Pułkownik i jego goście

Pułkownik i jego goście

Skąd gen. Jaruzelski wiedział o zamiarach ZSRR?


6 lipca mija 99. rocznica urodzin gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Żołnierza, polityka, którego życie jest odbiciem historii Polski XX w. Przechodząc do polityki, zapisał się w niej jako architekt dwóch kluczowych dla Polski operacji – stanu wojennego i Okrągłego Stołu.

13 grudnia 1981 r. ogłosił stan wojenny, by uniknąć wojny prawdziwej – rosyjskiej interwencji. Dziś, gdy widzimy, jak wojska rosyjskie poczynają sobie w Ukrainie, jak traktują ludność cywilną, chyba łatwiej możemy sobie wyobrazić ówczesny stan ducha generała. Wychowany był w tradycji troski o polską „substancję narodową”, znał polską historię i wiedział, jak reagują Polacy. Ale też znał Rosjan i sposób ich wojowania.

Polski z roku 1981 nijak nie można porównywać z dzisiejszą Ukrainą, która graniczy z państwami NATO i może liczyć na pomoc. Polska leżała wówczas w samym środku imperium. Trzeba więc było wielkiej politycznej gry, by uchronić kraj od najgorszego. Gry, którą Jaruzelski musiał prowadzić na wielu frontach, z których Solidarność była co prawda najgłośniejszym, ale nie najważniejszym. Bo jeszcze była Moskwa, bo była grupa towarzyszy na Moskwę się orientująca, był Kościół, były Stany Zjednoczone…

O tej grze mówi wydana przez PRZEGLĄD książka „Gambit Jaruzelskiego”. Oto jej fragment.


Skąd Jaruzelski wiedział o zamiarach ZSRR? Jak czytał ich działania?

Po pierwsze, z rozmów z rosyjskimi przywódcami, z marszałkami, generałami. Znał ich mentalność, znał sposób myślenia. Potrafił z nimi rozmawiać. Po drugie, z informacji, jakie do niego docierały. Czyli? Przecież służby specjalne PRL nie mogły prowadzić działań przeciwko ZSRR. Czyniono to więc trochę inaczej. Schemat postępowania Jaruzelski opisał w książce „Stan wojenny. Dlaczego…”: „Już w drugiej połowie 1980 r. ustaliłem z gen. Kiszczakiem, który był wówczas szefem WSW MON (kontrwywiadu i »żandarmerii«), że będzie obserwował i analizował zamierzenia sojuszników w stosunku do Polski – ujawnia Jaruzelski. – Czynił to ostrożnie. Wykorzystywał do tego celu w pełni zaufanych oficerów oraz osobiste znajomości z niektórymi kierowniczymi pracownikami wywiadu i kontrwywiadu wojskowego państw Układu Warszawskiego”.

Tak zaczęła działać sieć oficerów wywiadu i kontrwywiadu, których oczy skierowane były na wschód.  (…)  Kiszczak sporo informacji pozyskiwał, wykorzystując osobiste kontakty. Interesujące informacje otrzymał od dowódcy dywizji zmechanizowanej (byłego szefa wywiadu wojskowego CSRS) gen. Vlka z Karlowych Warów, szefa wywiadu wojskowego Bułgarii gen. Zikułowa, a także od byłego attaché wojskowego ZSRR w Warszawie płk. Korżenkowa, z którym utrzymywał również po jego wyjeździe z Polski dość bliski kontakt. Korżenkow traktowany był przez wojskowych jako ekspert od Polski. Gdy przyjeżdżał do Warszawy w roku 1981, przestrzegał Kiszczaka, że u radzieckich marszałków i generałów nastroje są „bardzo bojowe”. Widzą oni tylko jedną możliwość rozwiązania sytuacji – wkroczenie wojsk. I naciskają na radzieckie kierownictwo w kierunku takiego właśnie rozwiązania.

Gambit Jaruzelskiego
w naszej księgarni

(…) „Źródeł, ogniw operacyjnych, z których gen. Kiszczak otrzymywał informacje było sporo – informował Jaruzelski. – (…)  Źródła były starannie kamuflowane”. Jednym z niewielu, który zgodził się na ujawnienie nazwiska, był płk Marek Ochocki, komendant wojewódzki Milicji Obywatelskiej w Legnicy. „Płk Ochocki – relacjonuje Kiszczak – w uzgodnieniu ze mną uaktywnił swoje kontakty z radzieckimi generałami i starszymi oficerami. Niektóre z nich przeniósł na grunt towarzysko-rodzinny. Różne okazje: urodziny, imieniny – były wykorzystywane do organizowania spotkań i przyjęć”.

Krąg znajomych Ochockiego powiększył się o generałów i oficerów radzieckich, czechosłowackich i NRD-owskich, którzy weszli w skład grupy sztabowej marsz. Kulikowa w Legnicy. Tam właśnie planowano i przygotowywano od strony organizacyjno-operacyjnej wejście wojsk sojuszniczych do Polski. (…) Szef kontrwywiadu Grupy na spotkania z Ochockim przyprowadzał przyjeżdżających z Moskwy szefów grup operacyjnych KGB. W czasie spotkań, przyjęć rozwiązywały się języki. (…)

Płk Ochocki rozpracowywał sztab w Legnicy, identyfikując pracujących tam oficerów oraz zadania, które wykonywali. Rozpracowywał też sytuację za polską granicą. Meldunki składał osobiście Kiszczakowi, w cztery oczy. Wszystko odbywało się tak, by nie było żadnych śladów.

Wydanie: 2022, 28/2022

Kategorie: Historia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy