. Jak twierdzili, tom „Harry Potter i Czara Ognia” wyraźnie czerpie z wydanej w 1987 r. „The Adventures of Willy the Wizard”. Najpierw oddalono pozew wobec Bloomsbury, ale sprawa amerykańskiego wydawcy ciągnęła się aż do stycznia tego roku, kiedy sędzia Shira Sheindlin stwierdziła, że różnice w stylu i klimacie książek są ogromne i zarzut jest „w oczywisty sposób bezpodstawny”. Ale to jeszcze nie koniec problemów z „Harrym Potterem” – procesy wytacza także sama Rowling i jej przedstawiciele. W USA wydawnictwo Scholastic walczyło ze sklepem wysyłkowym DeepDiscount.com, który omyłkowo wysłał do czytelników kilka egzemplarzy książki przed oficjalną premierą. Prawnicy autorki wytoczyli natomiast proces wydawnictwu RDR Books i Steve’owi Vanderowi Arkowi, którzy planowali wydanie 400-stronicowego przewodnika „The Harry

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2011, 27/2011

Kategorie: Kultura
Tagi: Agata Grabau