Wałbrzyscy górnicy, którym ZUS zabrał renty zawodowe, znowu musieli protestować Mieczysław Wojciechowski zachorował na pylicę w wieku 26 lat. W kopalni zdążył przepracować niepełne osiem lat. Górnicy mówią, że to od niego wszystko się zaczęło. Ubiegłoroczna głodówka i obecne protesty. Wojciechowski jest najmłodszym w kraju górnikiem, który miał rentę „zawodową”, zabraną następnie przez ZUS. On sam szeroko opowiadał dziennikarzom o swoim przypadku, że weryfikację jego renty wywołał donos. Ktoś uznał, że wygląda zbyt kwitnąco. A przecież jego wcześniej niż innych zniszczyły niezwykle trudne warunki pracy. – Pokłady wałbrzyskiego węgla są cienkie, 80 cm – metr z kawałkiem, a ja mam metr osiemdziesiąt wzrostu, więc to tak było, jakbym pracował pod stołem. Jedynym udogodnieniem był transporter odbierający urobek – opowiadał Wojciechowski. W ubiegłym roku po wielodniowej głodówce górnicy wywalczyli nowelizację ustawy. Według nowych przepisów na górniczą emeryturę można było przejść po dziesięciu latach pracy w kopalni i takim samym okresie korzystania z renty z tytułu choroby zawodowej. Niektórym górnikom nowa ustawa faktycznie zapewniła emerytury. Poza jej mocą pozostała garstka byłych górników, w tym i Wojciechowski, ale w ciągu niespełna roku ZUS „naprodukował” kolejnych ozdrowieńców i liczba ta urosła do pięćdziesięciu kilku według protestujących lub trzydziestu kilku według ZUS. Na początku maja tego roku uznali, że rozpoczną kolejny raz protest głodowy. Po dziesięciu dniach go zawiesili, bo parlamentarzyści przekonali ich, że 23 maja projekt nowelizacji ustawy w ich sprawie znajdzie się w Sejmie. Trzyosobowa delegacja byłych górników była nawet zaproszona 19 maja na posiedzenie sejmowej Komisji Polityki Społecznej. Kiedy więc podczas obrad ani słowo nie padło o „ich” projekcie, uznali, że politycy znów zrobili ich w balona. – Żeby choć ktoś zadzwonił, wyjaśnił… Niechby i powiedział, że były ważniejsze sprawy, że nasz projekt musi trochę poczekać, ale nic, cisza, żadnej reakcji – żali się Andrzej Byra reprezentujący w zeszłym roku i obecnie protestujących górników. Skoro tak, to oni 24 maja wrócili do pokoiku w starej kamienicy przy ul. Moniuszki 2, gdzie głodowali w zeszłym roku i teraz na początku miesiąca. A miało być tak pięknie Sprawa miała być definitywnie załatwiona jeszcze zeszłego lata, kiedy to w dziesiątym dniu tej pierwszej głodówki po solennych zapewnieniach parlamentarzystów odstąpili od protestu. Obiecano im nowelizację ustawy o restrukturyzacji górnictwa węgla kamiennego i ponowne badania lekarskie w innym niż wałbrzyski ośrodku medycyny pracy. Wybrali Łódź. Daleko, więc może będzie obiektywnie, czyli korzystnie dla nich – liczyli. Parlamentarzyści sugerowali coś jeszcze – większą wyrozumiałość ZUS. Mówił o tym w czerwcu ubiegłego roku Zbigniew Chlebowski, poseł PO na spotkaniu parlamentarzystów tej ziemi w wałbrzyskim ratuszu. Protestujący w ubiegłym roku liczyli też na interwencję posła Marka Borowskiego z Socjaldemokracji u Marka Sacharuka, głównego orzecznika ZUS. – Ale po wyborach, w których SdPl nie dostała się do Sejmu, Sacharuk wypiął się na Borowskiego – podsumowuje Andrzej Byra. Wylicza też, jak następnie robiono ich w balona. Ze stu pięćdziesięciu kilku osób, które miały być ponownie przebadane w ośrodku w Łodzi, trafiło tam jedynie ośmiu. Pozostali dowiedzieli się, że po przeanalizowaniu ich dokumentacji zusowscy decydenci nie widzą sensu dalszych badań. Za to dyrekcja wałbrzyskiego ZUS zapewnia, że to górnicy odmówili, kiedy zaproponowano im Wrocław. Znajomi sprzed roku I znów żeby do nich trafić, trzeba było przejść przez „odpoczywający” wałbrzyski rynek. Miła, leniwa atmosfera. Tyle się zmieniło, że pobliska kamienica, wówczas niemal w ruinie, obecnie po prywatyzacji przekształciła się w elegancką restaurację. Wkrótce otwarcie. A naprzeciwko – ich skromny plakat o proteście głodowym. I chyba jeszcze mniej ludzi go zauważało… Tym razem zdecydowała się piątka: Janusz Galas, Czesław Parcheta, Leszek Iwański, Tadeusz Kapała i Ryszard Jaśkowski. – I będzie tylu, bo jak kogoś wywiozą do szpitala i lekarze zakażą mu dalszego protestu, to zastąpi go kto inny. Mamy listę chętnych – wyjaśniał jeden z głodujących. Poznawałam znajomych sprzed roku i wśród nich, i wśród obsługi, bo jak mi już wtedy wyjaśniono – musi być grupa
Tagi:
Violetta Waluk









