Władze RFN największą pulę odszkodowań przekazały Żydom niemieckim, choć ci najmniej ucierpieli w czasach holokaustu Przed 65 laty, 30 stycznia 1939 r. Hitler zapowiedział w Reichstagu, że wybuch II wojny światowej spowoduje zniszczenie rasy żydowskiej w Europie. Losy niemieckich Żydów jednak nie całkiem potwierdziły trafność przepowiedni Hitlera. W przeciwieństwie do praktyki stosowanej w krajach okupowanych bądź satelickich naziści praktycznie przez 10 lat, stopniowo – bo jeszcze do 1943 r. – i mniej brutalnie niż gdzie indziej oczyszczali Rzeszę z niemieckich Żydów. Z tego cztery lata przypadły już na okres wojenny, kiedy to generalnie wobec Żydów znano tylko prawo gwałtu i eksterminacji. Sądzę, że źródłem tego zróżnicowanego postępowania było świadome stosowanie wobec niemieckich Żydów czegoś w rodzaju taryfy ulgowej, bo byli to jednak obywatele niemieccy. Nikt dotychczas, mimo przebogatej literatury przedmiotu, takiej konkluzji nie formułował. Większość półmilionowej mniejszości żydowskiej w Niemczech uratowała się, przeżyła wojnę. Niemców nie karano śmiercią za ukrywanie Żydów jak w Polsce, lecz trzema miesiącami obozu koncentracyjnego. Oczywiście, w praktyce zdarzały się z pewnością odchylenia od tej – przyznajmy – łagodnej normy, lecz przypadki skazania Niemca na karę śmierci nie są znane. W Niemczech dyskryminacje czy szykany dawkowano i stopniowano nawet po wybuchu wojny. Jeżeli w niektórych krajach powiązanych satelicko z Trzecią Rzeszą sytuacja Żydów była mniej lub bardziej podobna do sytuacji niemieckich Żydów, działo się tak nie z woli samych hitlerowców (jak w Rzeszy), lecz wskutek parasola ochronnego satelickich namiestników, co Niemcy musieli respektować. Według spisu ludności z 1933 r. 499.682 osoby były narodowości żydowskiej. O 10% mniej niż według spisu z 1926 r. Pół miliona konfesyjnych Żydów stanowiło zaledwie 0,77% ogółu społeczeństwa niemieckiego, a więc liczbę znikomą, niepozostającą w żadnej proporcji do wrzasku, z jakim spychano tę ludność w ślepy zaułek. Już do połowy 1938 r. jedna trzecia Żydów opuściła Niemcy. Na początku października 1941 r. Rzeszę zamieszkiwało jeszcze 150 tys. Żydów i półżydów. W marcu 1941 r. Berlin ku zawstydzeniu hitlerowskich bonzów miał opinię najbardziej „zażydzonego” miasta niemieckiego, bo zameldowanych tam było 60-70 tys. osób wyznania mojżeszowego. Łącznie wyemigrowało (określenie dalekie od precyzji) 280 tys. osób. Śmiercią naturalną za rządów nazistowskich zmarło we względnej wolności 72 tys. Deportowano 134 tys., przy czym większość z tej grupy zginęła. Kapitulacji Rzeszy doczekało w Niemczech 20-25 tys. Żydów. Niektóre źródła wymieniają 10 tys. Część padła ofiarą szmalcowników na usługach gestapo. Nazistom zależało, aby Żydzi jak najliczniej opuszczali Niemcy. Nie tylko sam wyjazd, lecz również zapuszczenie korzeni za granicą wymagały niemałych nakładów finansowych. Na wygnaniu nie witano ich z otwartymi ramionami, a restrykcyjna polityka wizowa dawała emigrantom przedsmak tego, co czeka ich w obcym kraju. Naziści z kolei obrzydzali Żydom codzienne bytowanie, jak tylko można, w nadziei, że przyspieszy to decyzję ich wyjazdu. W taki sposób odżydzanie Niemiec przebiegało aż do końca 1941 r., kiedy to możliwości legalnej emigracji ustały. Jednak ustały nie z inicjatywy Niemców. Herman Göring oświadczył 24 stycznia 1939 r.: „Należy wszelkimi środkami wspierać wyjazdy Żydów z Niemiec”. Osoby starsze, schorowane i biedne były świadome, że nikt ich za granicą nie przyjmie, jeśli nie mają tam majętnych krewnych. Aby rozwiązać problem tej licznej przecież grupy skromnie sytuowanych, naziści zdecydowali, że wyjazdy ubogich pokrywać będą sami Żydzi. Kto dysponował rocznym dochodem, zarobkiem w wysokości 20 tys. marek, musiał przed wyjazdem odprowadzić 25% do kasy Rzeszy. Do Palestyny eksportowano niemieckie towary, wymuszając ich zakup argumentem, że wpływy z eksportu zasilą opłaty emigracyjne. Przy wyjeździe można było mieć przy sobie nie więcej niż 2 tys. marek, pozostawiając resztę za bezcen lub za darmo nazistowskiej władzy. Według obliczeń hitlerowskich, podróż emigrującego obciążała konto Rzeszy sumą ok. 1,5 tys. marek, które czerpano z funduszu nagromadzonego przez bogatych Żydów. Władze sprzyjały także organizowaniu różnych kursów językowych i przysposobienia zawodowego, ponieważ mając określony zawód, łatwiej było o wizę. Również nadwyżki wpływów z imprez kulturalnych organizowanych przez Żydów odprowadzano na konto wyjazdowe. Niemiecki
Tagi:
Eugeniusz Guz









