Zwycięzcy idą na zasiłek

Zwycięzcy idą  na zasiłek

Legionom Piłsudskiego i Solidarności jest wspólne to, że w jednym i drugim przypadku istnieje ”Czwarta Brygada” Rozmowa z prof. Jerzym Holzerem JERZY HOLZER profesor w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Instytucie Historii UW. Autor prac z dziedziny historii Polski i Niemiec XX w., m.in. ”Mozaika Polityczna II Rzeczypospolitej” i ”Solidarność 1980-81”, a także wydanych w Niemczech i przygotowywanych do druku w Polsce: ”Komunizm w Europie” oraz ”Ruch polityczny i system władzy”. Wielu ludzi w Polsce sądzi, że obecna aktywność lustracyjna przedstawicieli obozu solidarnościowego jest surogatem prawdziwego działania. Że jest to ucieczka do tyłu wobec trudności z podjęciem prawdziwych wyzwań czasu. – Istotne jest to, że dotychczasowe doświadczenie procesu lustracyjnego, czyli dekomunizacji, pokazuje, iż nie istnieją mechanizmy, które w życiu Polski zabezpieczałyby lustrację przed jej wykorzystaniem dla celów politycznych. Jest to organiczna niemożność, ponieważ mamy do czynienia z daleko posuniętym upolitycznieniem czynnych publicznie elit. Przebieg lustracji pokazuje, że strasznie trudno wybrać ludzi, którzy dawaliby pewność, że nie wykorzystają tego w celach politycznych, co pokazały wyraźnie sprawy, które się ostatnio toczyły. Za każdym razem trudno powiedzieć, czy za oskarżeniem kryją się rzeczywiście istotne zarzuty, czy też są to marginalne problemy wykorzystywane do politycznych rozgrywek. Nalegałbym jednak na aspekt programowy, to znaczy na słabość pozytywnego programu działania. – Mamy do czynienia z obozem, w skład którego wchodzą ludzie o bardzo różnej proweniencji politycznej. Z jednej strony, są to solidarnościowcy, ale także postsolidarnościowe grupy polityczne, ludzie tacy, jak: Buzek, Kropiwnicki, Pałubicki. Jest duża grupa takich, którzy przyszli na gotowe, nie działali politycznie. Jest to obóz niejednolity nie tylko w sensie proweniencji, ale także z innych powodów. Jest też problem bardzo młodych ludzi, ”pampersów”. Solidarność 1980-81 była przede wszystkim ruchem przeciw, bez określonej platformy programowej. Dopiero pod wpływem pierestrojki Gorbaczowa pojawiają się pewne elementy programu politycznego. I wtedy widzimy od razu bardzo wyraźne rozwarstwienie. Powstał w latach 80. wyraźny podział na tych, którzy mówili: “Naszym celem jest Polska narodowa” i tych, którzy głosili: “Naszym celem jest Polska w Europie”. Była to trochę kontynuacja pewnych podziałów okresu międzywojennego? Na obóz, nazwijmy to, legionowy i endecję. – Podobieństwo, jakie występuje między obozem legionowym a Solidarnością, polega m.in. na tym, że oba ruchy odwołują się do etosu demokratycznego, który jednak realizowany jest przez elity. Po 1982 r. wszyscy odwołują się do Solidarności, ale milionów solidarnościowych już nie ma, działają głównie elity intelektualne i w pewnej mierze robotnicze. Chodzi przede wszystkim o to, że i obóz legionowy, i solidarnościowy nie wyciągają później konsekwencji ze swego etosu demokratycznego. Nurt legionowy, zrażony niedojrzałością mas dochodzi do wniosku, że skoro demokratyczne państwo nie może dobrze funkcjonować, należy położyć nacisk na słowo “państwo”, a nie na “demokrację”. Dziś obóz rządzący w Polsce kładzie nacisk na to, aby było jak najmniej państwa. – Zaznaczyło się jeszcze coś innego. Etos solidarnościowy był w znacznej mierze etosem prymatu robotników. Robotnicy byli jedyną silną, zorganizowaną w sposób naturalny grupą społeczną. Twierdze Solidarności znalazły się w wielkich zakładach, a ich robotnicy byli najważniejsi. Tylko, że cały rozwój nowoczesnej Europy nie idzie w stronę tworzenia wielkich molochów. I rewolucja znów pożera własne dzieci, przyspieszając w Polsce przemiany prowadzące do racjonalizacji. – Co oznacza, że zwycięzcy idą na zasiłek. Polskie elity – Nowe elity władzy w związku z napięciami społecznymi, jakie towarzyszą przemianom w gospodarce, zaczynają sięgać po metody siłowe, które zrodziły przed laty ruch protestu, Solidarność. Skoro państwem rządzą byli solidarnościowcy, to w oczywisty sposób dochodzi do konfliktu między nimi a Solidarnością. Ze struktur władzy rugowani są, bądź sami odchodzą dawni, autentyczni solidarnościowcy, a zastępują ich ludzie bez “bagażu” ideowego Solidarności. Wydaje się, że w okresie rządów lewicy, po wygraniu wyborów przez SLD, konflikt władza-gremia pracownicze był znacznie łagodniejszy. – To się wiąże z o wiele większą dyscypliną związków pozostających w sferze oddziaływania SLD i tych powiązanych z PSL. Obie strony zawsze starały się tam dojść do kompromisu, bez otwartych konfliktów, podczas gdy Solidarność skłonna jest do wynoszenia wszystkiego na ulice. Manifestacji, głodówek itp. Nie jest w stanie opanować metod koncyliacyjnych.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 01/2000, 2000

Kategorie: Wywiady